Kto dzisiaj kocha...
Dziś dla miłości nie róże, lecz osty,
Nie masz już dla niej łatwych dróg i prostych!
Kto dzisiakj kocha, nie wie, co spoczynek,
Co chleb bez ości i co dzień bez troski...
Kto chce, bym go kochała
Kto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponury
i musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do góry.
Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć na ławce
i przyglądać się bacznie robakom i każdej najmniejszej trawce.
I musi też umieć ziewac, kiedy pogrzeb przechodzi ulicą,
gdy na procesjach tłumy pobożne idą i krzyczą.
Lecz musi być za to wzruszony, gdy na przykład kukułka
kuka lub gdy dzięcioł kuje zawzięcie w srebrzystą powlokę buka.
Musi umieć pieska pogłaskać i mnie musi umieć pieścić,
i smiać się, i na dnie siebie żyć słodkim snem bez treści,
i nie wiedzieć nic, jak ja nic nie wiem, i milczeć w rozkosznej ciemności,
i byc daleki od dobra i równie daleki od złości.
Miłość
Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!
ÂŚlepa
ÂŚlepa jestem. Oślepiona majem.
Nic nie wiem, prócz, że pachną bzy.
I ustami tylko poznaję,
żeś to nie ty...
O cioci, co się otruła
Ciotki nie były piękne, nie miały nic z wróżek.
Były dzielne, szczawiowe, barchanowe żony.
Nie miały złotych włosów ni jedwabnych nóżek,
ni oczu tajemniczych, ni rzęs wykręconych.
Brały serio dzieci, kwiaty i owoce,
mężów trzymały krótko, perfum nie lubiły,
zasypiały spokojnie w księżycowe noce,
pełne kurzej tężyzny i jaglanej siły.
Jedynie ciocia Lila, wiotka i pachnąca,
podobna była wróżce i paryskiej lali.
Chodziła w piórkach ptasich i tiulach ze słońca,
całowała unosząc nakrapianych woali.
Wkrótce ją jakieś wichry żałosne rozwiały
wśród wiosennych błyskawic i szumów ponurych...
Zgrzebne ciotki płakały — lecz nic nie wiedziały,
jaki był smak miłości i... trutki na szczury.
Najpiękniejszy
Związać cię, piękny, różową prawdą, niebieską blagą,
jak wiąże powój dwubarwnym kwiatem muru pierś nagą,
i drżeć z zachwytu w objęciu twojem, które zaszczyca
ciężarem lżejszym niż srebrny ciężar smugi księżyca...
Albo cię stracić na wieki wieków — w poranek mglisty,
gdy blada jesień posyła ziemi złociste listy...
Mieć grób czy pałac, którego każdy — patrząc — zazdrości:
pałac dla życia, lub grób dla szczęścia, z twojej piękności.
Najcięższa z miłości
Z gorzkich miłości najgorsza pod słońcem
Jest nie ta pierwsza, co się z wiosną budzi,
A którą obcy zawiedzie i złudzi,
Lecz ta, ginąca z trosk: dla starych ludzi
Miłość gorąca...
Jeśliś jest prawdą...
Jeśliś jest prawdą, przyjdź do mnie bez słów
i weź w twe ręce wszystko, co dać mogę,
lecz jeśliś snem jest pośród innych snów,
och! to samotną puść mnie w dalszą drogę.
Czy wiesz, co znaczy być jak biały bez,
który ku słońcu wypręża się cały,
i tak już za nic nie chcieć więcej łez? —
Patrz na me oczy — one już płakały -
Cień
Byle ten obłok niełaski
z naszego słońca się zwlókł,
a położę się jak cień płaski
u Twoich nóg...
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości