w sobotę
wstałam przed zarobionym na drugiej zmianie w zakładach ceramicznych mleczarzem
i pomalowałam paznokcie pod kolor samochodu
bo co jeśliby tak
raz do roku w bolesławcu się zdarzyło

a czas nie zatrzymał się na wiecznym remoncie sądu
gdzie mogliby cię skazać za ewentualną niewinność
w deptaniu najpiękniej ukwieconego ogródka
pani stefanii

i mogłaby się zdarzyć
nie tylko parada glinoludów
z nowym pomysłem na branżowy dzień
ale ja i ty
przed kolacją w opałkowej chacie

tam zawsze przynoszą kanapki ze smalcem
a wtedy miałam apetyt
na seks

roztkliwiasz mnie
chociaż blues nad bobrem nie wypalił
dalej wierzę w każdą niemożliwą możliwość
i twoje dwa niespełna rozumu ledwie żywe plemniki
dlatego na karola miarki rozstaniemy się ostatecznie

na zawsze
i do niewybaczonego niedozobaczenia
ty pójdziesz w lewo
a ja w prawo
















































na skrobankę