w jesiennie płaczącą sobotę
bladym świtem zaraz po połowie nocy z duchem hermenegildy
zdejmiesz ciepły wosk z łydek
zalejesz świecę
odpalisz żółtego gruchota
a ja zarzucę nogi na przednią szybę
i pojedziemy do lasu
czasem tam pachnie nawet ładnie
jeśli jakaś piękna mery z pakamery
nie wrzuci w jeżynowe krzaki zaczerwienionej ze wstydu podpaski
szerokim łukiem ominiemy wszystkie miny
ukradniemy strzałę rozebranemu amorowi
i nożem do zabijania bzyczących komarów
wyryjemy krzywe serce w pochylonej topoli
potem zrobię sobie fioletowy kogiel mogiel na zębach mądrości z jagód
zakręcę włosy w porannej rosie
a ty podyskutujesz z mchem o polityce billa clintona
pomachasz wiklinowym koszykiem przed śpiącym po głupim jasiu jeżem
i pozbierasz wszystkie grzyby
z mojej pochwy
erekcjato wypadowe
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości