Zastanawiam się jak długo jeszcze
Sofizmaty matni przytłaczać będą mą duszę…
Ciągłość i prozaiczność dni przebytych
W zamkniętym świecie kolorów które ranią moje oczy
Przemijają jak cienie muskając delikatnie kawałek materiału
Czasem czuję ich oddech na plecach
Wiem że czają się w ciemnych zakamarkach mojej wyobraźni
Ociosane z elastyczności myśli marionetki zawieszone ponad głowami tłumu
Rynek żyje skandując imię linoskoczka
Kiedy figlarz wykonuje ewolucje wspaniałe
Ale gdy kurtyna zapada żal niedoświadczenia upadku akrobaty
Przyćmiewa wcześniejszą radość…
Tak pustą na wyrysowanej masce
Monochromatyczną linią próżności…
A linoskoczek strudzony
Schodząc ze sceny miejskiego życia
Udaje się w progi swej samotni by
Małym płomyczkiem na faji wodnej…
…pożegnać dzień
Skok na Linie
Moderator: Gacek
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości