pojutrze
: 2009-07-31, 13:39
Rozsuwam żaluzje
od tak dawna nie patrzyłem
Anioły sypią się z dachów
niebiosa wchłaniają próżnię
Ladacznice suną ulicami
pochodem litości
Zwykli ludzie
padają jak silne drzewa
Za miliony giną tysiące
Płoną bankomaty
mordercy się modlą
Usiadłem na skraju życia
przywdziałem płaszcz z marzeń
Rozpaloną tęsknotą
wytarłem twarz
Patrze na moje dzieci
otulone formaliną
Tak słodko śnią
Rozchylają uda
Tak cicho
Tak niewinnie
poprostu
od tak dawna nie patrzyłem
Anioły sypią się z dachów
niebiosa wchłaniają próżnię
Ladacznice suną ulicami
pochodem litości
Zwykli ludzie
padają jak silne drzewa
Za miliony giną tysiące
Płoną bankomaty
mordercy się modlą
Usiadłem na skraju życia
przywdziałem płaszcz z marzeń
Rozpaloną tęsknotą
wytarłem twarz
Patrze na moje dzieci
otulone formaliną
Tak słodko śnią
Rozchylają uda
Tak cicho
Tak niewinnie
poprostu