erekcjato niepociągające za cycki
erekcjato niepociągające za cycki
jasne
obraź się na mnie
na zawsze
jakbym była tego warta
nie odzywaj
nie rozmawiaj ze mną o niczym
i napluj mi jeszcze w kanapkę z zakonserwowaną szynką
a do końca życia pająka w siatce z zakupami
udawaj, że mnie nie znasz
z tej najpiękniejszej dupy prawej strony
właściwie to takie typowe zachowanie
dla prawdziwego mężczyzny
w wieku przedszkolnym
obraź się na mnie
na zawsze
jakbym była tego warta
nie odzywaj
nie rozmawiaj ze mną o niczym
i napluj mi jeszcze w kanapkę z zakonserwowaną szynką
a do końca życia pająka w siatce z zakupami
udawaj, że mnie nie znasz
z tej najpiękniejszej dupy prawej strony
właściwie to takie typowe zachowanie
dla prawdziwego mężczyzny
w wieku przedszkolnym
erekcjato niepociągające, raczej, za czyczki, anka. i wówczas, awersacja, to prawdziwa bomba.
tak se mniemam.
a propos, wieku niedojrzałego, wręcz przedszkolnego i zachować typowych przy stole, podczas posiłków.
kiedy leżałam w szpitalu przez miesiąc mając lat 8, zaprzyjaźniłam się z kolegą Olkiem. siadałam z nim przy stoliku, bo lubiłam jego dowcipy. pewnego razu, do liścia sałaty skropionego oliwą, ziemniaków i ugotowanego kurczęcia, podali kompot koloru czerwonego. zanim zaczęłam pić, patrzyłam na Olka, który pijąc napój, mlaskał niem iłosiernie, co było efektem docenienia smaku. więc i ja zbliżyłam szklankę do ust. piłam. miałam w swyzczaju przetrzymywać płyn dłużej w gardzieli i gulgotać nim, co wszystkich zawsze wkurzało. kiedy kończyłam, Olek mówi:
- Martuś, wiesz, dzisiaj rano pobierali mi krew. Kiedy pielęgniarka wyszła na moment, zwinąłem probówkę i zwiałem. Zakradłem się do wiadra z kompotem i wlałem do niego całą zawartość probówki. Teraz wszystkie dzieciaki piją moją krew. Ty też. Niezłe jaja, co?
Na co ja, zrobiłam wielkie oczy i oplułam zawartością z gardzieli, przechodzącą obok nas salową. A potem spadłam z krzesła. Ze śmiechu.
Olek zmarł trzy dni później.

a propos, wieku niedojrzałego, wręcz przedszkolnego i zachować typowych przy stole, podczas posiłków.
kiedy leżałam w szpitalu przez miesiąc mając lat 8, zaprzyjaźniłam się z kolegą Olkiem. siadałam z nim przy stoliku, bo lubiłam jego dowcipy. pewnego razu, do liścia sałaty skropionego oliwą, ziemniaków i ugotowanego kurczęcia, podali kompot koloru czerwonego. zanim zaczęłam pić, patrzyłam na Olka, który pijąc napój, mlaskał niem iłosiernie, co było efektem docenienia smaku. więc i ja zbliżyłam szklankę do ust. piłam. miałam w swyzczaju przetrzymywać płyn dłużej w gardzieli i gulgotać nim, co wszystkich zawsze wkurzało. kiedy kończyłam, Olek mówi:
- Martuś, wiesz, dzisiaj rano pobierali mi krew. Kiedy pielęgniarka wyszła na moment, zwinąłem probówkę i zwiałem. Zakradłem się do wiadra z kompotem i wlałem do niego całą zawartość probówki. Teraz wszystkie dzieciaki piją moją krew. Ty też. Niezłe jaja, co?
Na co ja, zrobiłam wielkie oczy i oplułam zawartością z gardzieli, przechodzącą obok nas salową. A potem spadłam z krzesła. Ze śmiechu.
Olek zmarł trzy dni później.
no ,za cycki brzmi miau, zaraz sobie poprawię, powoli dochodząc do wniosku, że powinnam szybciutko pakować walizke, bo mój denny poziom niedługo osiądzie chyba na stałe w mule. oczywiście pod nieobecność osiołka ;P)
nie wiem jak się ustosunkować do tej historii, bo przy zakończeniu mój uśmiech chyba zamarł i zrobił się drewniany. wiem tylko, na szczęscie z bazaru różyckiego i zebrań miłośników niemowląt, ze niektóre dzieci są bardzo kreatywne, gorsze od atomówki, nigdy nie wiadomo gdzie i jak wybuchną
nie wiem jak się ustosunkować do tej historii, bo przy zakończeniu mój uśmiech chyba zamarł i zrobił się drewniany. wiem tylko, na szczęscie z bazaru różyckiego i zebrań miłośników niemowląt, ze niektóre dzieci są bardzo kreatywne, gorsze od atomówki, nigdy nie wiadomo gdzie i jak wybuchną
nie wiem, lola, ja tylko staram się chodzić nogami po ziemi i jesli życie miałoby ograniczać się do spaceru, który kojarzy mi się z odpoczynkiem i ogladaniem widoczków na nizinie mazowieckiej (jest taka?, bo nie chce mi się sprawdzać w google :P), lizaniem pudełka z zapałkami bez włożenia palca w ogień, to wolałabym nie wychodzić z domu.
a smierć, heh, nigdy nie będzie lekka, bo nawet kiedy widzę rozjechanego psa na ulicy to się zastanawiam, jesli nie myslę o niebieskich migdałach, czy to byla chwila, czy moment, czy miał fajną czerwoną miskę i czy dostawał swoje ulubione kości do obgryzania. dlaczego teraz on, a nie burek kowalskich.śmierć zmusza do zastanowienia, czasem bardziej niż życie
nad wyborem zakładu pogrzebowego
:P)
a smierć, heh, nigdy nie będzie lekka, bo nawet kiedy widzę rozjechanego psa na ulicy to się zastanawiam, jesli nie myslę o niebieskich migdałach, czy to byla chwila, czy moment, czy miał fajną czerwoną miskę i czy dostawał swoje ulubione kości do obgryzania. dlaczego teraz on, a nie burek kowalskich.śmierć zmusza do zastanowienia, czasem bardziej niż życie
nad wyborem zakładu pogrzebowego
:P)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości