Erekcjato, w którym leje
: 2012-07-20, 01:24
Ciągle leje, i leje, i leje,
Przed oczyma wciąż wilgoć i smutek,
W szarej duszy na nowo tężeje
Wieczne prawo: przyczyna i skutek.
Gnie się drzewo pod gniewu naporem,
Burza świszczy i grzmi bez litości,
A ja głaszczę swe serce tak chore
Wspomnieniami wczorajszej radości.
Taki jasny, słoneczny był wczoraj...
Ten poranek... i tyle w nim ducha.
Przez dzień cały i aż do wieczora,
Gdy się chciało tak siedzieć i słuchać.
Można było się pośmiać, pogadać,
Pograć w piłkę, pojeździć rowerem.
Da się przecież tak iść i nie padać,
Tak nietrudno jest być przyjacielem.
Lecz dziś leje i grzmoci na ślepo,
Wczoraj rześki – dziś całkiem popłynął.
Jak tu nie dać się gniewnym oszczepom,
Kiedy jest się bez dachu kruszyną?
Nadal leje i grzmi coraz bardziej,
Dziś bezpiecznej nie znajdę tu ściany,
I już nigdy mnie ufność nie najdzie,
Skoro leje tak...
ojciec pijany.
Przed oczyma wciąż wilgoć i smutek,
W szarej duszy na nowo tężeje
Wieczne prawo: przyczyna i skutek.
Gnie się drzewo pod gniewu naporem,
Burza świszczy i grzmi bez litości,
A ja głaszczę swe serce tak chore
Wspomnieniami wczorajszej radości.
Taki jasny, słoneczny był wczoraj...
Ten poranek... i tyle w nim ducha.
Przez dzień cały i aż do wieczora,
Gdy się chciało tak siedzieć i słuchać.
Można było się pośmiać, pogadać,
Pograć w piłkę, pojeździć rowerem.
Da się przecież tak iść i nie padać,
Tak nietrudno jest być przyjacielem.
Lecz dziś leje i grzmoci na ślepo,
Wczoraj rześki – dziś całkiem popłynął.
Jak tu nie dać się gniewnym oszczepom,
Kiedy jest się bez dachu kruszyną?
Nadal leje i grzmi coraz bardziej,
Dziś bezpiecznej nie znajdę tu ściany,
I już nigdy mnie ufność nie najdzie,
Skoro leje tak...
ojciec pijany.