Gdzie tkwi problem, gdzie przyczyna,
W tym, że jestem pijaczyna?
Zawsze kiedy rano wstałem,
Miałem myśli poplątane.

Wciąż biegałem jak najęty,
Węsząc, skąd by wziąć procenty,
Żeby w głowie zaszumiało...
Lecz mi ciągle było mało.

Wszystko to co w domu miałem,
Na alkohol zamieniałem,
A gdy kiedyś w ciągu byłem,
To żonę wypożyczyłem

Kumplowi co miał ochotę,
Żeby dostać parę złotych...
Choć mi się to rzadko zdarza,
Udałem się do lekarza

I mu problem przedstawiłem,
Że: pić będę, piję, piłem...
A lekarz mi tak powiada:
- Drogi panie, trudna rada,

Trzeba zacząć żyć jak człowiek
I niech pan się o tym dowie.
Że z tym piciem, nie ma życia...
I oduczył mnie od picia.

























































































jak psa od szczekania