O Antku.
O Antku.
Antek był debilem i jest nim chyba nadal. Dawno tego nie sprawdzałem, ale wydaje mi się, że od tamtego czasu niewiele się zmieniło. W szkole podstawowej, na długiej przerwie, koleżanki brały go za ręce i ciągnęły za budynek. Zbytnio się nie opierał. Szedł chętnie, czując się rozchwytywany. A tam, te zbereźnice, mówiły mu: „Antek, pokaż siurka”, a on z kretyńsko charchoczącym uśmiechem rozpinał rozporek i pokazywał światu swój najcenniejszy skarb. Zachwycone dziewczęta piszczały radośnie i w podskokach wracały do klasy, na lekcję matematyki, która miała się odbyć na drugim piętrze. Jak po czymś takim mogły skoncentrować się na temacie? Ja w każdym bądź razie nie mogłem. Antek siedział smutny i dłubał w nosie, a to, co wydłubał, oglądał i zjadał. W ogóle zjadał wszystko. Kredę (tu mu się akurat nie dziwię, bo i mi brakowało kiedyś wapna, więc w domu, za drzwiami, zdarłem paznokciem kawał tynku ze ściany, wyjadałem go systematycznie, do momentu w którym zauważył to ojciec i zarzucił dziurę mocną cementową szprycą), łykał żywe kijanki, traszki, kiełbie i rozwielitki, a gdy potrzebował żelaza, gryzł szkolną bramę, aż ułamał ząb. Ja w tym czasie ssałem akron i piłem aknosan przyprawiony wodą kolońską, która ładnie odbijała się przez kolejnych kilka dni. Lekcja matematyki wlokła się w nieskończoność. Próbowałem ogarnąć zagadnienie i myślałem sobie: „pory roku, cykliczność przyrody, poznanie matematyczne, stałe kosmologiczne, to wszystko wytwarza duszę, niezmienną grę, iluzję.” W pewnej chwili nauczycielka zauważyła zachowanie Antka i zbulwersowana krzyknęła w jego kierunku: „Co ty robisz! Natychmiast wyjdź z klasy!” Antek wstał, podszedł do otwartego okna, chwycił piorunochron i po rynnie zszedł na ziemię.
dlatego tez antek byl sczesliwcem, mi do dzisiaj sie taka sytuacja nie przytrafila, pokazales, ze glupota ma swoje zalety
wwww pisze: A tam, te zbereźnice, mówiły mu: „Antek, pokaż siurka”, a on z kretyńsko charchoczącym uśmiechem rozpinał rozporek i pokazywał światu swój najcenniejszy skarb. Zachwycone dziewczęta piszczały radośnie i w podskokach wracały do klasy, na lekcję matematyki, która miała się odbyć na drugim piętrze.
dajcie zyc grabarzom
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości