krotka opowiesc s - f

Wszystko stalo sie przypadkiem. Bylismy w drodze do jakiegos pierwszego lepszego pubu ktory serwowal lunch po 14:30. i prawie sie nie znalismy. pamietam, ze mielismy wielka ochote na tradycyjny niedzielny roast beef. I nagle znalezlismy sie w jakims cholerstwie – niby pub, niby nie zadna maszyna do teleportacji. A jednak wsiedlismy tam w bath a wysiedlismy na ksiezycu. Roast beef nie serwowali na pokladzie a steki ktore nam podali byly troche jak z gumy. Wtedy zdalem sobie sprawe ze lecimy - Jedzenie na roznego rodzaju samolotach ma ten gumowo plastikowy smak ktorego nie zaznasz nigdzie na ziemi. Kto lecial to wie. Bylo fajnie..

A potem bylismy na ksiezycu. I nie robilismy nic czego wczesniej nie robilibysmy na ziemi. Chwilami trudno bylo sie polapac ze to nie nasza planeta. A jednak – bylo zupelnie inaczej. Pierwsze wino ktore wypilismy razem nad malowniczym kanalem. Hiszpanska rioja – faustino V. celebrowalismy jakbysmy pili pierwsza rioje w zyciu. A potem kazda inna rzecz z racji, ze byla sporzywana na ksiezycu smakowala rownie nowo.

Ktorejs nocy poszlismy grac w noge. To zdaje sie nie bylo jej ulubione zajecie ale bawilismy sie swietnie i smialismy sie jak dzieci kiedy zapomnialem o slabej grawitacji i wkopnalem pilke na dach.

I Czulem sie jakbym nigdy wczesniej dla kogos nie gotowal. A byly to tylko pierogi ruskie wg mojej nowej interpretacji. z smietana cytrynowo kolandrowa, uozdobione malym bukiecikiem z salaty rocket i szczypioru. Podalem to na duzym bialym talerzu tak ze pierogi byly w srodku a reszta talerza tworzyla jakby rame. bylo ich 6 i ukladaly sie w dwie male lekko zakrecone linie tak zeby jeden opieraj sie o drugi i wystawial czesc z falbanka do gory. Miedzy nimi spoczywal ten bukiecik a w rogu talerza lezaly trzy malutkie pomidorki przysmazone tak, ze koncowki ich zielonych listkow lekko sie czernily a skora im pekala. Do okola pierogow blyszczala na zielono starannie rozlana oliwa z oliwek zabarwiona mocno przetartym szczypiorem i dawalo to silny zapach szczypioru i jaskrawo zielony kolor. Czarna oliwa rozlana do okola tego stworzyla kontrastujace czarne krople. Oliwa nie miesza sie z octem. Wszystko oczywiscie w blasku ksiezyca.

Byla zachwycona. Pomimo to ze ciasto smazone na ksiezycu nie jest rownie chrupkie jak to ktore mozna usmazyc na ziemi. Widac bylo, ze szalenie jej smakuje.

I tak wlasciwie bylo z wszystkim. Nigdy nie bylo takich pocalunkow i takiej zupelnie nowej i pierwszej milosci. Kiedy ogladalem z nia moj ulubiony film ktory widzialem kilka razy to czulem sie jakbym ogladal go ten pierwszy raz, bo pierwszy raz na ksiezycu. Chcielismy nigdy nie wracac.

I to chyba cud ze udalo nam sie wstrzymac powietrze na tak cholernie dlugo. Milosc czyni cuda – nie oddychalismy przez tydzien. 5 dnia zaczelo nam jakby brakowac tlenu. 6 dnia wiedzielismy juz chyba, ze jednak musimy wrocic.. wrocilismy po tygodniu, razem. ale na ziemi nie jest juz tak samo. na ziemi nie da sie jej kochac, mozna tylko tesknic za ta Elodie z ksiezyca.