wyjście drugie
: 2008-10-01, 01:05
Rzucam się w przestrzeń, gdzie chłopcy – astronauci
unoszą się coraz wyżej. Moja pierwsza stopa
za drugą stopą, szczerbatymi krawężnikami
prosto, a może wcale nie, a może to one skręcają się
w uśmiechu do mnie; rozwijają
język.
Kiedy już przyjdzie zima i zamarznie we mnie dziecko,
przestanę palić i zużywać zapałki; ale wcale nie zgaśnie to,
co już zaognione; bo od dawna nikt nie rozdziela
moich włosów na ścieżki, a ja sprzedałam stary
warkocz na perukę tylko za karton ruskich szlugów.
unoszą się coraz wyżej. Moja pierwsza stopa
za drugą stopą, szczerbatymi krawężnikami
prosto, a może wcale nie, a może to one skręcają się
w uśmiechu do mnie; rozwijają
język.
Kiedy już przyjdzie zima i zamarznie we mnie dziecko,
przestanę palić i zużywać zapałki; ale wcale nie zgaśnie to,
co już zaognione; bo od dawna nikt nie rozdziela
moich włosów na ścieżki, a ja sprzedałam stary
warkocz na perukę tylko za karton ruskich szlugów.