Ruchaj zdrowo, ale z głową - Konkurs
: 2010-06-01, 07:05
Ruchałem ją w nozdrza, w ucho,
Raz na mokro, raz na sucho,
W usta, w piersi często pchałem,
Ledwie żyłem, lecz ruchałem,
Wspominam też o pępuszku,
Gdy ruchałem po cud-brzuszku,
Pewnie mi nie uwierzycie,
Kiedy wspomnę o odbycie,
Lecz największą jednak chrapkę,
Miałem na pachnącą żabkę.
Podniecałem ją dotykiem,
Palcem, nosem i językiem,
Czułem się jak w siódmym niebie,
Gdy mówiła – Pięknie jedziesz!
Ruchałem ją w deszczu, w słońcu,
Kiedy mróz, albo gorąco,
Na leżąco, na stojaka,
Po bożemu i na raka.
Ruchałem ją we dnie, w nocy
Ile tylko miałem mocy.
W wodzie, pod i na rowerze,
Na strychu, w kiblu, plenerze,
Słowem ją ruchałem wszędzie,
Jak ksiądz wiernych po kolędzie.
Zerwałem kontakt z rodziną,
by móc ruchać tę jedyną!
Oddałem jej dom, mieszkanie,
By pod ręką mieć ruchanie.
Było cudnie i wspaniale,
Znajomi nas podziwiali
Mówiąc: - jaki on uroczy,
Za ruchanie, w ogień wskoczy!
Perły, stroje, nowa bryka,
On nic nie je, tylko bzyka!
Lecz pewnego dnia się stało,
Miało stać, ale nie stało,
Mimo viagry i masaży,
Kutas leżał jak na plaży
I nawet woda święcona,
Nie chciała cudu dokonać.
A w dodatku na dokładkę,
Murzyn zjawił się „przypadkiem”
I ze swoim „interesem”
Zajął się moim biznesem.
Wyjechali do Afryki,
On ją rucha jak lew dziki.
Ziemię, auto, dom sprzedali,
Mnie bez mydła wyruchali.
Odkryję prawdę nienową:
- trzeba ruchać główką z głową!
Po pieniądzach, po chałupie…
Tak zostałem z palcem w dupie!
Raz na mokro, raz na sucho,
W usta, w piersi często pchałem,
Ledwie żyłem, lecz ruchałem,
Wspominam też o pępuszku,
Gdy ruchałem po cud-brzuszku,
Pewnie mi nie uwierzycie,
Kiedy wspomnę o odbycie,
Lecz największą jednak chrapkę,
Miałem na pachnącą żabkę.
Podniecałem ją dotykiem,
Palcem, nosem i językiem,
Czułem się jak w siódmym niebie,
Gdy mówiła – Pięknie jedziesz!
Ruchałem ją w deszczu, w słońcu,
Kiedy mróz, albo gorąco,
Na leżąco, na stojaka,
Po bożemu i na raka.
Ruchałem ją we dnie, w nocy
Ile tylko miałem mocy.
W wodzie, pod i na rowerze,
Na strychu, w kiblu, plenerze,
Słowem ją ruchałem wszędzie,
Jak ksiądz wiernych po kolędzie.
Zerwałem kontakt z rodziną,
by móc ruchać tę jedyną!
Oddałem jej dom, mieszkanie,
By pod ręką mieć ruchanie.
Było cudnie i wspaniale,
Znajomi nas podziwiali
Mówiąc: - jaki on uroczy,
Za ruchanie, w ogień wskoczy!
Perły, stroje, nowa bryka,
On nic nie je, tylko bzyka!
Lecz pewnego dnia się stało,
Miało stać, ale nie stało,
Mimo viagry i masaży,
Kutas leżał jak na plaży
I nawet woda święcona,
Nie chciała cudu dokonać.
A w dodatku na dokładkę,
Murzyn zjawił się „przypadkiem”
I ze swoim „interesem”
Zajął się moim biznesem.
Wyjechali do Afryki,
On ją rucha jak lew dziki.
Ziemię, auto, dom sprzedali,
Mnie bez mydła wyruchali.
Odkryję prawdę nienową:
- trzeba ruchać główką z głową!
Po pieniądzach, po chałupie…
Tak zostałem z palcem w dupie!