Wspomnienie, czyli prawda o Tadeuszu i Zosieńce
Moderator: Gacek
Wspomnienie, czyli prawda o Tadeuszu i Zosieńce
słońce zachodziło, niczym sople lodu,
topnieją, mimo tego, ni zimna ni chłodu
aż naprzeciw księżyca, na wzgórzu kurwa jedna, druga
stoi rozparta, już ich tysiąc, już milion mruga
Tadeusz podniecony zrobił kroków parę
gdy mu coś drogę zaszło, spojrzał, widzi szparę
niewydepilowana była, czarna, połyskliwa
jak mroczna kraina, kusząco prawdziwa
biuścik jak jedwab miękki, sterczący jak sosny
staniczek rękodzieło, jakby samonośny
od którego odbijał się pedalski blask miesięczny
i przystąpiwszy cicho szepnęła:
- Z: niewdzięczny, szukałeś łona mego, teraz go unikasz
niewdzięczny, szukałeś rozmów ze mną, dziś viagrę połykasz
- T: ale zrozum no sama, wszak nas widzą, śledzą
czyż można tak przed ślubem, cóż ludzie powiedzą
wszak to nieprzyzwoite, toż to grzech śmiertelny
trzeba zorganizować świadków i wziąć ślub kościelny
- Z: jesteś mężczyzną, znajdziesz małżonkę godniejszą
znajdziesz ruchliwszą, głośniejszą
i tylko dla mej pociechy, niech wiem przed oddaniem
że twój kutas bez viagry może być sztywny, kochanie
- T: czym ruchał bez viagry? krótkie z sobą spędziliśmy chwile
i choć one mnie przeszły, tak beztrosko, tak mile
zostać dłużej nie mogę, to postanowienie
tabletki się kończą, więc się nie ożenię"
(ref.)
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
topnieją, mimo tego, ni zimna ni chłodu
aż naprzeciw księżyca, na wzgórzu kurwa jedna, druga
stoi rozparta, już ich tysiąc, już milion mruga
Tadeusz podniecony zrobił kroków parę
gdy mu coś drogę zaszło, spojrzał, widzi szparę
niewydepilowana była, czarna, połyskliwa
jak mroczna kraina, kusząco prawdziwa
biuścik jak jedwab miękki, sterczący jak sosny
staniczek rękodzieło, jakby samonośny
od którego odbijał się pedalski blask miesięczny
i przystąpiwszy cicho szepnęła:
- Z: niewdzięczny, szukałeś łona mego, teraz go unikasz
niewdzięczny, szukałeś rozmów ze mną, dziś viagrę połykasz
- T: ale zrozum no sama, wszak nas widzą, śledzą
czyż można tak przed ślubem, cóż ludzie powiedzą
wszak to nieprzyzwoite, toż to grzech śmiertelny
trzeba zorganizować świadków i wziąć ślub kościelny
- Z: jesteś mężczyzną, znajdziesz małżonkę godniejszą
znajdziesz ruchliwszą, głośniejszą
i tylko dla mej pociechy, niech wiem przed oddaniem
że twój kutas bez viagry może być sztywny, kochanie
- T: czym ruchał bez viagry? krótkie z sobą spędziliśmy chwile
i choć one mnie przeszły, tak beztrosko, tak mile
zostać dłużej nie mogę, to postanowienie
tabletki się kończą, więc się nie ożenię"
(ref.)
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
ale niech słowo "orgazm" chociaż raz usłyszę
niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę
Zainspirował mnie tekst piosenki "Wspomnienie" w wykonaniu A. M. Jopek i M. Żebrowskiego oraz XIII Księga Pana Tadeusza A. Fredry, która napisana jest - moim zdaniem - rewelacyjnym językiem, ze smakiem (!) i poczuciem humoru, czytałam ją swego czasu, dawno, dawno temu.
Napisałam więc nowy tekst (w klimacie powyższych), niektóre drobne fragmenty pozostawiłam (wystarczy porównać "Wspomnienie"), refren celowo nieznacznie zmodyfikowałam, zastępując słowa, nie trzeba go było zastępować...
"słońce zachodziło, niczym sople lodu, topnieją" - to TEKST MOJEGO AUTORSTWA, nie wiem, czy ktoś już to wymyślił (poezja wylewa się słowami, napisano i powiedziano w zasadzie już wszystko, trudno być odkrywczym). Poza tym, czy tylko np. Szymborska lub Miłość napisali coś wartościowego? Nie przesadzajmy. Szymborska nie radziła sobie w zwykłym, codziennym życiu, w najprostszych sprawach, odkryła siebie akurat w poezji i świat to zauważył (kim byłaby, gdyby przeszła niepostrzeżenie?!), cała tajemnica.
I proszę fobiak nie obrażaj, sugerując ciągle jakobym popełniała plagiaty, nie czuję takiej potrzeby i nie widzę powodu, szanuję pracę innych i swoją.
Nie jestem poetką i nie znam się na poezji, ale owszem czasem napiszę wiersz, jakieś opowiadanie, piszę także teksty piosenek (to akurat znacznie częściej).
Dodano: 2012-11-08, 10:46
nie trzeba go było usuwać ani pisać nowego*
Dodano: 2012-11-08, 10:51
a co do Władysława Laskonogiego, to owszem - z pewnością tego nie pamiętam, fobiak ; )
ech te twoje zainteresowania...
Napisałam więc nowy tekst (w klimacie powyższych), niektóre drobne fragmenty pozostawiłam (wystarczy porównać "Wspomnienie"), refren celowo nieznacznie zmodyfikowałam, zastępując słowa, nie trzeba go było zastępować...
"słońce zachodziło, niczym sople lodu, topnieją" - to TEKST MOJEGO AUTORSTWA, nie wiem, czy ktoś już to wymyślił (poezja wylewa się słowami, napisano i powiedziano w zasadzie już wszystko, trudno być odkrywczym). Poza tym, czy tylko np. Szymborska lub Miłość napisali coś wartościowego? Nie przesadzajmy. Szymborska nie radziła sobie w zwykłym, codziennym życiu, w najprostszych sprawach, odkryła siebie akurat w poezji i świat to zauważył (kim byłaby, gdyby przeszła niepostrzeżenie?!), cała tajemnica.
I proszę fobiak nie obrażaj, sugerując ciągle jakobym popełniała plagiaty, nie czuję takiej potrzeby i nie widzę powodu, szanuję pracę innych i swoją.
Nie jestem poetką i nie znam się na poezji, ale owszem czasem napiszę wiersz, jakieś opowiadanie, piszę także teksty piosenek (to akurat znacznie częściej).
Dodano: 2012-11-08, 10:46
nie trzeba go było usuwać ani pisać nowego*
Dodano: 2012-11-08, 10:51
a co do Władysława Laskonogiego, to owszem - z pewnością tego nie pamiętam, fobiak ; )
ech te twoje zainteresowania...
"wyjasnianiem nie zajmuje sie filozofia tylko nauka" teraz to celowo pierdolisz, zeby mnie zdenerwowac (sic!). dobrze wiesz, że to sprawa dyskusyjna i złożona, istnieja rozne koncepcje na temat zwiazku filozofii z nauką. filozofia to przeciez, nie tylko samo stawianie pytań, ale także próba odpowiedzi na nie, pewien poglad na swiat, z czasem system pogladow. początkowo nie było takiego podziału (filozofia rozumiana byla jako matka wszystkich nauk). na przestrzeni wiekow powstawały klasyfikacje, opracowywano metody naukowe pozwalajace w okreslony, dany sposob badac rzeczywistosc. filozofia nie korzysta z gotowych, danych wzorcow, nie korzysta z metody, dochodzi do prawdy niejako "intuicyjnie", zaglebiajac sie w te nieempiryczne aspekty ludzkiej egzystencji, ktore sa dalekie rozumowi.
nie wyjasnie ci, co mialam na mysli, bo nie wiem (o cos z pewnoscia wowczas chodzilo), przenioslam na papier to, co siedzialo wowczas w mojej glowie. to czesc aktu tworczego, ktorego nie jestem w stanie do konca pojac. sam sobie zadaj pytanie i sam sprobuj odpowiedziec, znajac mnie tyle o ile (czyli wcale).
to twoje rzewne pitolenie przypomnialo mi tekst Oramusa o akcie tworczym jako procesie. odszukalam go (o dziwo!) w necie i pozwol, ze zacytuje fragmenty (tu akurat w nawiazaniu do Ingardena i koncepcji dziela literackiego), takie troche filozofowanie:
"(...) akt twórczy prowadzący nas od autora, poprzez dzieło do jego odbiorcy przypomina nieuregulowaną rzekę, nie tylko pełną zawirowań, ale i wielu odnóg, rozlewisk, dopływów, podlegających naprzemiennie już to kontroli, już to wszelkim nieprzewidzianym siłom swego żywiołu. W tej wielkiej rzece jest kilka stopni spiętrzeń, i przystani (artysta - dzieło - odbiorca). Widz nie jest tylko biernym konsumentem efektów aktu tworzenia. Fizyczna struktura dzieła, określona złożoność technologiczna, jakaś sprawność jego wykonania to tylko część jego istoty. Pełni i ostatecznego sensu nabiera dopiero za sprawą jego odczytywania, estetycznego osądu, będącego w gestii oglądającego. (...) Sam artysta jest zagadką nie tylko dla odbiorców, ale i dla samego siebie. Dane mu są określone predyspozycje związane z posiadaniem pewnych umiejętności i uwrażliwieniem na zmysłowe bodźce otoczenia".
Dodano: 2012-11-08, 13:18
"ale ty jako autorka powinnas wiedziec co pierdolisz
nie mozna sie ruchac nie wiedzac z kim"
odpowiem w twoim głupawym i prześmiewczym stylu ala "szminka i peruka"
przepaska na oczach zawsze wprowadza w blad
nie wyjasnie ci, co mialam na mysli, bo nie wiem (o cos z pewnoscia wowczas chodzilo), przenioslam na papier to, co siedzialo wowczas w mojej glowie. to czesc aktu tworczego, ktorego nie jestem w stanie do konca pojac. sam sobie zadaj pytanie i sam sprobuj odpowiedziec, znajac mnie tyle o ile (czyli wcale).
to twoje rzewne pitolenie przypomnialo mi tekst Oramusa o akcie tworczym jako procesie. odszukalam go (o dziwo!) w necie i pozwol, ze zacytuje fragmenty (tu akurat w nawiazaniu do Ingardena i koncepcji dziela literackiego), takie troche filozofowanie:
"(...) akt twórczy prowadzący nas od autora, poprzez dzieło do jego odbiorcy przypomina nieuregulowaną rzekę, nie tylko pełną zawirowań, ale i wielu odnóg, rozlewisk, dopływów, podlegających naprzemiennie już to kontroli, już to wszelkim nieprzewidzianym siłom swego żywiołu. W tej wielkiej rzece jest kilka stopni spiętrzeń, i przystani (artysta - dzieło - odbiorca). Widz nie jest tylko biernym konsumentem efektów aktu tworzenia. Fizyczna struktura dzieła, określona złożoność technologiczna, jakaś sprawność jego wykonania to tylko część jego istoty. Pełni i ostatecznego sensu nabiera dopiero za sprawą jego odczytywania, estetycznego osądu, będącego w gestii oglądającego. (...) Sam artysta jest zagadką nie tylko dla odbiorców, ale i dla samego siebie. Dane mu są określone predyspozycje związane z posiadaniem pewnych umiejętności i uwrażliwieniem na zmysłowe bodźce otoczenia".
Dodano: 2012-11-08, 13:18
"ale ty jako autorka powinnas wiedziec co pierdolisz
nie mozna sie ruchac nie wiedzac z kim"
odpowiem w twoim głupawym i prześmiewczym stylu ala "szminka i peruka"
przepaska na oczach zawsze wprowadza w blad
- fobiak
- Posty: 15750
- Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
o co tu chodzi z tym zachoden, widzialem kiedys topniejace sople o wschodzie slonca a nawet jak go nie bylo widac przez chmury.roxy.mjuzik pisze:słońce zachodziło, niczym sople lodu,
topnieją
jak masz trudnosci z porownaniami to moglas cos w tym stylu wyciagnac
slonce zachodzilo niczym baba
ale sople? ech...
nie chce mi sie pytac o pozostale wersy bo pewnie tez nic nie wiesz
dajcie zyc grabarzom
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości