Na niego wpływ koledzy mieli,
Od poniedziałku do niedzieli,
Ciągali go po knajpach, barach,
Stawach, jeziorach, czy szuwarach,
Żeby tam na łonie przyrody
Ćwiczyć, z kumplami iść w zawody,
Kto więcej będzie mógł wysączyć,
Choć można piciem się wykończyć.
Aż się włączyła biedna matka,
Która walczyła do ostatka,
Chciała, by nie uległ nikomu,
By resztę życia spędził w domu. .
Ponieważ bardzo kochał matkę,
Choć czasem brał ją za wariatkę,
To wyjątkowo ją posłuchał,
By nie martwiła się starucha.
Rzucił kolegów, koleżanki,
Skończyły się bale, hulanki,
Dla matki - mógłby w ogień skoczyć
I zaczął w nowe życie kroczyć.
pił do lustra
parasol ochronny erekcjato
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości