Zbigniew Herbert, Kamyk

bez komentarzy, sprawdź czy nie ma takiego tematu
olga

Zbigniew Herbert, Kamyk

Post autor: olga »

kamyk jest stworzeniem
doskonalym

rowny samemu sobie
pilnujacy swych granic

wypelniony dokladnie
kamiennym sensem

o zapachu ktory niczego nie przypomina
niczego nie ploszy nie budzi pozadania

jego zapal i chlod
sa sluszne i pelne godnosci

czuje ciezki wyrzut
kiedy go trzymam w dloni
i cialo jego szlachetne
przenika falszywe cieplo

- Kamyki nie daja sie oswoic
do konca beda na nas patrzec
okiem spokojnym bardzo jasnym




[/i]kolejny wiersz z cyklu moich podrozy sentymentalnych.
bardzo wazny dla mnie.
olga

Zbigniew Herbert, Głos wewnętrzny

Post autor: olga »

mój głos wewnętrzny
niczego nie doradza
niczego nie odradza

nie mówi ani tak
ani nie

jest słabo słyszalny
i prawie nieartykułowany

nawet jeśłi się bardzo głęboko pochyli
słychać tylko oderwane
od sensu sylaby

staram się go nie zagłuszać
obchodzę się z nim dobrze

udaję że traktuję go na równi
że mi na nim zależy

czasami nawet
staram się z nim rozmawiać
- wiesz wczoraj odmówiłem
nie robiłem tego nigdy
teraz też nie będę

- glu - glu -

- no więc sądzisz
że dobrze zrobiłem

- ga - go - gi

dobrze że się zgadzamy

- ma - a -

- no a teraz wypocznij
jutro znów pogadamy

nie jest mi na nic potrzebny
mógłbym o nim zapomnieć

nie mam nadziei
trochę żalu
gdy leży tak
przykryty litością
oddycha ciężko
otwiera usta
i stara się podnieść
bezwładną głowę
olga

Jedwab duszy

Post autor: olga »

Nigdy
nie mówiłem z nią
ani o miłości
ani o śmierci

tylko ślepy smak
i niemy dotyk
biegały między nami
gdy pogrążeni w sobie
leżeliśmy blisko

muszę
zajrzeć do jej wnętrza
zobaczyć co nosi
w środku

gdy spała
s otwartymi ustami
zajrzałem
i co
i co
jak myślicie
co zobaczyłem

spodziewałem się
gałęzi
spodziewałem się
ptaka
spodziewałem się
domu
nad wodą wielką i cichą

a tam
na szklanej płycie
zobaczyłem parę
jedwabnych pończoch

mój Boże
kupię jej te pończochy
kupię

ale zjawi się wtedy
na szklanej płycie
małej duszy

czy będzie to rzecz
której nie dotyka się
anie jednym palcem marzenia
willy_the_lost
Posty: 817
Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
Kontakt:

Biały kamień

Post autor: willy_the_lost »

Oczy tylko zamknąć -

krok mój oddala się ode mnie
jak głuchy dzwon pochłonie go powietrze
i głos mój własny głos który z daleka woła
zamarza w kłębek pary
ręce opadają
złożone wokół wołających ust

ślepe zwierzę dotyk
cofnie się w głąb
w pieczary ciemne i wilgotne
zostanie zapach ciała
palący się wosk

wtedy rośnie we mnie
nie strach nie miłość
ale biały kamień

więc to tak się spełnia
los co rysuje nas na lustrze płaskorzeźby
widzę zaklęsła twarz wypukłą pierś i głuche muszle kolan
stopy zadarte wiązkę suchych palców

głębszy niż ziemi krew bujniejszy
niż drzewo
jest biały kamień
obojętna pełnia

lecz znów krzyczą oczy
kamień się cofa
znów jest ziarnkiem piasku
zatopionym pod sercem

połykamy obrazy wypełniamy pustkę
głos się zmaga z przestrzenią
uszy ręce usta drżą pod wodospadami
w muszle nozdrzy wpływa
okręt wiozący aromaty Indii
i zakwitają tęcze od nieba do oczu

czekaj biały kamieniu
oczy tylko zamknąć
Awatar użytkownika
andreas43
Posty: 2731
Rejestracja: 2008-11-10, 21:06
Lokalizacja: Polska - Warmia
Kontakt:

Post autor: andreas43 »

Pan od przyrody

Nie mogę przypomnieć sobie
jego twarzy

stawał wysoko nade mną
na długich rozstawionych nogach
widziałem
złoty łańcuszek
popielaty surdut
i chudą szyję
do której przyszpilony był
nieżywy krawat

on pierwszy pokazał nam
nogę zdechłej żaby
która dotykana igłą
gwałtownie się kurczy

ona nas wprowadził
przez złoty binokular
w intymne życie
naszego pradziadka
pantofelka

on przyniósł
ciemne ziarno
i powiedział: sporysz

z jego namowy
w dziesiątym roku życia
zostałem ojcem
gdy po napiętym oczekiwaniu
z kasztana zanurzonego w wodzie
ukazał się żółty kiełek
i wszystko rozśpiewało się
wokoło

w drugim roku wojny
zabili pana od przyrody
łobuzy od historii

jeśli poszedł do nieba -

może chodzi teraz
na długich promieniach
odzianych w szare pończochy
z ogromną siatką
i zieloną skrzynką
wesoło dyndającą z tyłu

ale jeśli nie poszedł do góry

kiedy na leśnej ścieżce
spotykam żuka który gramoli się
na kopce piasku
podchodzę
szastam nogami
i mówię:
- dzień dobry panie profesorze
pozwoli pan że mu pomogę -
przenoszę go delikatnie
i długo za nim patrzę
aż ginie
w ciemnym pokoju profesorskim
na końcu korytarza liści

/Zbigniew Herbert/
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz" - Julian Tuwim
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości