Strona 1 z 1

Ulica smutku

: 2008-09-13, 20:04
autor: Dawid D.
Zimnokrwiste cielska
Zwałem swych czynów
Przeszły przez ulicę
- smutku.

Ciężkimi krokami
Podążała krzywda za nimi
By tortury czynić
- na żywych.


I już prawie nikogo nie ma
- na ulicy smutku.

: 2008-09-13, 20:19
autor: Sousa6
Same pytania mam do tego tekstu.
Zimnokrwiste cielska? Zwałem swych czynów? Przeszły przez ulicę smutku?
Ciężkimi krokami podążała krzywda za nimi by tortury czynić na żywych?
I już prawie nikogo nie ma na ulicy smutku?

Zimnokrwiste cielska dotyczy mniej szlachetnych koni? Ani araby ani angielskie ani półkrwi? Zwał to od zwału w kopalni czy od zwała? A może to czasownik? Ulica smutku? Bo smutek nią podąża? Ma pierwszeństwo czy jest na podporządkowanej? Za zimnokrwistymi krzywda podąża? Aha, zimnokrwiści to trupy są? To muszę sobie zweryfikować od początku wtedy i dlatego gwaizadkę wstawiam *
Aha, i nikogo już prawie (jak stara prawda mówi - prawie różnicę robi), bo krzywda ich zeżarła.

I teraz od * zaczynając, a raczej od początku wiersza, bo jeśli "zimnokrwiste cielska" to trupy są... To chyba inaczej należałoby czytać.

Ale nie. Czytam od początku i nie. To byłaby groteska. Wywoływać mogłaby coś pośredniego pomiędzy politowaniem a bezczelnym rechotem, ale tego przecież już w tym miejscu nie chcemy.

: 2008-09-13, 20:26
autor: fobiak
w kopalni jast zawsze zawal
od zawalenia, wystepuje jako kontrolowany i niekontrolowany
niekontrolowany- wypadki
kontrolowany- wymuszony w celu bezpieczenstwa, na scianach

: 2008-09-13, 20:53
autor: tartak66
becik frazy skokoszony z bełkotem

: 2008-09-26, 20:44
autor: Dawid D.
Czytając Twoją interpretację odnoszę wrażenie, że nie potrafisz odczytać prostego przesłania, ale nie o to chodziło.

Odpowiadając na pytania:

Zimno krwiste cielska nie muszą być końmi, jakiejś tam krwi, ani też trupami. Możemy tak nazwać osobę, która nic nie czuje, mam na myśli uczucia darzone względem ludzi. Zwał, to potocznie nawał czegoś, ogrom, przesadnie dużo, za dużo, itp. itd. Ulica smutku to metafora, bądź przenośnia, jak wolisz określająca, kraj, nasz kraj. Ulica która biegnie przez cały ten kraj a my na niej, kroczymy, gdzieś, a za nami zło, bądź ci co wyrządzają zło, nam wszystkim. Jeśli się poddasz nie będziesz tym, prawie każdym.
A co do – już prawie nikogo nie ma na ulicy smutku, jest to przenośnia, że zawsze się ktoś znajdzie kto przetrwa nawet najgorsze. Może to Ty będziesz tego nikt nie wie ;) a tak na marginesie ten rechocze kto rechocze ostatni.

Pozdrowka i dziękuję Ci za czas spędzony na przeczytanie mojego wiersza