Erekcjato ubogich
Rozgość się stary, tyle już lat
Gdy los nas podzielił
Rozrzucił nas czas i cały świat
Na własne drogi
Ślepy podzielił los dawną brać
Widzisz, tu mieszkam
Przyjmę cię dzisiaj tak jak mnie stać
Co u mnie, pytasz- jak widać, coś dodać trzeba?
Oto mój dom i moja bieda, niewiele jest miejsca
Pokoik, kuchenka w kącie, okienko, przetarty dywan
Wiesz, cztery ściany- krzywe, byle chroniły od deszczu
W drzwiach nie ma zamka
Zresztą, nie mam tu nic co można by kraść
Moja żona, to wszystko co mam- mój skarb.
Lodówkę sprzedałem, nie mamy dużo jedzenia
Każdy kąsek szybko znika, wiesz jak bywa
Czasem coś zostaje z kolacji, trzymam resztki w szafie.
Muchy, tak, latają, te tłuste i złote, ale tutaj to radość
Bo widzisz, nieczęsto jest co odłożyć na potem
Nie mam cię czym nakarmić, sam jadam słabo
Telewizji nie obejrzymy, wodę też dawno odcięto
Rachunki, rozumiesz…
Tu nie ma co kraść,
Moja żona to wszystko co mam.
Tylko ja i ona, i bieda, czyli brak
chleba
Głodny, no trudno, co ci poradzę
Mogę cię nakarmić tylko tym, co widzisz
Naprawdę to wszystko
Tu nie ma co kraść
Moja żona to wszystko co mam
do jedzenia.
Erekcjato ubogich
No jak czytałam tekst, to nie mogłam uwolnić się od tekstu Steda:
Dwadzieścia lat później
czyli spotkanie ze szkolnym kolegą w mieście Iks, gdzie czas jakiś zatrzymałem się w drodze na pewien płaskowyż andyjski
Więc tutaj, stary, w twoim mieście goszczę
Nieduży pokój, ale lubię go
Poddasze, widzisz, siadaj tam przy oknie
Przestronny widok, jasna dzisiaj noc
Ja już muszę iść...
Spokojnie, stary, nie ma tu pobudki
Przyszliśmy ledwie, już uciekać chcesz?
Herbaty zrobię, dobra rzecz po wódce
No i w ogóle nie tak późno jest
Ja już muszę iść...
Pamiętasz, stary, dawne czasy szkolne?
Najlepszy byłeś w całej siódmej B
Potęga w bójce i w nauce orzeł
Rój dziewuch wtedy w tobie durzył się
Ja już muszę iść...
Co z tobą stary? Jak papuga trujesz
Pijany jesteś, masz herbatę, pij
Odpocznij chwilę, trochę wyparujesz
A potem, bracie, gdzie cię pędzi, mknij
Ja już muszę iść... do żony
Bo mnie całkiem z domu przegoni
Ty płaczesz, stary? Niech to licho trzaśnie!
Kapelusz popraw, proszę: nie płacz już
Już nie wiem zresztą, może popłacz właśnie
A jakby coś tam, no to wracaj tu
Płakał jak dziecko ten, który 20 lat wcześniej zapowiadał się nie na to, czym stał się 20 lat później. Sprowadziłem go na dół po skrzypiących, krętych schodach, klepnąłem w plecy i poszedł skąpo oświetloną ulicą tej dzielnicy miasta, ktorą od tej chwili znielubiłem i postanowiłem niebawem opuścić. Patrzyłem czas jakiś za dawnym, szkolnym kolegą, na jego wstrząsane łkaniem, przygarbione plecy, aż wsiąknął w ciemność. Więcej go nie widziałem.
Ty - dobrze zapowiadający się młody kolego, uważaj ! I na niektórych zakrętach : wolnego!
a po przeczytaniu awersacji nadałam w duchu tytuł - kolejne spotkanie ;)
Dwadzieścia lat później
czyli spotkanie ze szkolnym kolegą w mieście Iks, gdzie czas jakiś zatrzymałem się w drodze na pewien płaskowyż andyjski
Więc tutaj, stary, w twoim mieście goszczę
Nieduży pokój, ale lubię go
Poddasze, widzisz, siadaj tam przy oknie
Przestronny widok, jasna dzisiaj noc
Ja już muszę iść...
Spokojnie, stary, nie ma tu pobudki
Przyszliśmy ledwie, już uciekać chcesz?
Herbaty zrobię, dobra rzecz po wódce
No i w ogóle nie tak późno jest
Ja już muszę iść...
Pamiętasz, stary, dawne czasy szkolne?
Najlepszy byłeś w całej siódmej B
Potęga w bójce i w nauce orzeł
Rój dziewuch wtedy w tobie durzył się
Ja już muszę iść...
Co z tobą stary? Jak papuga trujesz
Pijany jesteś, masz herbatę, pij
Odpocznij chwilę, trochę wyparujesz
A potem, bracie, gdzie cię pędzi, mknij
Ja już muszę iść... do żony
Bo mnie całkiem z domu przegoni
Ty płaczesz, stary? Niech to licho trzaśnie!
Kapelusz popraw, proszę: nie płacz już
Już nie wiem zresztą, może popłacz właśnie
A jakby coś tam, no to wracaj tu
Płakał jak dziecko ten, który 20 lat wcześniej zapowiadał się nie na to, czym stał się 20 lat później. Sprowadziłem go na dół po skrzypiących, krętych schodach, klepnąłem w plecy i poszedł skąpo oświetloną ulicą tej dzielnicy miasta, ktorą od tej chwili znielubiłem i postanowiłem niebawem opuścić. Patrzyłem czas jakiś za dawnym, szkolnym kolegą, na jego wstrząsane łkaniem, przygarbione plecy, aż wsiąknął w ciemność. Więcej go nie widziałem.
Ty - dobrze zapowiadający się młody kolego, uważaj ! I na niektórych zakrętach : wolnego!
a po przeczytaniu awersacji nadałam w duchu tytuł - kolejne spotkanie ;)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości