Samotność
: 2008-09-20, 23:43
W czerwieni oddałem dwa pokłny
słabości jeden,
drugi w dniu pokory.
W jednym uścisku przyacielskim
chciałem zatrzeć ślady,
bym zostać mógł na stałe.
Gromkimi klakami spowiło się powietrze
w blasku świec przy krzyżu,
przy głuchych, nadętej orkiestrze.
Demony tańczyły radośnie w koło
palcami mnie wytykając,
pukając się w czoło.
Chyba płaczem nie zmyję tej rany
trzymając oddech kurczowo,
i przyjdzie mi przełknąć ogromną część
mej kary...
Nie mając nikogo.
słabości jeden,
drugi w dniu pokory.
W jednym uścisku przyacielskim
chciałem zatrzeć ślady,
bym zostać mógł na stałe.
Gromkimi klakami spowiło się powietrze
w blasku świec przy krzyżu,
przy głuchych, nadętej orkiestrze.
Demony tańczyły radośnie w koło
palcami mnie wytykając,
pukając się w czoło.
Chyba płaczem nie zmyję tej rany
trzymając oddech kurczowo,
i przyjdzie mi przełknąć ogromną część
mej kary...
Nie mając nikogo.