czasami obetrę kurz
z górnej wargi
ściągnę pajęczynę
zobaczę jak równo spadają zwiewne firanki
moich rzęs
na przybrudzony od otwartego okna
przez skrzeczące słowiki
parapet
pójdę popodrywać
źdźbła trawy
zakryte
wyschniętą kupą
zaleję fi(s)kusa przypilnuję makaron
żeby się nie zamienił w kluchę
a o trzynastej wsadzę do ziemi oberżynę
zrobię pizzę
w zupełnym słońcu
nie chodzę chuj a może bóg wie gdzie
nigdy bym ciebie nie zdradziła
z włochem
erekcjato znikania
Ja mam podobno honorowe członkostwo (fajne słowo) w klubie jaskiniowców podglądaczy. Lakoniczny malkontent - takie coś też zdarzało mi się słyszeć.
A wracając do tekstu, to nie wiem czemu (przecież Cię nie znam), ale ten Włoch w awersacji wcale mnie nie zaskoczył. Ech...
A wracając do tekstu, to nie wiem czemu (przecież Cię nie znam), ale ten Włoch w awersacji wcale mnie nie zaskoczył. Ech...
W pewnego rodzaju oczach można zatonąć, pogrążyć się w nich, nie wiedząc, co się dzieje, dopóki wagina nie ściśnie penisa
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości