Była sroga zima, ślisko na chodnikach,
widzę, jak co chwilę, ktoś fikołki fika,
ja choć miałem buty, z gwoździami jak raki,
to i tak sunąłem po lodzie okrakiem.
Obok idzie sąsiad, poczciwy staruszek,
bardzo schorowany, chudy jak paluszek,
on miał przypadłości zdrowia nietypowe,
że mógł jadać mięso, lecz głównie wołowe.
I wtedy historia dziwna się zdarzyła,
sąsiad fiknął orła, szczęka się skruszyła,
wyrżnął w zaspę nosem, obok niego szczęka,
sąsiad zrozpaczony, potłuczony stęka.
Kiedy dziadek spadał (szedłem obok niego),
dostałem w łeb laską od sąsiada swego,
mam na czole guza, trochę boli głowa,
opadła mi szczęka, moja, całkiem nowa.
Gdy go podnosiłem, myśl przyszła szalona,
że oddam dziadkowi choć raz! Niech ja skonam!
Żaden mróz nie będzie, mi prostował drogi,
ja sobie poradzę, a pocierpieć mogę,
żal sąsiada dziadka, on tu nie zawinił,
że po tym upadku, mocno się zaślinił,
Ściskało mnie w gardle i prawie płakałem,
lecz choć z bólem serca, to nu w gębę dałem
swoją szczękę
oddanie erekcjato
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość