fragmenty

twórczość niedokończona, niesklasyfikowana, nieformalna, tematy nieaktualne, zaniechane, niedające przyporządkować się do żadnego działu, miejsce ucieczki Józia z Gombrowicza
ma-rta
Posty: 19
Rejestracja: 2013-03-06, 20:53
Kontakt:

fragmenty

Post autor: ma-rta »

Lustro

-Bu, bu, bu – buczala niezadowolona z siebie Karolina. Stojac przed ogromnym, drewnianym lustrem, przygladala sie swojemu odbiciu.
- Taka jestem niedoskonala... – szeptala, wydawalo sie, ze do samej siebie. Stojac bokiem do lustra, wciagala brzuch, do ktorego wczoraj zapakowala 10 paczkow z lukrem babci Gabrieli. Pucolowate policzki, to wydymala, to zasysala do wewnatrz swojej twarzy, tracac przy tym oddech.

Wiktorek lubil ladne dzwieki. Buczace radio rozkrecal na czesci pierwsze, szukajac zrodla tego nieznosnego odglosu. Znalazlwszy zepsuty element, zastepowal go nowym, po czym z niespotykana ostroznoscia, skrecal radio z powrotem.
- Widzisz, teraz jestes znowu doskonale! – wykrzykiwal zadowolony i zadziwiony swoimi zdolnosciami. Za pomoca pokretelka z boku radia, szukal odpowiedniej czestotliwosci, na ktorej emitowano program z ladnymi dzwiekami. Kiedy juz znalazl, kladl sie na podlodze swojego poddasza, zamykal oczy i zanurzal sie calym soba w magiczna przestrzen muzyki. W ten sposob odpoczywal, bo swiat go zwyczajnie meczyl.

Nagle dobiegly do jego uszu odglosy przejedzonego baka.
- Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Buuuuuuuuu!
Powoli otworzyl oczy i wylaczyl radio, by sprawdzic skad ten dwiek dobiega i dlaczego znalazl sie w jego przestrzeni i zaklocil dobry czas.
-To nie radio – szepnal do siebie.Gdyby to bylo radio, to po jego wylaczeniu okropne buczenie powinno zniknac. – podpowiadala mu logika osmioletniego chlopca.

Buczenie nie zniknelo a przybralo na intensywnosci.
- Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Buuuuuuuuuuuuuuuu! Buuuuuuuuuuuuu! – sciany zatrzesly sie a stol, na ktorym stala lornetka poruszyl sie. „Patrzalka” zatanczyla na krawedzi i spadla na podloge. Wiktorek widzac to, zerwal sie na rowne nogi i doskoczyl do lornetki. Wystraszyl sie, ze szkielka w tym urzadzeniu mogly sie stluc od upadku, a to oznaczaloby koniec z obserwacja ludzi na rynku.

Musisz wiedziec, ze Wiktorek spedzal duzo czasu na podgladaniu zycia spolecznosci swojego miasteczka. Okna jego poddasza wychodzily, z jednej strony na rynek wlasnie, a drugiej na podworko z trzepakiem, Maryjka i poscielowym babci Gabrieli, ktora krolowala w tej przestrzeni niepodzielnie.

Po smierci rodzicow Wiktorka to wlasnie babcia Gabriela stala sie jego prawnym opiekunem. Krolowa Bona, jak nazywal ja chlopiec, stawala nie tylko na rzesach, zeby wychowac go na zdrowego i porzadnego obywatela.

Dzien Bony, a tym samym calej kamienicy, zaczynal sie od rytualu. Kazdego dnia, babcia wdrapywala sie po drewnianych, podjadanych przez korniki, trzeszczacych schodach na poddasze, by obudzic Wiktorka. Z mosieznym budzikiem w prawej dloni, z rozancem w lewej, punkt 6:27 przekraczala prog pokoju chlopca. Podchodzila na palcach do lozka, po czym przystawiajac budzik do ucha chunctwota, uruchamiala go z szelmowskim usmiechem na ustach. Wiktorek zrywal sie w jednej sekundzie, wrzeszczac i przeklinajac babcie, ktora w tym samym momencie wytaczala najciezsze dzialo – rozaniec. Zarzucala go na szyje Wiktorka i zaczynala:
- Maryjko, krolowo Polski! Panienko Przenajjasniejsza, wstaw sie za tym szatanskim nasieniem u ojca naszego w niebie, niech wleje w niego swiatlo, by mogl swiecic nim na wieki, wiekow, amen!
W tym momencie Wiktorek kapitulowal, bo co jak co, ale Maryjke obdarzal ogromnym szacunkiem, a i swiecic tez chcial.

- Bbbbbbbbbbbbuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!
Odglosy tluczonego szkla, pisku malej dziewczynki, basow, niczym gromow z jansego nieba, a wydobytych z gardzieli Krolowej Bony, zwabily Wiktorka na dol. Zatrzymal sie w polowie schodow i z gory obserwowal wydarzenie dnia, ktore mialo wlasnie miejsce na korytarzu.
- Co za niegramotne dziewuszysko! Z tego tez nic nie bedzie! Matulo Przenajswietsza, a uchowaj ja Boze! Poszlaby po mleko do Jozwikowej! – basowala babcia, wykonujac jednoczesnie znak krzyza w powietrzu.

Karolina padla na kolana przed babcia i oddajac poddancze uklony, zawodzila:
- O krolowo panujaca niepodzielnie! O boska, doskonala istoto, przewyzszajaca madroscia i dobrocia wszystkich, ktorych przyszlo mi poznac za mojego krotkiego zywota, zmiluj sie nade mna i wybacz moja nieporadnosc, bowiem i Bog nas umilowal zsylajac swego syna jedynego i matke jego, Maryjke!

Karolina to przybleda. Pojawila sie na dworze Krolowej Bony w noc wigilijna. Zapukala do drzwi tuz przed polnoca i poprosila o schronienie. Babcia nie pytajac o nic, zaprosila ja do srodka i pozwolila jej zostac na zawsze.

Pokoj Karoliny znajdowal sie w piwnicy, wsrod regalow z przetworami babci Gabrysi. Pomiedzy konfitura z malin, a duszonymi jablkami z cynamonem, stalo lozko dziewczynki. Miedzy marynowanymi podgrzybkami, a kompotem z truskawek, stala ogromna, drewniana szafa z dwiema przepastnymi szufladami. Pod malym okienkiem, na metalowej polce, dziewczynka ustawila mnostwo doniczek z terrakoty, wypelnonych piaskiem. Kazda z tych doniczek kryla male arcydziela, ktore wyszly spod palcy Karoliny – cudne widoczki, wykonane z polnych kwiatkow i potluczonych butelek na mleko, o ktore zawsze byla wojna z babcia Gabriela. W pokoju stal tez stary czerwony stol i dwa zielone krzesla. Na stole stala lampka, ktorej abazur dziewczynka ozdobila zlotymi guzikami z orzelkiem w koronie. Babcia o nie tez zrobila awanture, bo to byly nie byle jakie guziki, ale guziki z munduru dziadka Kazimierza, ktory, kiedy zyl, byl zolnierzem walczacym na wszystkich frontach swiata. Tak przynajmniej twierdzila babcia.
Dziewczynka nie poddawala sie atmosferze, jaka panowala w piwnicy, probujac kazdego dnia, dodac jakis wlasnorecznie zrobiony element wnetrzu, ktore samo w sobie bylo nieduze, ciemne, ale cieple zima i chlodne latem. Natomiast przestrzen wolna od myszy gwarantowal kot, tez przybleda, „Rudas”, dla ktorego piwnica byla nie tylko jadlodajnia, ale noclegownia i bawialnia jednoczesnie. Ot, zywot kota.
ann13

Post autor: ann13 »

jak dla mnie bardzo sprawnie napisane, z lekkością, no i trzyma, chętnie poczytałabym ciągi dalsze;)
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1291
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

Fajnie opowiadane.
Witaj dziewczyno z bardzo sympatyczna wyobraznia.

/to oczywiscie dotyczy wszystkich fragmentow jakie tu do tej pory pokazalas/

/uwaga techniczna: jest troche literowek; chyba szybko pisalas
moze by tak poprawic, bo psuja niezly tekst
to tez dotyczy wszystkich fragmentow/

[ Added: 2013-03-11, 22:56 ]
bardziej jednak tych nastepnych
tu sie jeszcze tak bardzo nie spieszylas
ma-rta
Posty: 19
Rejestracja: 2013-03-06, 20:53
Kontakt:

Post autor: ma-rta »

Kto moze, niech poprawi, bo ja nie moge. Fakt, pisane szybko i tez bez polskich znakow. Nastepnym razem postaram sie nie robic "literowek", ale pisac powoli nie umiem. Moge jedynie uwazniej pisac.
anty-czka
Posty: 2981
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Znaki diakrytyczne, zaliczasz do literówek, ortów, czy przekazu literackiego?
Pytam, gdyż chcę wiedzieć co poprawiać.

Zrobię to w czwartek lub piątek. Przepraszam ani dziś, ani tym bardziej jutro nie zdołam.

P.S. Ciekawie piszesz, jednak we mnie brak znaków diakrytycznych odrobinę ostudzał zapał w czytaniu. W którymś tekście jest tak, że w sumie nie wiadomo co piszesz. Mały ogonek, a zmieniał sens nie tylko zdania, ale i całości.
[To tak jak mówi prof. Bralczyk "jest duża różnica pomiędzy: zrób mi łaskę, a zrób mi laskę"]
ma-rta
Posty: 19
Rejestracja: 2013-03-06, 20:53
Kontakt:

Post autor: ma-rta »

Znaki diakrytyczne popraw, jak Ci sie chce. Zaden w tym zamysl, pewnie moje lenistwo.

Pewnie niektore nie zgodza sie z opinia Bralczyka...

Ja sie zgadzam, roznica jest.
anty-czka
Posty: 2981
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Przykro mi, okazało się, że nie jestem władna.
Poprawiłam wszystkie literówki, 'palcy' na palców, 'znalazlwszy' na znalazłszy oraz WSZYSTKIE znaki diakrytyczne...a kiedy wysłałam, otrzymałam informację, że mogę poprawiać tylko swoje posty.
No cóż, robota głupiego kocha....w przeciwieństwie do systemu.
ann13

Post autor: ann13 »

dawno, tyle luzu nie widziałam w pisaniu, który można pochłonąć na jednym tchu, więc nastawiłam się na ciągi dalsze
i gdzie one?:P)
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości