Nieśmieszne erekcjato
: 2009-02-18, 09:47
W życiu mam ogromnego pecha,
gdyż ja bez przerwy się uśmiecham.
Ja wiem, że ktoś mi na to powie,
żebym, się cieszył. ÂŚmiech, to zdrowie!
Lecz wierzcie mi, ja już nie mogę
tak śmiać się wciąż! Przeżywam trwogę,
gdy czuję w pięty łaskotanie,
a ludzie słyszą me chichranie!
Pamiętam me przedszkolne lata,
kiedy mi dała w twarz Beata,
stałem jak wryty – oniemiałem
i… wtedy głośno się zaśmiałem!
Albo gdy przy tablicy w szkole,
pani mi rzekła: - Ty matole!
Wiedziałem, że to klasa słyszy
i… śmiech mi znowu towarzyszył!
Kiedy drogówka mnie mandatem
obdarowała, gdyż swym fiatem
jechałem szybko, niebezpiecznie
i… znów zaśmiałem się serdecznie!
Gdy z żona miałem noc poślubną,
chciałem ją kochać – czyli dłubnąć,
a recholiłem się pół nocy,
bo byłem chętny, lecz w niemocy!
I tak codziennie, nieustannie,
siedzę chichrając się w swej wannie
i jestem pewien, że mam pecha,
bo jak mi źle, to się uśmiecham
przez łzy
gdyż ja bez przerwy się uśmiecham.
Ja wiem, że ktoś mi na to powie,
żebym, się cieszył. ÂŚmiech, to zdrowie!
Lecz wierzcie mi, ja już nie mogę
tak śmiać się wciąż! Przeżywam trwogę,
gdy czuję w pięty łaskotanie,
a ludzie słyszą me chichranie!
Pamiętam me przedszkolne lata,
kiedy mi dała w twarz Beata,
stałem jak wryty – oniemiałem
i… wtedy głośno się zaśmiałem!
Albo gdy przy tablicy w szkole,
pani mi rzekła: - Ty matole!
Wiedziałem, że to klasa słyszy
i… śmiech mi znowu towarzyszył!
Kiedy drogówka mnie mandatem
obdarowała, gdyż swym fiatem
jechałem szybko, niebezpiecznie
i… znów zaśmiałem się serdecznie!
Gdy z żona miałem noc poślubną,
chciałem ją kochać – czyli dłubnąć,
a recholiłem się pół nocy,
bo byłem chętny, lecz w niemocy!
I tak codziennie, nieustannie,
siedzę chichrając się w swej wannie
i jestem pewien, że mam pecha,
bo jak mi źle, to się uśmiecham
przez łzy