jeśli pozwolisz oku swobodnie wędrować
gdzieś między źrenicą a tęczówką
poza płycizną jednego spojrzenia
znajdziesz ukrytego na dachu snajpera
nie drżyj pochopnie spust delikatny
jedwabną kulę karabin wytoczy
głowę złoży na puchu chodnik
a szary tłum ze snu wyparty
zacznie nad ciałem taniec żałobny
lecz nie bój się nocą zapalać lampy
w ciemnościach snajper celuje w gwiazdy
jakbym napisał taki wiersz, to bym się nie wstydził wkleić go na rynsztok
pytanie jednak, czy przejdzie egzamin czasu
i będzie się tak samo podobał, za lat dwa czy trzy
jeszcze 4 miesiące temu specjalizowałeś się w traktatach filozoficznych
teraz już jesteś specem od poezji
mam wrażenie, że jakby ci sprezentować fujarkę
to po kilku tygodniach będziesz fachowcem od muzyki klasycznej
Chyba lubię te Twoje nawiązania oczno - szkiełkowo - tęczówkowe, pamiętam nawet jedno erekcjato w tej konwencji, to tylko w kwestii środków. A poza tym, powtórzę się, jeśli nie posługujesz się ściekiem w wierszyku (co by nie powtórzyć już słowa rynsztok) nieźle Ci to wychodzi.