• Ostatnie utwory

    Jan Andrzej Morsztyn


    SIÂ?A BIAÂ?OGÂ?OWY

    Stąd się bierze u chłopów rozum i zatrata,
    Â?e w kroku babskim siedzi i anioł i szatan.

    NIEGÂ?UPIA

    "Kiedy się lepiej zalecać - doktora
    Pytała panna - z rana czy z wieczora?"
    Doktor powiada: "Lepiej to osłodzi
    Wieczór, lecz zdrowiu nie tak rano szkodzi."
    "Uczynię - mówi - wedle twego zdania:
    Wieczór dla smaku, dla zdrowia z zarania."

    DOBRA ROLA

    Gospodarz precz odjechał i stąd role tłuste
    Nie przynoszą pożytku i płonieją puste;
    Ale pani sowicie tę szkodę nadgrodzi,
    Bo chociaż męża nie ma, przecię dzieci rodzi.
    Wiesz, czemu pani płodna, a pola szwankują?
    Bo roli nikt nie sprawia, a panią sprawują.

    O PAROBKU

    Igrał z dziewczyną parobek na sienie,
    Ona się jednak broniła uczenie
    I groziła mu nie skarzyć przed panią,
    Ale mu przebić łeb siana wiązanią.
    On jako mężny posłał to oręże
    Pod zadek, a dam dziewczę przylęże,
    A po rozprawie kazał jej te wiązki
    Tam sobie wetknąć, gdzie ma krok niewąski.

    PRZYJACI?“Â?KA

    Taką dziewczynę lubię do zabawy,
    Co mnie nie strzeże, nie wgląda w me sprawy.
    Wnet się prowadzi, wnet pojedna zasię,
    Czując, że przecię wiemy cosi na się.
    Niech mi się nazbyt cnotliwą nie czyni,
    Niech nie na długą nomowę uczyni,
    Niech będzie gładka, żartem się nie brzydzi,
    dać się obłapić przy ludziach nie wstydzi;
    Bo jeśli będzie czysta, bojaźliwa,
    Dbała na sławę, zazdrosna, cnotliwa,
    Do tej się serce moje nie przysiędzie,
    (Brzydko i wspomnieć) - już to żona będzie.

    O JANKU

    Janek, kto go zna, piwszy trunek rzeźwy,
    Ocknął się w nocy, a jeszcze nietrzeźwy,
    Więc że mu wino narodziło szczyny,
    Szukał pod łóżkiem, gdzie zlać mecherzyny;
    Aż miast do garka napadł na łapicę
    I ledwo wetknie kusia połowicę,
    Chwyciła łapke aże ku pęcherzu.
    Już też to lepiej niż jajca w talerzu.

    ÂŚWIERZBIÂ?CEJ

    Wiarę-ś zbyteczna, już czynię, co mogę,
    I rozumiałem, że-ć osadnię nogę,
    A ty chcesz coraz trzeć się, dobra żono.
    I wytrwasz, choćby z ciebie nie złażono.
    Chcesz, żeby to stało jak kija kawalec?
    Pójdźże do diabła, kuśka-ć to nie palec!

    NA SM?ŠTNÂ?

    ÂŚmiejesz się, gdy cię heblują na ławie,
    A potem płaczesz, kiedy już po sprawie.
    Skądże-ć to? Czy-ć żal, że cię obłapiano
    Czy że tylko raz i że poprzestano?

    NA JEDNEGO

    Jak ci grosz dostanie, choć ci głód dojmuje,
    Ty zaraz z nim do kurwy, a kuchnia wakuje;
    Gęba, jeśli co z wąsa spadnie komu, czeka,
    Kuśka zawżdy je mięso, a głodny brzuch szczeka

    DO JEDNEJ

    Nie wiem, jak cię wołają, czy Zosiu, czy Zusiu;
    Słyszę tylko, że imię kończy się na siusiu.
    Choćbyś się pode mną nawet posusiała,
    Czyń co chcesz, byleś tylko pode mną leżała.

    BABIE

    Bądź młodszą, gładszą, wleź w lepsze ubranie,
    Umiej się udać, to mi na cię wstanie,
    Bo pókiś babą, choćby się przegłodzić,
    Kumka-ć (choćbym ja chciał) nie chce wygodzić;
    Choć ty się smażysz, ona z tego szydzi,
    I chociaż ślepa, przecież babę widzi.
    Czyń się już piękną, czyń i świeżą w kroku,
    Widzi cię kumka, choć o jednym oku.

    O ZOÂŚCE

    Gdy weźmie w rękę kusia nasza Zosia, snadnie
    I jako go szacować, i co waży zgadnie,
    Bo kiedy więc posłuszny wstaje do posługi,
    Wie, wiele funtów waży, wiele ćwierci długi,
    A gdy, niebożątko, po pracy schyliło,
    Powie, wiele mu gwichtów i miary ubyło.
    To-ć tedy za rozmiarem takim i uwagą
    Ta ręka nie jest ręką, a łokciem z wagą.

    DO ZOÂŚKI

    Kiedy spostrzeżesz, że mię Wenus pali,
    Â?e się wzdęty róg równa twardej stali,
    Natenczas wszystko łakomstwo wywierasz
    I niepodobnych rzeczy się napierasz,
    I póki-ć to dać nie przysięgnę, znikasz
    Sztychów i słodkiej wygody umykasz.
    Gdyby też balwierz, że oskrobie włoski,
    Naparł się skarbów ode mnie i wioski,
    Wtenczas gdy brzytwą igra po gardzielu,
    Rzekłbym: "Przysięgam, że-ć dam, przyjacielu!"
    Ale zaś potem za kijową bitwą
    Nauczyłbym się targować pod brzytwą.
    Tobie-ć ja, Zosiu, nie chcę kijem grozić,
    Ale byś mogła tańszą furą wozić,
    Bo jak zbytnio twą chciwość urwę
    Poślę po gładszą, a po tańszą kurwę.

    PORADZENIE

    Z rana, wieczer i w południe
    Kochajcie się, acz nie obłudnie.

    Wyświetlenia: 3052  •  Komentarze: 0  •  Napisz komentarz [ Wstecz ]




  •  Wyszukiwarka
  • Zaawansowane




  •  Link do nas
  • Podziel się linkiem do naszej strony . Użyj poniższego kodu HTML:




  •  Najnowsi użytkownicy


  • Jest 270 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 1 ukryty i 269 gości

    Zarejestrowani użytkownicy: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


  •  Statystyki
  • Podsumowanie
    Liczba postów: 114195
    Liczba tematów: 13146
    Liczba ogłoszenń 4
    Liczba przyklejonych: 139
    Liczba załączników 97

    Tematów dziennie: 2
    Postów dziennie: 16
    Użytkownicy dziennie: 0
    Tematów na usera: 78
    Postów na usera: 676
    Postów na wątek: 9

    Liczba użytkowników: 169
    Ostatnio zarejestrowany użytkownik: zeedyssy

  •  Ankiety
  • W którym okresie żyło ci się najlepiej?

    1944–1954

    14%
    1955–1964

    Brak głosów
    1965-1974

    Brak głosów
    1975-1984

    Brak głosów
    1985-1994

    43%
    1995.-2004

    Brak głosów
    2005-2014

    Brak głosów
    2015-2024

    43%

    Liczba głosów : 7

    Wyświetl temat


  •  Clock