symbioza
: 2014-12-19, 14:27
mieszkam na ulicy bezdomnych
wierszy, które mówią weź mnie,
rozbierz i sponiewieraj.
płacę sobą, regularnie się sprzedaję
za grosz weny.
jestem poetką, żyję w kartonie,
nie dbam o jutro.
po cichu regularnie przełykam wersy,
które nie zdążyły nabrać
sensu.
tak żyję, tak jem.
piję, gdy pada
w konwulsjach ostatnia myśl
każdej nocy.
taka ładna dziewczyna,
a takie brzydkie wiersze.
ropowiersze.
i na nic bandaż, na nic spirytus,
gdy pod paznokciami
rozmnażają się bakterie.
wierszy, które mówią weź mnie,
rozbierz i sponiewieraj.
płacę sobą, regularnie się sprzedaję
za grosz weny.
jestem poetką, żyję w kartonie,
nie dbam o jutro.
po cichu regularnie przełykam wersy,
które nie zdążyły nabrać
sensu.
tak żyję, tak jem.
piję, gdy pada
w konwulsjach ostatnia myśl
każdej nocy.
taka ładna dziewczyna,
a takie brzydkie wiersze.
ropowiersze.
i na nic bandaż, na nic spirytus,
gdy pod paznokciami
rozmnażają się bakterie.