Seryjny morderca
wyrwawszy serca
przeszło stu kobiet
w miłości głębokiej
w przerębel na owej
wrzuciwszy te owe
potopił je zimą
naprawdę prawdziwą

Aż tysiącstopniowa
pikawa żebrowa
rozpruła bąblami
skute lodami
morze Amora...
a oto morał:
nawet killera
dorwie cholera.

Witaj
Wojciechu!
Zastanawiam się ile w utworze jest ironii a ile "prawdy". Zostawiłeś miejsce na własną interpretacje to dobrze. Ciekawy wiersz.pozdrawiam

Wiesz Wojtek mnie nawet moral nie pociesza, bo w gruncie rzeczy niczego nie zmienia.
100 lat wierzyłam w swojej naiwności, ze są pewne nieprzekraczalne granice. Powinny byc - przynajmniej dla niektorych.
Wczoraj moje przekonanie leglo w gruzach.
Chyba świat przestal być dziwny. Zrobil się cholernie smutno-żalosny.

Wojciech Graca pisze:Aż tysiącstopniowa
pikawa żebrowa
rozpruła bąblami

szkoda, ze nie znam sie na metaforach bo bardzo chcialem cos wpisac

puenta przednia

w sumie, podchodząc do tego z punktu widzenia pięćdziesięcioletniego pożycia, to nie zawsze musi być cholera,

tylko niewydolność krążenia i słaba odporność na stres :P)
ale co by to nie było, to dobrze, bo inaczej zbałamuciłby jeszcze czterech pancernych
i psa

[ Dodano: 2009-03-05, 18:31 ]
antyczka, no dobra, bo ja strasznie ciekawska jestem, to kto i jak przekroczył zieloną bez paszportu i wałówki ?
możesz się jąkać
bo większość to i tak otwarta jest, wiec zinterpretuję to jako wciąż żywe wspomnienie po berlińskim murze ;)

Anka tutaj, to ja tylko szeroko się szczerząc stwierdzę, że mnie bałamucono nieodpowiednio...albo posępniejąc stwierdzę, ze całkiem możliwe, iż do bałamucenia się nie nadaję. Nie wiadomo co gorsze w gruncie rzeczy.

Natomiast dyskutować o zieloności zieleni w tym dziale chyba nie przystoi.

antyczka, no ja myślę, że jednak zastój w interesie, bo przy ruchu powietrza i drgających szczytówkach rzęs, to przynajmniej można trenować silną wolę









osoby bajerującej ;)