Po francusku
: 2008-06-10, 08:33
Przyszła do spowiedzi raz kobieta młoda,
można rzec, że bóstwo – prześliczna uroda
i wśród wielu grzechów które wyliczała,
rzekła ze trzy razy po francusku dała.
Ksiądz był żółtodzióbem, prosto po święceniach
i w spowiedzi biedak nie miał doświadczenia,
a że o miłości francuskiej nie słyszał,
przeto kombinował, sapał, mruczał, dyszał.
Nic mu nie wychodzi, powstał mętlik w głowie,
ale się nie zraża, on się zaraz dowie
od księdza co w sprawach takich doświadczony,
który wciąż spowiada i głosi z ambony.
Rzecze do niej: - Córko poczekaj minutę,
a ja zaraz zadam stosowną pokutę,
bo nie wiem naprawdę, konceptu nie staje
ile się zdrowasiek za tą miłość daje.
Biegnie do proboszcza, od progu się pyta
mówiąc takie słowa: - Jest tu cud kobita,
po francusku daje i chce iść do nieba,
jaką dać pokutę? Ile dać jej trzeba?...
----------------------------------------------
Proboszcz się uśmiechnął ze szelmowską miną…
- Ja daję trzy stówy. Ty się targuj synu!
można rzec, że bóstwo – prześliczna uroda
i wśród wielu grzechów które wyliczała,
rzekła ze trzy razy po francusku dała.
Ksiądz był żółtodzióbem, prosto po święceniach
i w spowiedzi biedak nie miał doświadczenia,
a że o miłości francuskiej nie słyszał,
przeto kombinował, sapał, mruczał, dyszał.
Nic mu nie wychodzi, powstał mętlik w głowie,
ale się nie zraża, on się zaraz dowie
od księdza co w sprawach takich doświadczony,
który wciąż spowiada i głosi z ambony.
Rzecze do niej: - Córko poczekaj minutę,
a ja zaraz zadam stosowną pokutę,
bo nie wiem naprawdę, konceptu nie staje
ile się zdrowasiek za tą miłość daje.
Biegnie do proboszcza, od progu się pyta
mówiąc takie słowa: - Jest tu cud kobita,
po francusku daje i chce iść do nieba,
jaką dać pokutę? Ile dać jej trzeba?...
----------------------------------------------
Proboszcz się uśmiechnął ze szelmowską miną…
- Ja daję trzy stówy. Ty się targuj synu!