bez pożegnania
Moderator: Gacek
bez pożegnania
bezpowrotnie kawał czasu zamknął drzwi.
bezszelestnie zabrał nawet skrzyp zawiasów.
pomyślałam, że na nowo trzeba żyć,
chwycić w dłonie przyszłe dni nie tracąc czasu.
bez pożegnań zmienić zamki, wytrzeć próg
z przydeptanych śladów gościa, z resztek kurzu.
zapomnienia łaskę może da mi Bóg
no i małą garstkę ciepłych, świeżych wzruszeń.
bezszelestnie zabrał nawet skrzyp zawiasów.
pomyślałam, że na nowo trzeba żyć,
chwycić w dłonie przyszłe dni nie tracąc czasu.
bez pożegnań zmienić zamki, wytrzeć próg
z przydeptanych śladów gościa, z resztek kurzu.
zapomnienia łaskę może da mi Bóg
no i małą garstkę ciepłych, świeżych wzruszeń.
Elka planowałam w komentarzu do Twojego wiersza klepnąć rymowankę. Taką wiesz, bleble, że: - nie ma sensu wgapiać się w zatrzaśnięte bramy, szkoda czasu na smarowanie zardzewiałych mechanizmów, nie ma się wpływu na to, co zniszczył przymrozek, lepiej sekatorem wyciąć uszkodzone pędy…
nawet rymy miałam…
Jednak to prześwietlanie krzewów z wyobraźni przeniosło mnie w rzeczywistość.
Ta zaś maluje jeden obraz: wszystkie, ale to wszystkie, które stanęły przed zatrzaśniętą bramą do ‘rajskiego’ ogrodu prędzej lub później odwróciły się i dostrzegły nieograniczone przestrzenie. I chyba ta nieograniczoność, spowodowała, że , rozkwitły jak kwiaty duże i pachnące, wzleciały jak motyle, radośnie machając skrzydłami.
Uniosły się tak wysoko, że dech zapiera.
Może wzmocnił je mróz? A może uwolniony wiatr ?. Może …
Przestawiłam się, nasunęły mi się nawet kolejne rymy…
A następnie wpadł mi przed oczy wiersz ks. Twardowskiego. I ze wstydu nic nie napiszę, tylko – jako ‘wampirzyca cudzych słów’* - zacytuję:
Miło
Miło się spotkać z dawną rozpaczą
-słuchaj stara- powiedzieć
-co się z tobą stało
wyprzystojniałaś
nie pociągasz nosem
nie jesteś już jak diabeł smutny z urodzenia
wyleczyły się rany
wykąpały cię deszcze
można jędzę pokochać gdy żyje się jeszcze
*określenie mnie tez nie moje a pani licho
P.S. Wiersz wyszedł Ci całkiem zgrabny, ale fobiak ma rację.
...póki co
nawet rymy miałam…
Jednak to prześwietlanie krzewów z wyobraźni przeniosło mnie w rzeczywistość.
Ta zaś maluje jeden obraz: wszystkie, ale to wszystkie, które stanęły przed zatrzaśniętą bramą do ‘rajskiego’ ogrodu prędzej lub później odwróciły się i dostrzegły nieograniczone przestrzenie. I chyba ta nieograniczoność, spowodowała, że , rozkwitły jak kwiaty duże i pachnące, wzleciały jak motyle, radośnie machając skrzydłami.
Uniosły się tak wysoko, że dech zapiera.
Może wzmocnił je mróz? A może uwolniony wiatr ?. Może …
Przestawiłam się, nasunęły mi się nawet kolejne rymy…
A następnie wpadł mi przed oczy wiersz ks. Twardowskiego. I ze wstydu nic nie napiszę, tylko – jako ‘wampirzyca cudzych słów’* - zacytuję:
Miło
Miło się spotkać z dawną rozpaczą
-słuchaj stara- powiedzieć
-co się z tobą stało
wyprzystojniałaś
nie pociągasz nosem
nie jesteś już jak diabeł smutny z urodzenia
wyleczyły się rany
wykąpały cię deszcze
można jędzę pokochać gdy żyje się jeszcze
*określenie mnie tez nie moje a pani licho
P.S. Wiersz wyszedł Ci całkiem zgrabny, ale fobiak ma rację.
...póki co
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości