Człowiek prawie wyprostowany
: 2008-07-08, 22:00
Rano zagrałem na własnych żebrach
Uśmiechem ratując sytuację
Okaleczyłem się metafizycznie,
Niechcąco to zrobiłem.
Czy można okaleczy się niechcąco?
W kącie, który miał zakryte oczy
Usiadło coś z resztek mnie,
Wpatrzone w krwawiący sufit,
Zalany przez sąsiada idiotę.
Wykopałem dół, w który wpadłem
Bez możliwości wyjścia,
Chociaż tyle razy wyciągano do mnie
Zrobaczałą, krzywą opuchniętą dłoń.
W pędzącym amoku
Na jego dachu robię jaskółkę
Sprawdzam czy nie spadnę,
A może ktoś mnie zepchnie z niego.
Przyjąłem, chyba, pozycję homo sapiens
Oklaskami wtórując błaznuję przed wami,
Potrzebuje zimnej dryfującej pomocy
Miarowo odmierzając tętno w przepaści.
Uśmiechem ratując sytuację
Okaleczyłem się metafizycznie,
Niechcąco to zrobiłem.
Czy można okaleczy się niechcąco?
W kącie, który miał zakryte oczy
Usiadło coś z resztek mnie,
Wpatrzone w krwawiący sufit,
Zalany przez sąsiada idiotę.
Wykopałem dół, w który wpadłem
Bez możliwości wyjścia,
Chociaż tyle razy wyciągano do mnie
Zrobaczałą, krzywą opuchniętą dłoń.
W pędzącym amoku
Na jego dachu robię jaskółkę
Sprawdzam czy nie spadnę,
A może ktoś mnie zepchnie z niego.
Przyjąłem, chyba, pozycję homo sapiens
Oklaskami wtórując błaznuję przed wami,
Potrzebuje zimnej dryfującej pomocy
Miarowo odmierzając tętno w przepaści.