Wieczorne kontemplacje z gwiazdami w tle
: 2007-02-13, 07:22
zaczynam się powtarzać – przecież wszystko już było
zaczynają mnie zjadać bemole i rachunki krzywd
pierwsze rozwalają uszy kakofonią wspomnień
drugie wstydliwym brakiem wyrównania
nie potrafię wspinać się na drzewa
czas odebrał siłę i spryt a ja nie mam czasu
stać mnie tylko na kolokwializm trącący myszką
vitabiolecityn też nie pomoże
– to choroba ciała i duszy
której niesymultaniczność jest przerażająca
a medycy poszukujący eliksiru dawno poszli w odstawkę
tylko gwiazdy zawsze są w tym samym miejscu
ta zanikająca – tonąca w obłoku magellana
jest moją molekularną chmurą
podążam jej śladem
zaczynają mnie zjadać bemole i rachunki krzywd
pierwsze rozwalają uszy kakofonią wspomnień
drugie wstydliwym brakiem wyrównania
nie potrafię wspinać się na drzewa
czas odebrał siłę i spryt a ja nie mam czasu
stać mnie tylko na kolokwializm trącący myszką
vitabiolecityn też nie pomoże
– to choroba ciała i duszy
której niesymultaniczność jest przerażająca
a medycy poszukujący eliksiru dawno poszli w odstawkę
tylko gwiazdy zawsze są w tym samym miejscu
ta zanikająca – tonąca w obłoku magellana
jest moją molekularną chmurą
podążam jej śladem