Ballada o erekcjato
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
Ballada o erekcjato
Różnozielone kształty mieniły się w blasku
umierającej luny, a później zaś o brzasku
zmatowiały jak niebo przy wschodzącym słońcu.
Nikły te perły w trawie, miały się ku końcu
też i te w górze. Był maj, bo w gaju kwitnąco,
na polach rzepak żółcił się do drzew. Idącą
ścieżką kobietę wiodła tajemnicza siła,
a wspomnieć trzeba, nawet wypada, że miła
dla oka była owa, milsza niźli kwiatów,
których żaden wieszcz słowem nie oddałby światu,
kombinacje na łąkach najkwiecistszych z kwietnych.
Ludzie rzeczą, że siła owa jest jak biedny
król władający ziemią kipiącą przepychem.
?w nie posiada nic, bo przez swą wielką pychę
rozdał swe skarby ziemi, by mieć nad nią władzę
i zasiadłszy na tronie świata rzewnie płacze
za tym minionym blichtrem król-siła Natura.
Piękność wiedziona stąpa po świecie, trzask! Bura
i już poddanych trzyma w ryzach, bo z niej życie
wypływa i ku niej wciąż stałym nurtem-byciem,
przez rozbielone kraje, gwiezdną zawiesinę,
akweny ziemskie, łąki umajone płynie.
Jeden z poddanych, siedząc pod dębem skanował
przestrzeń żółtawych pól: tu, tam zwierzyna płowa
raz chowa się w tym morzu, to zaś wystawia łeb
i nagle znika z oczu, bo ktoś wśród pól tych szedł.
Wstaje spod drzewa, idzie ku kobiecie. Kwiecie
rzepaku złotem zdobi jego szaty, przecież
jak łachudra nie będzie przed nią stać, a z tych chmur
nad pejzażem spadł wtenczas nań deszcz, koralów sznur
na włosach i twarz i on cały – jak młody bóg.
Któż Ty jesteś? O Panno! Gdybym Twe imię mógł
usłyszeć, wniósłbym je na najwyższą z gór świata
i stojąc tak nad każdym, wdech w piersiach bym zaparł,
po czym wykrzyczał imię i wierząc, że latam
skoczył w przepaść i z echem owe w wieczność zabrał.
Aleś posłodził podły romantyku. Pewno
codziennie siedzisz tam pod dębem i królewną
czynisz niejedną. Za to żeś kochaś, bebechy
twoje rozpruję kosą i dla mej uciechy
serce ci wytnę, zdepczę i wrzucę do gnoju.
Poeto! Nie żeń się!
umierającej luny, a później zaś o brzasku
zmatowiały jak niebo przy wschodzącym słońcu.
Nikły te perły w trawie, miały się ku końcu
też i te w górze. Był maj, bo w gaju kwitnąco,
na polach rzepak żółcił się do drzew. Idącą
ścieżką kobietę wiodła tajemnicza siła,
a wspomnieć trzeba, nawet wypada, że miła
dla oka była owa, milsza niźli kwiatów,
których żaden wieszcz słowem nie oddałby światu,
kombinacje na łąkach najkwiecistszych z kwietnych.
Ludzie rzeczą, że siła owa jest jak biedny
król władający ziemią kipiącą przepychem.
?w nie posiada nic, bo przez swą wielką pychę
rozdał swe skarby ziemi, by mieć nad nią władzę
i zasiadłszy na tronie świata rzewnie płacze
za tym minionym blichtrem król-siła Natura.
Piękność wiedziona stąpa po świecie, trzask! Bura
i już poddanych trzyma w ryzach, bo z niej życie
wypływa i ku niej wciąż stałym nurtem-byciem,
przez rozbielone kraje, gwiezdną zawiesinę,
akweny ziemskie, łąki umajone płynie.
Jeden z poddanych, siedząc pod dębem skanował
przestrzeń żółtawych pól: tu, tam zwierzyna płowa
raz chowa się w tym morzu, to zaś wystawia łeb
i nagle znika z oczu, bo ktoś wśród pól tych szedł.
Wstaje spod drzewa, idzie ku kobiecie. Kwiecie
rzepaku złotem zdobi jego szaty, przecież
jak łachudra nie będzie przed nią stać, a z tych chmur
nad pejzażem spadł wtenczas nań deszcz, koralów sznur
na włosach i twarz i on cały – jak młody bóg.
Któż Ty jesteś? O Panno! Gdybym Twe imię mógł
usłyszeć, wniósłbym je na najwyższą z gór świata
i stojąc tak nad każdym, wdech w piersiach bym zaparł,
po czym wykrzyczał imię i wierząc, że latam
skoczył w przepaść i z echem owe w wieczność zabrał.
Aleś posłodził podły romantyku. Pewno
codziennie siedzisz tam pod dębem i królewną
czynisz niejedną. Za to żeś kochaś, bebechy
twoje rozpruję kosą i dla mej uciechy
serce ci wytnę, zdepczę i wrzucę do gnoju.
Poeto! Nie żeń się!
- Książę Półkrwi
- Posty: 2012
- Rejestracja: 2006-08-14, 11:42
- Kontakt:
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
- Książę Półkrwi
- Posty: 2012
- Rejestracja: 2006-08-14, 11:42
- Kontakt:
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
dziecko nie zapewnia wieczności, tylko kruszy egoizm, uczy słuchania drugiego człowieka, włącznie z powstrzymywaniem sie od stawiania mu własnych, ułomnych drogowskazów i daniem wolności, tam gdzie mozna wsadzić do wiezienia, każdy "pracuje" sam na siebie i nie da sie sobie przedłuzyć na wieki swoich uszu przez zrobienie miliona podobnych
[ Dodano: 2009-07-02, 21:01 ]
i jeszcze
nie można drugiego obciążać sobą
chyba że to żona, albo mąż, bo tam jest na dobre i złe, calkiem niezwiazane z harcerstwem
[ Dodano: 2009-07-02, 21:01 ]
i jeszcze
nie można drugiego obciążać sobą
chyba że to żona, albo mąż, bo tam jest na dobre i złe, calkiem niezwiazane z harcerstwem
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
nie wiem wojciechu, bo prawdę mowiąc mnie nie interesuje homer, tylko wituś, co lata po bułki rano, zeby za jego kryską, nie erato, snuł sie zapach przypieczonego sezamu caly dzień, a czy oni zostaną niesmiertelni to im pewnie wisi, bo odtad dotad mają dwójkę wspaniałych dzieci, a o tym czy ich syn jasio przejdzie do historii kwantowej i podkresli plemnik tatusia, pałką z matematyki też chyba nie myslą, na szczescie
[ Dodano: 2009-07-02, 21:20 ]
ale jesli ty w kontekście napisanego dzieciaka, moze byc po kolacji, albo przed kawą to pewnie takim można zatrzymac czas i sie znaleźć gdzieś pomiedzy wierszami, rówież w książce od polskiego, tylko, czy to jest akurat w zyciu najwazniejsze
[ Dodano: 2009-07-02, 21:20 ]
ale jesli ty w kontekście napisanego dzieciaka, moze byc po kolacji, albo przed kawą to pewnie takim można zatrzymac czas i sie znaleźć gdzieś pomiedzy wierszami, rówież w książce od polskiego, tylko, czy to jest akurat w zyciu najwazniejsze
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości