p³omieñ
: 2009-01-06, 23:55
to by³ dzieñ w którym da³a¶ mi tajemniczy p³omieñ
królowej Loany, bym pamiêta³
piêkny kwietniowy poranek, s³oneczny, trawiasty, pachn±cy
kocykowy, bezpieczny, kochliwy
jak p³omieñ wype³niaj±cy przestrzeñ
nad traw±
mia³em wra¿enie ¿e polana p³onie
z drzew spadaj± jêzyki ognia
niepotrzebnie wtedy zrobi³a¶ ten gest
ruszy³a¶ co¶, potem to siê przewróci³o
zadrga³a powieka, tik ko³o ust
pó¼niej co¶ innego nie chcia³o wróciæ
na swoje miejsce
z krzaka zaczê³y docieraæ jakie¶ odg³osy
nastêpnie s³yszalne pod twoj± sukienk±
potem siê wychyli³y, rozgl±da³y nerwowo
jakby badaj±c teren
w koñcu wysz³y majtaje
za nimi dyndaje, dalej popychaj±c poprzedników
wysz³y molestniki, które by³y bardziej aroganckie
ni¿ pêdz±ce jak oszala³e siusiopracze i szczawoch³apy
dopinguj±ce jakiego¶ opó¼niaj±cego ca³y marsz osobnika
pó¼niej siê okaza³o ¿e to fufoflak, samotnik, nikomu kroku nie dotrzymuj±cy
cz³apa³, czêsto popychany, ale te¿ wszyscy trzymali za niego kciuki
i gdy ci co siê dotychczas ukazali wznie¶li je do góry
daj±c znak, ¿e droga istnieje jak by³o zapisane w staro¿ytnych betonnikach
oraz we wspó³czesnych sucharnikach
wysypa³o siê wielu ale wielu te¿ poleg³o
i tak za zielonymi jabcojebcami, niebieskimi gruchowa³ami
sz³y marzycielskie szmaæki, uparte szcze¶ki, szczodre ernstyfle,
ambitne mignace, uczuciowe mariale i roman
marsz opó¼nia³ fufoflak, ale wszyscy w niego wierzyli
tymczasem spod ziemi, na wyra¼ny rozkaz
wodza Capobinares de Krett id±cego na czele,
zaczê³y wychodziæ ¶lepe dupoczmychy i ukradki
tu¿ po jebantzach i po pierdoltzach
za nimi sz³y ±³btze, ê³btze i butze, które jednak zosta³y w panice
stratowane, przez uciekaj±ce przed jakim¶ grzmotem, bladokurcze, nitochuje,
nitobombki oraz mociumpany
jak siê okaza³o grzmotem by³ upadaj±cy fufoflak obwieszczaj±cy w ten sposób
wniebowst±pienie Burej Wspanielki
mê¿nej kuzynki, pogromczyni królowej Sukobrody,
najodwa¿niejsze królowej Cipcipcipatupizd III z rodu Virgoprzêdych
teraz rozumiesz
fufoflak trzyma³ p³omieñ
ale siê potkn±³ i p³omieñ zgas³
do niczego nie mog³o doj¶æ
nad traw±
królowej Loany, bym pamiêta³
piêkny kwietniowy poranek, s³oneczny, trawiasty, pachn±cy
kocykowy, bezpieczny, kochliwy
jak p³omieñ wype³niaj±cy przestrzeñ
nad traw±
mia³em wra¿enie ¿e polana p³onie
z drzew spadaj± jêzyki ognia
niepotrzebnie wtedy zrobi³a¶ ten gest
ruszy³a¶ co¶, potem to siê przewróci³o
zadrga³a powieka, tik ko³o ust
pó¼niej co¶ innego nie chcia³o wróciæ
na swoje miejsce
z krzaka zaczê³y docieraæ jakie¶ odg³osy
nastêpnie s³yszalne pod twoj± sukienk±
potem siê wychyli³y, rozgl±da³y nerwowo
jakby badaj±c teren
w koñcu wysz³y majtaje
za nimi dyndaje, dalej popychaj±c poprzedników
wysz³y molestniki, które by³y bardziej aroganckie
ni¿ pêdz±ce jak oszala³e siusiopracze i szczawoch³apy
dopinguj±ce jakiego¶ opó¼niaj±cego ca³y marsz osobnika
pó¼niej siê okaza³o ¿e to fufoflak, samotnik, nikomu kroku nie dotrzymuj±cy
cz³apa³, czêsto popychany, ale te¿ wszyscy trzymali za niego kciuki
i gdy ci co siê dotychczas ukazali wznie¶li je do góry
daj±c znak, ¿e droga istnieje jak by³o zapisane w staro¿ytnych betonnikach
oraz we wspó³czesnych sucharnikach
wysypa³o siê wielu ale wielu te¿ poleg³o
i tak za zielonymi jabcojebcami, niebieskimi gruchowa³ami
sz³y marzycielskie szmaæki, uparte szcze¶ki, szczodre ernstyfle,
ambitne mignace, uczuciowe mariale i roman
marsz opó¼nia³ fufoflak, ale wszyscy w niego wierzyli
tymczasem spod ziemi, na wyra¼ny rozkaz
wodza Capobinares de Krett id±cego na czele,
zaczê³y wychodziæ ¶lepe dupoczmychy i ukradki
tu¿ po jebantzach i po pierdoltzach
za nimi sz³y ±³btze, ê³btze i butze, które jednak zosta³y w panice
stratowane, przez uciekaj±ce przed jakim¶ grzmotem, bladokurcze, nitochuje,
nitobombki oraz mociumpany
jak siê okaza³o grzmotem by³ upadaj±cy fufoflak obwieszczaj±cy w ten sposób
wniebowst±pienie Burej Wspanielki
mê¿nej kuzynki, pogromczyni królowej Sukobrody,
najodwa¿niejsze królowej Cipcipcipatupizd III z rodu Virgoprzêdych
teraz rozumiesz
fufoflak trzyma³ p³omieñ
ale siê potkn±³ i p³omieñ zgas³
do niczego nie mog³o doj¶æ
nad traw±