I oto nastąpił ostatni- 46 dzień krwawej wojny,
która rozegrała się między dwoma zwaśnionymi rodami!
Widziałem wczoraj mojego Pana, jak dumał,
przechodząc się pałacowymi korytarzami.
Nasza sytuacja nie wyglądała najlepiej, mimo,
że przeciwnik odniósł równie dotkliwe obrażenia.
Polegli najdzielniejsi mężowie. Najgroźniejszy rycerz,
poległ na swym wiernym rumaku, broniąc bramy.
Boczne strażnice runęły kilka dni temu od siły katapult,
a wraz z nimi kolejne leginy oddały duszę,
na chwałę naszego Władcy.
I oto godzinę po rozpoczęciu walki, nadeszły tragiczne wieści:
marszałek poległ przebity mieczem!
Upadając wzniósł oczy ku niebu, wykonując lekki ruch ręką,
jakby błogosławiąc resztki walczących mężów.
Ocalała już tylko straż przyboczna!
I oto wybiła godzina, która chwałą okryła niezwykły talent
przywódczy naszego Pana.
Otóż wybrał najdzielniejszego rycerza,
który zakradł się niczym lis pod siedzibę groźnej armii,
i jednym świśnięciem miecza powalił wrogiego możnowładcę.
Z pieśnią na ustach wznosiliśmy okrzyki:
chwała, chwała, zwycięstwo
szach mat
erekcjato kronikarskie
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości