Hymn człowieka poczciwego
: 2006-08-22, 21:40
O Wszechmogący ! Mądrości Skarbnico,
Gdybym był godzien zadać pytanie,
Czyż raczył byś odpowiedzieć na nie,
Nim kostucha ciało zamieni w nicość.
Ojcze nasz, który królujesz w niebie,
Zlituj się błagam nad dzieciem swym,
W ofierze złożę najdroższy, serca hymn.
Miej jeno łaskę wysłuchać cóż mam do Ciebie.
Cóż to za ojciec Boże mój drogi,
Wrzuca pociechy w toń ciemnych wód,
Wiążąc im ręce, krępując nogi,
Płacz i smutek powita ciszy chłód.
A gdy ocean wzruszony lamentem,
Małe kruszynki wyniesie na brzeg,
Karze im pełznąć, nazywa przeklęte
I ogniem z niebios zmienia rzeczy bieg.
Lecz ogień usłuchawszy ziemię
Szczędzi najmłodszych, dając im świat,
Błękit przestworzy pozna ich imię,
Panować będą miliony lat.
I wówczas, ojcostwo marne,
Gdy dziecko dojrzało dawno już,
Â?ąda miłości i czci, karze być wierne,
A bunt wynagradza wystąpieniem mórz.
ÂŚmierć i zniszczenie rodzą w nim udrękę,
Zdaje się pokochał nigdy niekochane,
Wręcza ocalałym kolorową wstęgę,
Przysięgając po wieki, iż będą miłowane.
Kimże on jest, Wszechwiedzący Stwórco,
Nieobce Ci zapewne jego czyny,
Czy musiałbym poczuwać się do winy,
Nie mówiąc mu ojcze, lecz zabójco.
A skoro zabija żywe stworzenia,
Czyż praw Twych nie łamie o Boże!
Jeśli on takim, jakże dziecię czcić go może?
Odpowiedz Panie, nie karz smakować zwątpienia.
Gdybym był godzien zadać pytanie,
Czyż raczył byś odpowiedzieć na nie,
Nim kostucha ciało zamieni w nicość.
Ojcze nasz, który królujesz w niebie,
Zlituj się błagam nad dzieciem swym,
W ofierze złożę najdroższy, serca hymn.
Miej jeno łaskę wysłuchać cóż mam do Ciebie.
Cóż to za ojciec Boże mój drogi,
Wrzuca pociechy w toń ciemnych wód,
Wiążąc im ręce, krępując nogi,
Płacz i smutek powita ciszy chłód.
A gdy ocean wzruszony lamentem,
Małe kruszynki wyniesie na brzeg,
Karze im pełznąć, nazywa przeklęte
I ogniem z niebios zmienia rzeczy bieg.
Lecz ogień usłuchawszy ziemię
Szczędzi najmłodszych, dając im świat,
Błękit przestworzy pozna ich imię,
Panować będą miliony lat.
I wówczas, ojcostwo marne,
Gdy dziecko dojrzało dawno już,
Â?ąda miłości i czci, karze być wierne,
A bunt wynagradza wystąpieniem mórz.
ÂŚmierć i zniszczenie rodzą w nim udrękę,
Zdaje się pokochał nigdy niekochane,
Wręcza ocalałym kolorową wstęgę,
Przysięgając po wieki, iż będą miłowane.
Kimże on jest, Wszechwiedzący Stwórco,
Nieobce Ci zapewne jego czyny,
Czy musiałbym poczuwać się do winy,
Nie mówiąc mu ojcze, lecz zabójco.
A skoro zabija żywe stworzenia,
Czyż praw Twych nie łamie o Boże!
Jeśli on takim, jakże dziecię czcić go może?
Odpowiedz Panie, nie karz smakować zwątpienia.