Wiersze

poezja rymowana, wolny wiersz, nierymowana, oda, sonety, treny hymny itp.

Moderator: Gacek

Mateusz Wabik

Wiersze

Post autor: Mateusz Wabik »

Ocalony – wersja 2008

Rankiem szturm światła. Desant promieni słonecznych
przedostaje się przez największy opór cienia. Zabiera nocy
jak co dzień jej czarne zagony rozpostarte nad dachami
bloków.

Wyłowiony ze snu mam już do czynienia ze światem
po nadrannych rokowaniach. Chodzę bezwładnie
pomiędzy ścianami, odkąd jej nie ma, często nie ma
dokąd pójść. Wodospad wódki jaką mógłbym wypić jawi się jak

rzeka, która nie ma dna. Mam 33 lata ocalałem
prowadzony do knajp.
 
Ślady czytania - z allegro.pl

Rafał Wojaczek „List do nieznanego poety”
Wydawnictwo Lubelskie, „Seria Małych
Wyborów Poetyckich”, 134 strony.

Książka w stanie dobrym,
z niewielkimi śladami czytania.
 
Spotkanie

Dziwne spotkanie. Niby bliżej
siebie niż dotychczas, ale bardziej
odlegli. On i ona,
którzy mogliby mieć wszystko
gdyby tylko poluzowali cugli
i nie wznosili murów obronnych.
Trzeba to powiedzieć szczerze –
nie rozumieją się choć
mówią w tym samym języku.
Ich doświadczenia tak odległe
jakby każde z nich miało
mnóstwo bagaży z dawnych czasów
i trzeba było sporo wysiłku,
żeby to przepatrzyć, a tu trzeba żyć
i tańczyć.
 
Cała ona

Zaprosiłem ją na
kawę i zamówiła
sobie piwo.
 
Wodospad w sierpniu

Leniwy wieczór w połowie
wakacji, których oboje mamy
tyle ile kot jest w stanie
wypić duszkiem oranżady.
Ona zajęta, ja poszukujący pracy.
Jej szczerość jest opowieścią
wartą studiów – w życiu bogatym
jak literatura francuska z domieszką
polskiej (wiadomo erotyka i polski
nihilizm) potrzebny jest krytyk, teoretyk,
doświadczony korektor map serca,
rozróżniający myśli mózgu, pragnienia
pochwy, poruszenia serca. Gdyby była
wiedźmą lub ladacznicą, gdyby jej rozpusta
była jeszcze większa, miłość by się nie
zmieniła. Bo moja miłość do niej to jak
skok samobójcy w ramiona wodospadu.
Dlatego mnie nie obejmuje często.
 
Zbędność

Nie jestem jej kochankiem,
miłością, facetem, z którym
jest. Dzielę jej radości i smutek.
Na początku zaprosiła mnie
na koncert. Była to symfonia żalu
kobiecego w wielu częściach.
Teraz każe mi oglądać serial
„Radość życia”. Mówi, że ma
wspaniałe rodzeństwo, które
chciało dać jej pieniądze jak
straciła pracę. A co ja parę
nagranych kaset kupionych po
50 groszy? Ona jest realistką -
ma kasę. Zaczęła się rozpusta
związana z radością posiadania.
Okazałem się niepotrzebny
i zbędny. Jeszcze raz. Niebawem
zacznie mnie przepytywać z cen
mydła, szamponu i farby do ścian.
Czym mnie jeszcze dobijesz
kochana koleżanko?
 
Wieża

Im bardziej chciałem się
z nią spotykać tym bardziej
była oporna

Tonąłem w pragnieniach
i uczuciach, które wywoływała

Okazało się, że to o czym
nie wiedziałem stało się
nagle murem

A ja budowałem
na tej ziemi wieżę z urojeń
 
Chciałbym

Chciałbym się z Tobą kochać dniami i nocami
z przerwami na posiłki i papierosy. Aż bym umarł
w Twoich objęciach. I byś mnie pochowała w swoim
łonie. Mnie – twojego trupa. I wywoływałabyś mnie
na seansach spirytystycznych. Chciałbym być w tobie,
twoją częścią, dotykiem, wzrokiem, resztą zmysłów.

 
Myślenice

Nie wiesz co się ze mną
działo jak nagle zniknęłaś.
Umierałem, ale jak zobaczyłem
rozszalały nurt Raby po deszczu
- przypomniał mi Ciebie. Tak bardzo
chciałem rzucić się w tą wodę. Wtulić
się w tą kipiel.
 
Poeci

Dwóch poetów poszło na
kawę do McDonalda. Bo
w knajpach było drogie piwo
i jednemu nie odpowiadały
ciemne zaułki. Wypili po kawie,
pozrzędzili i poopowiadali sobie
o tym jak ich kobiety zbywają.
Potem popalili skręcane
papierosy i poszli w swoje strony.
 
Dlaczego?

Zapadał wieczór. Ciepło stało
w starodawnym mieście niczym
cysterna z benzyną na czerwonym
świetle. Twoja sylwetka niby
dumna i wolna, ale tak naprawdę
smutna i zagubiona szła ulicą, a Ty
byłaś myślami tam, gdzie tylko Ty bywasz.
Tramwaj niczym sztuczne ognie rozbłysł i zniknął.
Ten, o którym myślisz „tylko kumpel” czekał
na Ciebie od wielu dni. Utonął w
niezrealizowanych pragnieniach jak
mydło w kąpieli. Zamiast błysku twoich oczu,
smutna twarz. Dlaczego go nie odrzucisz, żeby
się nie męczył? Dlaczego nie dasz mu siebie
przecież Cię pokochał bardziej niż wspomnienia
z dawnych lat?
 
Miłość

Miłość wybuchła do Małgorzaty,
ale po jej ekscentryzmach przelałem
ją na Paulinę, aż wszystko przemieniło
się w błoto. Paulinę kochałem jak nigdy,
ale miłością do Małgorzaty, która ma do niej
licencję.

 
Masochizm i sadyzm

Mówię do niej - nie zostawiaj mnie
A ona bierze narzędzia odwiertnicze
i mnie nawierca.
 
Koniec religii

Kościół boży kolonializuje nasze
osiedle, już zajmuje łąki pomiędzy
pasem startowym, a strzelistymi wieżami
bloków.

Wielkie pobielone mauzoleum boga, w którym
co tydzień spotyka się garstka postrzelonych
wierzących jeszcze w coś tak
absurdalnego jak zbawienie
wygląda jak gigantyczna instalacja z
muzeum kiczu współczesnego.

Któregoś dnia zimowego, zlecą się
jak koty w czasie rui. I będą kolędami
cukrować swoje zaropiałe usta.
A dziecko w plastikowej szopie
urodzi się z rogami i z żółtymi oczami.
 

***

Gdzie jesteś Paulino? W jakim zakresie
nadajesz i w jakim stylu? Czy z kimś
rozmawiasz językiem wulgarnym

i frywolnym, czy prowadzisz ożywioną
filozoficzną dyskusję? Co ci się wczoraj śniło?
Jaki niebo miało kolor w twoim śnie,

a jaka w nim była ziemia? Czy otworzyłaś
oczy jeszcze kiedy było ciemno, czy wtedy
kiedy już światło przedostało się do pokoju,

w którym masz łóżko i pewnie wiele niezbędnych
sprzętów? Czy śpisz nago, w bieliźnie, czy koszuli
nocnej? Jak pachnie twoja skóra tuż po

przebudzeniu? Czy masz ropę w oczach?
Ile czasu zabiera ci rozczesywanie włosów?
Jaki smak ma Twoja cipa?
 
Sen o śmierci Sorciere

Budynek uniwersytetu rozciągał się
od rynku aż po las, tam był wciśnięty
w gęstwinę. Tam się kończył za drzewami.

Jechaliśmy autostradą. Ja prowadziłem,
Sorciere jechała obok mnie na przednim
siedzeniu, jakoś dziwnie pochylona.

Obok lasu było jezioro. Wpadliśmy do
niego, nie wyrobiłem się na zakręcie.
Biały samochód zaczął tonąć, nie
wiem czy była ranna, czy nie –

sam poszukałem drzwi i udało mi się
je otworzyć. Ale nie chciałem żeby ona
się uratowała. (wszystko to widziałem
z brzegu) Szybko zatrzasnąłem drzwi
i wypłynąłem. We śnie w jakiejś
kamiennej sali powiedziałem wujkowi
Leszkowi, że to był tragiczny wypadek.

Ciocia Barbara we śnie też była, jakby
z wesela Adriany i Marcina, przetańczyli
aż do tego snu.

 
Wieczór w Jazz-Rocku

„Poderwij sobie jakąś laskę” –
powiedziała Małgorzata.
Wnerwiona kiedy
znów odmawiam, czy obojętna?
Nie wiem. Rozchodzi się
nam mapa, gdzie
było kilka wspólnych punktów.
A może doszło kilka
następnych?


Rozrywka

A może w jakichś
przyszłych rejonach jesieni
odnajdziemy swoje
odbicia w lustrze
bardziej do taktu
kolejnych dni i tygodni
rozpostartych niczym
łuna z płonących kościołów
na horyzoncie gdzie świt
wychodzi z nocy
rozpalając najbliższą
warstwę kosmosu
jasnym płomieniem

Może mój dotyk nie
będzie cię parzył
w jakichś przyszłych akwenach
miesięcy wypompujemy
resztki stęchlizny z pozostałości
tego co nie dało się strawić
przez ogien wulkanu
razem popływamy w tej lawie

I taniec na parkiecie
z lodowca Antarktydy
czy nas wgipsują
w przeszłość, czy przyszłość
będzie tak gładka jak
marmur

Wspinaczka
Wspinaczka
Wspinaczka
 

Włochy

Kręte uliczki Wenecji,
góry we Florencji i most,
skutery obok uniwersytetu
w Bolonii, nocne wędrówki
po Ravennie.

To były najbardziej wstrząsające
pięknem wakacje.
 
Czarne łzy

Jak chory na psychozę
maniakalno-depresyjną
podrywam ją na miłość
i samobójstwo.

Chciałem być jej łzami
czarnymi z suchych oczu.
 
Wieczór w Jazz-Rocku

„Poderwij sobie jakąś laskę” –
powiedziała Małgorzata.
Wnerwiona kiedy
znów odmawiam, czy obojętna?
Nie wiem. Rozchodzi się
nam mapa, gdzie
było kilka wspólnych punktów.


 
Bombardowanie

Leciałem nocą w listopadzie
zbombardować Kazimierz.
Namierzyła mnie obsługa
dział przeciwlotniczych na wyspie
Małgorzata. Dostałem w skrzydła
i runąłem w dół. Teraz chodzi ze mną
po cmentarzu i pociesza mnie
widokiem grobów.
 
Listopadowe rozwalenie
Rozwalony listopadowymi wydarzeniami
spotykam się z nią już zapomnianą, przez którą
zapominam o wielu kobietach. Teraz sobie
wszystko przypominam co z nią związane.
Stoję nad przepaścią, a cała lawina z dołu
leci na mnie.
 
Czerwony Prądnik w maju
Obserwacja zachodu
słońca nad Czerwonym
Prądnikiem - kiedy cię nie
ma i nie wiadomo ile

jeszcze będziesz się ze mną
spotykać jest doznaniem
mistycznym. Celebruję sobie

zachód słońca nad twoim
osiedlem niczym muzułmanin
jazdę do Mekki.

 
Ona

Ona nie jest diablicą.
Ona nie jest anielicą.
Ona jest sobą, kiedy
mówi, że jak wróci z
toalety „Widzę cię na parkiecie”
i choć tańczę trochę lepiej
niż manekin
nie umiem jej odmówić.
Jest sobą, kiedy mówi,
że nakręca na dyskotekach
facetów, a potem ich
zostawia. I ja się jej
pytam, czy też mnie
nakręciła, a ona mówi,
że sam się na nią nakręciałem,
a ja nie wiem czy to dobrze.
Ale na pewno nie żałuję,
choć to nakręcanie – jak
to nazwała było silne niczym
spacer w burzy
po piorunochronie.

Czarna pielgrzymka

Pielgrzymka po miejscach, w których
się z Nią spotykał. Miał nadzieję, że skłamała
mówiąc, że wyjeżdża, że ją zobaczy.
Ale wyjechała.

Czarna pielgrzymka – świece rozpalają
ciemność w Jazz-Rocku jakby rój pszczół
obsiadł twarz. Żądła wystrzelone w górę.
 
Zieleń o zmierzchu

Ona pachniała świeżą zielenią
o zmierzchu. Teraz to sobie
przypomniał, kiedy autobus
przejeżdżał między łąkami
i zapach zieleni spoconej od słońca
wypełnił wnętrze pojazdu.

Ona pachniała świeżą zielenią
o zmierzchu. Chciałby poczuć to
jeszcze raz.
 
Nic nie wiem
Myślałem, że jej się podobam.
Potem jak ją chciałem wyciągnąć
na Cmentarz Podgórski i nie chciała
bo była na kacu, „źle interpretujesz
moje słowa”- odpisała.
 
Noc napieć
Małgorzacie

A kiedy widzę jak tańczysz
na parkiecie Jazz–Rocka
to tak jakbym po raz pierwszy
przejrzał na oczy. Wszystko

co znajduje się wokół –
matowieje. Tańczysz rytmem
jednostajnym, ale przy stoliku
raz przyspieszasz rytm rozmowy,

a raz milkniesz. I widzę jak Twoje
oczy i mięśnie twarzy stają się
napięte niczym twarz snajpera,
który przymierza się do celu.

Twoja twarz zmienia się czasami w płótno
i widzę na nim Twoje pejzaże
wewnętrzne. I kocham te zmęczone
oczy, wokół których czas zostawił

swoje odciski palców. I kiedy się
na mnie wkurwiasz za to, że Cię
całuję, zabieram Ci wolność – jak
mówisz – kiedy napieram na Ciebie

na parkiecie, wszystko nagle wybucha
jak na filmie sensacyjnym. I znajduję
się gdzieś tam za tą ścianą gruzu. Kiedy
wychodzimy, podajesz mi pijana nieco

torebkę, bo nie możesz znaleźć grzebienia.
O 2 nad ranem rozczesywanie włosów
jest najważniejszą czynnością! Kiedyś
sobie wszystko opowiemy i zapomnimy

prawdy, po których zostają gruzowiska.
 
Włosy Małgorzaty
Sposób w jaki Małgorzata
ma ułożone włosy
jest najpiękniejszy na
świecie. Wyglądają jak
pionowe żaluzje. Tak są
starannie uczesane jakby
od tego zależała jej radość
każdego kolejnego poranka
czy kolejnego wieczora.
 
Zima

Potrzaskane krajobrazy zimy.
Pnącza czarnych drzew
gdzie widzę w pamięci
jedną kobietę, która zawsze
czekała na mnie i drugą,
która była wściekła.
Tą czekającą odstawiłem
z kwitkiem. Wściekła
się wypogodziła, ale nie
dla mnie chyba?
 
***

Widzę Cię jak na dnie
nocy otrzepujesz się
z resztek snu. Baśnie

rozcinasz tępą żyletką,
splatasz warkocz z prawie
czarnych włosów, choć

już nie dla mnie, widzę
Cię w jednej z sal
Mojego mózgu.

Znajduje się tam muzeum
fotografii tobie poświęcona
bielsza niż biel kartki, bielsza

niż chleb, niż mąka żytnia
a czasem jesteś przeźroczysta
jak wódka, z niezrozumiałym

słowem na ustach jak pusty
kieliszek, pachniesz benzyną
jak palę twoje zdjęcia

i nienawidzę cię wtedy i
myślę o tobie dziewczynka
z kondomami, ale to mija

szybko jak prognoza złej
pogody po dzienniku.
 
Pogrzeb X

Na pogrzebie X, Y odetchnie z ulgą.
Z będzie płakał i przeczyta dysertację,
którą tylko on zrozumie. A będzie
gdzieś z boku płakać, żeby jej nikt nie widział

i nie zagadał, wyjdzie pierwsza. Z U pójdę na
wódkę, G pójdzie we własną stronę, wiadomo,
10 zaczętych powieści, czeka na ukończenie, a pogrzeby
to tylko strata czasu. S nie będzie bo on tych

czasów nie dożyje, N będzie za granicą.
F przyjedzie, ale nie za bardzo pamiętać
Będzie kto to był i po co tu jest. Starsze poetki
Już nie takie apetyczne jak młode, więc

wmiesza się w tłum. Gdzieś tam przemknie
L, złoży kondolencje I i
rodzeństwu. Ziemia beknie po pochłonięciu
kolejnej trumny papierowego pisarza.

 
Przeszłość

Widoczność maleje, słuch tępieje, u progu nocy
obwinięty w prześcieradło samotności, a pod
poduszką upchnięta przeszłość, jej

alfabet niezbyt zrozumiały ze znakami
przestankowymi z kurzu, często tam
sięgam i próbuję odczytać przebrzmiałe

zdania, napisy w obcym języku, linie
papilarne dawnych czasów, wytyczające
linie na mapie przeszłego świata,

którego nie pochłonęła katastrofa
lodowcowa, ani uderzenie komety.
Rozszedł się w palcach jak przeżarty

przez mole sweter. Przede mną
dzień jasny świeci mi w twarz
jak latarka w lustro. Nauczyłem

się opanowywać drżenie.
 
***

Nie pamiętam już twego zapachu,
który wywietrzał już dawno z mojego
świata. Uleciał niczym gaz w dyfuzji,
Nie ma go w regionalnych opadach,
ani nikt go nie sprzedaje w markecie
na stoisku z perfumami. Nie ma
także twojej twarzy na tabloidach,
ani na reklamach bielizny, nie czuję
twojego dotyku, gdy piszę, gdy czytam,
gdy śnię noc czarniejszą niż ta za oknem
przypominam sobie twój płacz po
naszym rozstaniu, o którym opowiadała
mi twoja matka. Próbuję sobie wyobrazić
jego rytm i jego melodię, nie potrafię
go zagrać na gitarze, ani zanucić, nie
puszczają go w telewizji, nie znajduje się
na radiowej liście przebojów. Kiedy
stawiam pasjans nic nie obwieszcza żeby
to się miało zmienić.
 
Za wrotami lasu

Pociągi już nie odchodzą z tego dworca,
wciśniętego w otchłań lasu, szyny wystają
spod kępy ostrężyn. Bocznica przemieniona
w leśny teatr. Diabły i licha leśne

przejęły go w dzierżawę, tam
za ścianą mgły znajdują się wrota
piekła, rozsypane karty jakby
zgubione przez turystów,

zapraszają do gry o duszę. Nie
powinien nikt jak Faust stawać
do rozgrywki, ale zdarzają się podchmieleni
grzybiarze, zapalczywi gracze,

samotne samobójczynie szukające
gałęzi po zawodach miłosnych.
A potem stają się jednym z mgłą,
z deszczem, z ich ust wiatr układa

pieśni żalu, tęsknot, kiedy to
poczujesz będąc w lesie
to znaczy, że z nimi rozmawiasz
i chcą cię zaprosić.
 
Drzewa

Widać w nocy światła samochodów
mkną po autostradzie gdzieś w swoją dal
czasem widzę jak znikają gdy idę po papierosy
a potem widzę je jak sam wracam.

Mijam te drzewa pokryte śniegiem
zimą pokryte igliwiem latem
zadymione ale zdrowe mimo
niedogodnych warunków. Czy przed ich

przodkami Celtowie składali dar,
czy z ich przodków Słowianie budowali
chaty? Są nieme jak dawne wieki które
znamy tylko z ksiąg. Przeszłość to jak

opadnięte owoce z tych drzew.
 
Noc w Jarocinie

Pamiętam jak przyjechałaś do tego miasta
gdzieś w Wielkopolsce, w czarnym kapeluszu,
po nocy wymiotowania winem i siarką

po nocy nie przespanej, wydawałaś się
piękniejsza i lżejsza niczym liść na wietrze. Szłaś
ze mną jak we śnie, miasto rozlewało

się jak na obrazie pochlapanym
Rozpuszczalnikiem, krew galopowała
po kolejnej czarnej kawie, żyły

nabrzmiewały ci od tęsknoty miłością
bezsenność była afrodyzjakiem. Naszym hotelem
był park, porannymi wiadomościami bełkot

niewyspanych punków. Pamiętam twój oddech
i pierwsze krople rosy. Pamiętam cię z tamtych
dni, pod które kiedyś podłożyliśmy dynamit.
 

***

Płaczę po Tobie jak Jaruzelski po
utraconej ludowej Polsce, płaczę
niczym Wałęsa po nagrodzie Nobla.

Płaczę niczym fani Gucwińskich po
zdjęciu z anteny ich ulubionego
programu. Ale mi nic to nie daje

i wtedy czas na wiadomości
sportowe jest ukojeniem niczym
słuchanie symfonii Beethovena

w filharmonii, wolę oglądać
mecze niż słuchać marsza pogrzebowego
Chopina w nasze rocznice poznania

I rozstania, wolę heavy metal niż koncert
życzeń. Wolę być poetą niż bezrobotnym.
 

Porażka

Czytałem swoje wiersze na wieczorze
przedświątecznym poetów w Łodzi.
Przedni dowcip Macierzyńskiego.

Swoje zainkasowałem, ale przegrałem turniej
pisania wierszy. Poeci z Łodzi patrzyli
na mnie jak na złodzieja, który zainkasował

i nie wygrał. Przecież nigdy nie pisałem wiersza
w knajpie, owszem na kolanie, w autobusie, na
nudnych wykładach, po stosunku i przed

odmówieniem go. Nie rozumiałem, nie
byłem przygotowany i było mi wstyd.
Awatar użytkownika
Euzebiusz
Posty: 71
Rejestracja: 2010-06-28, 18:44
Lokalizacja: Inąd
Kontakt:

Post autor: Euzebiusz »

Zdecydowanie nie ten dział.
Pozdrawiam!

PS. Ale i tak fajnie się czytało :mrgreen:

[ Dodano: 2012-07-23, 14:47 ]
No dobra... Dalej się to czyta. Znów żona będzie krzyczeć, że się spóźniam, a ja nie będę miał siły na kłótnię... Dzięki :D
W pewnego rodzaju oczach można zatonąć, pogrążyć się w nich, nie wiedząc, co się dzieje, dopóki wagina nie ściśnie penisa
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości