Henry Miller "Zwrotnik Koziorożca"

bez komentarzy, sprawdź czy nie ma takiego tematu
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Henry Miller "Zwrotnik Koziorożca"

Post autor: dean »

„Skoro ktoś raz pozbył się upiora, wszystko następuje z niezachwianą pewnością, nawet pośród chaosu. Od początku był tylko i wyłącznie chaos - płyn, który mnie omywał i który wchłaniałem skrzelami. W substracie, gdzie księżyc rzucał jednostajny, mleczny blask, królował spokój i płodność; wyżej natomiast rozbrzmiewały waśnie i zgiełk. We wszystkim natychmiast dopatrywałem się przeciwieństw, sprzeczności, między zaś rzeczywistością i nierzeczywistością - ironii, paradoksu. Byłem swoim największym wrogiem. Nie znalazłoby się nic, co pragnąłem robić, a czego robić bym nie mógł. Już nawet w dzieciństwie, kiedy niczego mi nie zbywało, chciałem umrzeć: chciałem się poddać, bo nie widziałem sensu w walce. Czułem, że przedłużenie mojej egzystencji, o którą przecież nie prosiłem, niczego nie dowiedzie, nie przyczyni, nie doda ani nie ujmie. Wszyscy dookoła mnie byli skazani na porażki, a jeśli nie na porażki, to na śmieszność. Zwłaszcza ci, którzy odnieśli sukces. Ludzie sukcesu nudzili mnie niepomiernie. Współczułem nieudolnym, chociaż bynajmniej nie z sympatii. Powodował mną czysto negatywne uczucie, pewna słabość, która rozkwitała na sam widok ludzkiego nieszczęścia. Kiedy szedłem innym z pomocą, nie łudziłem się nadzieją, że to polepszy ich sytuację; pomagałem dlatego, że nie potrafiłem się temu oprzeć. Sama chęć zmiany stanu rzeczy wydawała mi się czcza; byłem przekonany, że nic się nie zmieni, chyba że za sprawą zmiany w sercu, ale kto zdoła zmienić serca ludzkie? Raz na czas któryś z moich znajomych się nawracał - aż mi się chciało rzygać. Bóg nie był mi potrzebny bardziej niż ja Jemu, a jeżeli w ogóle istnieje, jak sobie często mówiłem, spotkam się z Nim na chłodno i splunę Mu w twarz”.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości