Płakała sama - villanella
Moderator: Gacek
Płakała sama - villanella
Płakała sama w nocy. Wiatr wszystkiemu winien
i łyk nostalgii w winnej rozcieńczony kropli.
Na dno kieliszka posmak cienką strużką spłynął.
Po dniu, który rubinem cierpkawego płynu
słońce w oczach o zmierzchu na dobre utopił.
Nocą płakała sama. Zmieszała łzy z winem.
A jego wonne resztki w przejrzystym kokonie
mąciły barwę, którą zmierzch solidnie upił.
Ledwie jedna kropelka. Strach, jak ona, spłynął
niespiesznie. Już zabłądził w ślady słońca, w dłonie.
I szeptał: "Nie rozpaczaj, poniechaj, zapomnij.
Płakałaś sama w nocy. Wiatr nostalgii winien.
Słońce na dno tęczówki świtaniem przypłynie.
Rozpali zatracone promienie. Obłokiem
niesionym zwinnie, lekko śmiechem w ciebie spłynie.
Tymczasem zaśnij, zagrzeb w snu miękkiej pierzynie.
Zostaw smutek i strachy w przeczekania pozie.
Płakałaś w nocy sama, szeptałaś: Wiatr winien...!
A on zawodził skargą, że o świcie spłynie."
-----------------
oczywiście inspiracja "Płakała nocą" S. Barańczaka
i łyk nostalgii w winnej rozcieńczony kropli.
Na dno kieliszka posmak cienką strużką spłynął.
Po dniu, który rubinem cierpkawego płynu
słońce w oczach o zmierzchu na dobre utopił.
Nocą płakała sama. Zmieszała łzy z winem.
A jego wonne resztki w przejrzystym kokonie
mąciły barwę, którą zmierzch solidnie upił.
Ledwie jedna kropelka. Strach, jak ona, spłynął
niespiesznie. Już zabłądził w ślady słońca, w dłonie.
I szeptał: "Nie rozpaczaj, poniechaj, zapomnij.
Płakałaś sama w nocy. Wiatr nostalgii winien.
Słońce na dno tęczówki świtaniem przypłynie.
Rozpali zatracone promienie. Obłokiem
niesionym zwinnie, lekko śmiechem w ciebie spłynie.
Tymczasem zaśnij, zagrzeb w snu miękkiej pierzynie.
Zostaw smutek i strachy w przeczekania pozie.
Płakałaś w nocy sama, szeptałaś: Wiatr winien...!
A on zawodził skargą, że o świcie spłynie."
-----------------
oczywiście inspiracja "Płakała nocą" S. Barańczaka
dobrze, że akurat tutaj nie.
ps. mam nadzieję, dean, że nie jest grzechem pisanie - dzierganie, czy szydełkowanie i pozwolisz mi trzymać się takich konwencji jakie chcę uprawiać - świadomie. Uciekanie z założenia z konwencji staje sie konwencją, uzusem. Miej na to wzgląd. I daj mi prawo wyboru formy. Nie muszę być trendy (w rozumieniu tytułowej portalowej elity) i nie chcę. :)
ps. mam nadzieję, dean, że nie jest grzechem pisanie - dzierganie, czy szydełkowanie i pozwolisz mi trzymać się takich konwencji jakie chcę uprawiać - świadomie. Uciekanie z założenia z konwencji staje sie konwencją, uzusem. Miej na to wzgląd. I daj mi prawo wyboru formy. Nie muszę być trendy (w rozumieniu tytułowej portalowej elity) i nie chcę. :)
ależ czy ja jestem od tego żeby pisać co jest grzechem, a co nie? czy ja mam cokolwiek do pozwalania w kwestii tego co Ty masz pisać i jak? czy ja wogle mam prawo Ci dawać prawo do udzielania sobie prawa? czy ja Tobie nakazuję być trendy czy passe czy jakkolwiek i jakakolwiek masz być?
odpowiedź na każde z tych pytań brzmi "nie", elutka...
natomiast roszczę sobie prawo do udzielania sobie głosu na temat tego co mnie razi, a co akurat nie... co, jak mniemam, jest równie oczywiste, jak to, że publikując w sieci możesz dostać pocisk, ale komu ja to mówię?
w tym wypadku mówiłbym bardziej o przymilnym komplemencie w kierunku Twej vilanelli niźli o pocisku, tak więc nie wiem skąd te dąsy... aczkolwiek i do nich masz prawo...
a tę elitę to pewnie wiesz... fobiak wymyślił gdy już go wyjebali ze wszystkich możliwych poetyckich salonów... także bym się nie przywiązywał do tego jakże nadmiernego określenia...
odpowiedź na każde z tych pytań brzmi "nie", elutka...
natomiast roszczę sobie prawo do udzielania sobie głosu na temat tego co mnie razi, a co akurat nie... co, jak mniemam, jest równie oczywiste, jak to, że publikując w sieci możesz dostać pocisk, ale komu ja to mówię?
w tym wypadku mówiłbym bardziej o przymilnym komplemencie w kierunku Twej vilanelli niźli o pocisku, tak więc nie wiem skąd te dąsy... aczkolwiek i do nich masz prawo...
a tę elitę to pewnie wiesz... fobiak wymyślił gdy już go wyjebali ze wszystkich możliwych poetyckich salonów... także bym się nie przywiązywał do tego jakże nadmiernego określenia...
hej dean, a nie za mocno tu się gorącujesz? Już raz napisałeś coś z dezaprobata o koronkach, teraz po raz kolejny. "Koronka" to za mało by uzasadnić ocenę tekstów. Jest coś takiego co się nazywa rzeczowość.
Nie czekam na komplementy, tylko rzeczowość właśnie i konkrety.
I na litość - umiem czytać i wyczytać protekkcjonalny ton. I odnieść się do niego.
Nie czekam na komplementy, tylko rzeczowość właśnie i konkrety.
I na litość - umiem czytać i wyczytać protekkcjonalny ton. I odnieść się do niego.
gdzież tu gorączka, elutko najmilsza? gdzież tu dezaprobata? "koronka" źle Ci się kojarzy? a czemuż to? "koronkowa robota" to przeca snadna robota - wzór wręcz... rzeczowo więc mówię, że koronka jest koronka i basta... czemuż to zresztą wymagasz rzeczowości ode mnie, skoro jeszcze chwilę temu walczyłaś o prawo do pisania jako Ci żywnie podoba się w konwencji jaką uznajesz za słuszną, a mi zniewolonemu nakazujesz rzeczoną rzeczowość nie pozwalając wybrać formuły komentowania? raz to przecież człowiek ma ochotę napisać: "chuj", raz to, że "autorka lirycznie koresponduje z Barańczakiem wprowadzając czytelnika w mgielną, łzawą noc, która odciśnie nań niezapomniane wrażenie użytymi z kunsztem środkami poetyckiego wyrazu"...
tez uważam, że dean się przypierdala, bo sam umie napisać tylko o zanieczyszczonej kanalizacji i mu się wydaje, że to szczyt (więc teoretycznie powinnam osiągnąć, orgazm) , miejskich wodociągów, tyle że w nich również jakoś trzeba chodzić, chociaż w jakiejś zwiewnej serwetce, na głowie oraz wiekopomne dzieło o zwykłych ludziach, którzy chowają dzieci
w zamrażalniku
łączy was jedno, w pisaniu,
ela pisze idealne wiersze, za delikatne dla mnie, żebym mogła się odezwać, ze swoimi swawolnymi nutami, chociaż wiem, żeby jej to nie przeszkadzało, bo sama ma takie w posiadaniu, (ale deanuś i tak je i tak nazwie dzierganiem, bo sobie już zrobił naklejkę i koniec, nie zainwestuje w nowy początek, albo w inna jakość, swoją )więc tym większy mam ból w kostce, którego nie mogę wydusić z siebie :)
a dean pisze wciąż o dekadencji napierdalającej w odbyt, szczura, i jaki to jego peelek jest biedny, bo nie może dosięgnąć ogona, tyranozaura, czym tym bardziej zamyka mi usta
bo to takie beznadziejne
wciąż ;)
pomimo bogactwa linków, którymi nas tutaj obdarza :)
no, ewentualnie, może się jeszcze wypowiedzieć, ze jebie go wszystko, chociaż tego po nim nie widać
oprócz dziergania
w zamrażalniku
łączy was jedno, w pisaniu,
ela pisze idealne wiersze, za delikatne dla mnie, żebym mogła się odezwać, ze swoimi swawolnymi nutami, chociaż wiem, żeby jej to nie przeszkadzało, bo sama ma takie w posiadaniu, (ale deanuś i tak je i tak nazwie dzierganiem, bo sobie już zrobił naklejkę i koniec, nie zainwestuje w nowy początek, albo w inna jakość, swoją )więc tym większy mam ból w kostce, którego nie mogę wydusić z siebie :)
a dean pisze wciąż o dekadencji napierdalającej w odbyt, szczura, i jaki to jego peelek jest biedny, bo nie może dosięgnąć ogona, tyranozaura, czym tym bardziej zamyka mi usta
bo to takie beznadziejne
wciąż ;)
pomimo bogactwa linków, którymi nas tutaj obdarza :)
no, ewentualnie, może się jeszcze wypowiedzieć, ze jebie go wszystko, chociaż tego po nim nie widać
oprócz dziergania
och, ann... jaki tam zaraz szczyt... smutne pierdolenie raczej... ale tak to już jest przecież, że każdy ma swojego hopla... elutka ma swoje koronki, ja mam swoje byty, odbyty i niemęskie łkania, kanalizację, asfalt i dzieci w zamrażalniku, Ty masz majtki na głowie niebieskie i wiecznie problem z jakimś głupim chujem co Ci się owija wokół szyi, inny to ma charakterystycznego, inny co innego – jednemu się podoba po mickiewiczowsku, drugiemu gdy peelka obnaża łono i tryska krwią miesięczną, jeszcze inny krzepi się opowieściami o tym jak se ryj podrapał bo pomylił sufit z podłogą... piękno w różnicach indywidualnych i ja to właśnie cenię i ja to lubię, że gdybym poszedł na drugi koniec netu i przeczytał coś Twojego czy elutki nie wiedząc kto zacz – tobym i tak poznał, bo to maniera, bo styl, bo polot i zaśpiew... a co kto ma mieć jak nie swój... może to wszystko o tym samym, a każdy na swoje nieprzemienne kopyto... a że mnie to jebie czy nie jebie... to jakby insza inszość...
Nie rozumiem co Was tak te koronki rozemocjonowały.
Przecież vilanella to wiersz, którego konstrukcja z założenia wymaga niemal koronkowej roboty [gdzieś kiedyś wyczytałam ‘drobny ścieg rymów’], powiedziałabym kunsztownego tkania pajęczej sieci.
Ela od wczoraj już chyba dwudziesty raz czytam Twoją vilanellę. Vilanella to lekkość i muzykalność, ona powinna płynąć jak wpadająca w ucho piosenka [niezależnie od „ciężkości” tematu]. A tutaj melodia się łamie.
Bardzo długo nie mogłam zrozumieć dlaczego.
Wydaje mi się, że to wina [;-)] przede wszystkim 1. i 6. wersu. Wykorzystałaś dwa różne znaczeniowo, tyle tylko że jednakowo brzmiące wyrazy.
Wg mnie również wers drugi gmatwa i osłabia przekaz całości [ to zestawienie blisko siebie różnych znaczeniowo, a jednakowo brzmiących wyrazów].
Muzykalność niszczą też przerzutnie, szczególnie ta w 5. strofie.
Poza tym wydaje mi się, że jednak dość daleko odeszłaś w ostatnim wersie od wersu trzeciego, który przecież powinien być powtórzeniem. Nawet jeśli nie całości, to sensu. Ty zachowałaś tylko rym. I tu chyba jest pies pogrzebany.
Elka, nie jestem znawczynią, napisałam tylko co mnie przeszkadza w tej vilanelli.
Przecież vilanella to wiersz, którego konstrukcja z założenia wymaga niemal koronkowej roboty [gdzieś kiedyś wyczytałam ‘drobny ścieg rymów’], powiedziałabym kunsztownego tkania pajęczej sieci.
Ela od wczoraj już chyba dwudziesty raz czytam Twoją vilanellę. Vilanella to lekkość i muzykalność, ona powinna płynąć jak wpadająca w ucho piosenka [niezależnie od „ciężkości” tematu]. A tutaj melodia się łamie.
Bardzo długo nie mogłam zrozumieć dlaczego.
Wydaje mi się, że to wina [;-)] przede wszystkim 1. i 6. wersu. Wykorzystałaś dwa różne znaczeniowo, tyle tylko że jednakowo brzmiące wyrazy.
Wg mnie również wers drugi gmatwa i osłabia przekaz całości [ to zestawienie blisko siebie różnych znaczeniowo, a jednakowo brzmiących wyrazów].
Muzykalność niszczą też przerzutnie, szczególnie ta w 5. strofie.
Poza tym wydaje mi się, że jednak dość daleko odeszłaś w ostatnim wersie od wersu trzeciego, który przecież powinien być powtórzeniem. Nawet jeśli nie całości, to sensu. Ty zachowałaś tylko rym. I tu chyba jest pies pogrzebany.
Elka, nie jestem znawczynią, napisałam tylko co mnie przeszkadza w tej vilanelli.
Antyczka, pamiętam Twoją villanellę - była bardzo dobra.
Próbuję po prostu. :) Tymczasem trawię to co napisałaś i zestawiam z tekstami źródłowymi (definicje, opinie, przykłady).
A koronki - nie trzeba gasić pożaru, bo my się wcale a wcale nie kłócimy. Pogadujemy najnormalniej w świecie, bo czemu by nie? :)
Próbuję po prostu. :) Tymczasem trawię to co napisałaś i zestawiam z tekstami źródłowymi (definicje, opinie, przykłady).
A koronki - nie trzeba gasić pożaru, bo my się wcale a wcale nie kłócimy. Pogadujemy najnormalniej w świecie, bo czemu by nie? :)
i słusznie,elutka pisze:Próbuję po prostu. :) Tymczasem trawię to co napisałaś i zestawiam z tekstami źródłowymi (definicje, opinie, przykłady).
możesz przecież zrobić tu drobny makijaż i wdziergać parę ciekawych nitek.
Pozdr.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz" - Julian Tuwim
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości