od zmysłów
: 2008-08-07, 16:20
nie bronię wiary nastoletniej
imaginacji wczesnych śnień
na zimno z kawą rozpuszczalną
otwieram podstarzały dzień
zamykam oczy, drążę skałę
nakładam serio czarny tusz
prostuję plecy obolałe
na szorstkie słowa gładki plusz
między naiwną blond pluszanką
i najwredniejszą z wrednych bab
wciąż lawiruję bez trzymanki
śmieszy i straszy małpi gaj
kiedy zamykam dzień na kłódę
zmywam zeschnięty kokon z rzęs
i znowu nastoletnią modłą
śmieszny liliowy wącham bez
jest dubeltowy, tłuste grona
omal nie kapią wprost na stół
ślinianki dziwią się, że słone
z dozą goryczki w lila -róż
imaginacji wczesnych śnień
na zimno z kawą rozpuszczalną
otwieram podstarzały dzień
zamykam oczy, drążę skałę
nakładam serio czarny tusz
prostuję plecy obolałe
na szorstkie słowa gładki plusz
między naiwną blond pluszanką
i najwredniejszą z wrednych bab
wciąż lawiruję bez trzymanki
śmieszy i straszy małpi gaj
kiedy zamykam dzień na kłódę
zmywam zeschnięty kokon z rzęs
i znowu nastoletnią modłą
śmieszny liliowy wącham bez
jest dubeltowy, tłuste grona
omal nie kapią wprost na stół
ślinianki dziwią się, że słone
z dozą goryczki w lila -róż