prawo do jazdy

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
robert kobryń

prawo do jazdy

Post autor: robert kobryń »

Pierwsze auto skasowałem w latach dziewięćdziesiątych, wymuszając pierwszeństwo na skrzyżowaniu. Opel albo coś innego. Dokładnie nie pamiętam. Drugie auto zostawiłem na autostradzie w Houston. Zagotowała się woda, niszcząc cały układ chłodzący. Nie było sensu dalej się nim przejmować. Mazda bodajże. Trzecie auto poturbowałem w Londynie, pracując jako taksówkarz. Tym razem nie była to moja wina. Inni jeździli po złej stronie drogi. Vauxhall, bardzo ładna nazwa. To wszystko pikuś. Żadne z tych aut nie było moje.

Tego dnia dostałem zasiłek dla bezrobotnych. Kupiłem Tequilę i skrzyknąłem paru kumpli. Pojawiła się Maria Janina oraz dropsy, które zwyczajowo rozkruszam tłuczkiem i wciągam nosem. Alkohol lał się strumieniami. Zgłodniałem. Wpadłem na pomysł, żeby pojechać do Sopotu po hot-dogi. W drodze powrotnej kuzyn nieopatrznie zasugerował, żebym zwolnił. Docisnąłem gaz. Na zakręcie wpadłem w poślizg, nie zwróciłem uwagi na fakt, że wcześniej padało i była mokra nawierzchnia. Reakcja mocno spóźniona. Auto odbiło się od znaku. Zdołałem zaledwie skierować pojazd na drzewo w ten sposób, by uderzyło w maskę od strony kierowcy. Nie udało się. Odbiliśmy się od drzewa i przebiliśmy się przez płot i murek oddzielający chodnik od ośrodka wypoczynkowego. Auto zawisło nad przepaścią, kilkadziesiąt centymetrów dalej i runęlibyśmy trzy metry w dół. Trzeba było działać. Po kilku próbach odpalenia zniszczonego samochodu, jako ostatni wygramoliłem się z wraku. Trzeba było spierdalać, ale zabawa trwała dalej. Przeprowadziłem rozmowę z pensjonariuszami ośrodku, sugerując, żeby nie wzywali policji. Obiecywałem grube tysiące za milczenie, co było o tyle wiarygodne, że miałem jeszcze pięćdziesiąt złotych w kieszeni. Musieliśmy się wrócić, bo znajomek zostawił w Vectrze worek samosiejki, którą wytyrał od jakiegoś hodowcy kanarków. Potem poszedł do sklepu po fajki. Weszliśmy do taksówki. Pojawiła się spora szansa uniknięcia odpowiedzialności. Zawsze można było ściemniać, że ktoś auto ukradł. Nie zdążyliśmy ruszyć. Radiowóz zatrzymał taksówkę. 1,8 promila alkoholu we krwi.
Sprawy nie śledziłem zbytnio. Wyjechałem do Szkocji. Prawo jazdy odebrane na trzy lata. Pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Grzywna. I skierowanie na niestacjonarny odwyk. I rzeczywiście nie piłem sześć miesięcy. Dnia kiedy otrzymałem cenzurkę, poszedłem się napierdolić.

To były Andrzejki, gdzieś koło Kartuz. Nie miałem zamiaru tam jechać, jednak od rana wciągałem gorsze mleko i zmieniłem zdanie. Impreza w stylu lat dwudziestych. Olałem obowiązek przebrania się, uznając słusznie, że sama moja obecność jest wystarczającym przebraniem. Hades był jednak na tyle solidny, że zorganizował mi ubranie we własnym zakresie. Towarzystwo było wesołe, ale smutne, albo radosne, ale przybite.W każdym razie czegoś im brakowało. Co więcej pachniało uwłaszczeniem nomenklatury, choć mogę się mylić. Maria Janina była jak zawsze obecna i kule nosem. Umiejętnie wyalienowaliśmy się z rozentuzjazmowanego tłumu, znajdując miejscówkę koło kraty z piwem, które osobiście uzupełniałem winem produkcji własnej któregoś z domowników. Ograłem Hadesa w Texasa, a potem odegrał się w kości kulami. Pokonałem jeszcze kogoś w tryktraka. Dużo dobrego jedzenia, dobrej muzy i dużo, dużo beki. Niestety po północy skończyły się fajerwerki. Wpadłem na pomysł, żeby udać się po nie do trójmiasta. Hades spał, najprawdopodobniej zmęczony zalotami Persefony. Pojechałem więc praktycznie sam. Spadł pierwszy śnieg. Zakupiłem trzy rzuty mefy. W ramach promocji dostałem dwie kule. Niestety, w drodze powrotnej trafiłem na rutynową kontrolę policji. 0,8 promila alkoholu we krwi.
Z policjantami, wiadomo, na luzie. To bardzo mili ludzie, tylko troszkę zakompleksieni, bo nikt ich nie lubi. Zorientowali się, że jestem bardziej porobiony niż zrobiony. Nie zabrali mnie jednak na badania. Na komisariacie poszedłem do ubikacji, miałem możliwość pozbyć się wynalazków. Nie widziałem takiej potrzeby, w sumie trochę tego miałem, a w cale nie zamierzałem przestać się bawić. Patrząc na to z innej strony, istniało ryzyko, że w WC są kamery. Jeśli ktoś zwróciłby uwagę na moje zachowanie, mogliby przestać być już pobłażliwi i zabrać mnie na badania krwi innego rodzaju. Przyznałem się do wszystkiego i poszedłem na after, który szczęśliwie odbywał się nie daleko, gdzie rozpracowałem, to co miałem.
Prawo jazdy odebrane na dwa lata i grzywna. Lajtowo jak, na recydywę.
Niedługo zrobię kolejne prawko i po raz kolejny je stracę. Tak to się kręci.
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

kiedys i policji sie znudzi
dajcie zyc grabarzom
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

w sumie racja
mam ciekawsze tematy
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości