subtelne wymioty slowne
subtelne wymioty slowne
autor: quenterro
jezioro kurwa. lawka. woda. trawa. zimno jak chuj.
noc.
normalni ludzie czasem juz spia. na polsacie leci mega hit. monstrualnie dobry film z segalem. chuj wie tak do konca co robia z swoim zyciem ludzie normalni i jak sie na rozne rzeczy zapatruja.
my siadalismy na lawce i pilismy. jak piwo, to z butelek. jak wodke, to z plastikowych kubeczkow. prawie jak gentelmeni.
rozmawialismy.
lubie te moje barlineckie mordy.
na codzien bez wyrazu ale jak usiadziemy na lawce, nad jeziorem i zaczniemy pic... zimno wdziera sie pod kurtke. rozmawiamy ospale i tepo wpatrujemy sie w otchlan jeziora. zimno kurwa, zimno. nosy czerwone, rece w kieszeniach, ale mordy, jeszcze chwile wczesniej jak u trupow nabieraja nagle jakiegos nieopisanego blasku.
lubie widziec jak to sie dzieje z tymi naszymi gebami.
normalni moga tego nie zrozumiec.
lubie jak cale to picie sie zaczyna. stan przed zeswinieniem. chwila przed tym kiedy umysl wypierdala sie o kraweznik i tonie w kaluzy pelnej gówna.
kiedy twarze moich przyjaciol nagle ozywaja. oczy im blyszcza jak gwiazdy. smieja sie i pierdola glupoty. w tym smiechu jest cos pieknego. w dupie z zyciem, smiercia i swiatecznymi choinkami.
metafizyka?
pierdole to, nie pisze dalej
jezioro kurwa. lawka. woda. trawa. zimno jak chuj.
noc.
normalni ludzie czasem juz spia. na polsacie leci mega hit. monstrualnie dobry film z segalem. chuj wie tak do konca co robia z swoim zyciem ludzie normalni i jak sie na rozne rzeczy zapatruja.
my siadalismy na lawce i pilismy. jak piwo, to z butelek. jak wodke, to z plastikowych kubeczkow. prawie jak gentelmeni.
rozmawialismy.
lubie te moje barlineckie mordy.
na codzien bez wyrazu ale jak usiadziemy na lawce, nad jeziorem i zaczniemy pic... zimno wdziera sie pod kurtke. rozmawiamy ospale i tepo wpatrujemy sie w otchlan jeziora. zimno kurwa, zimno. nosy czerwone, rece w kieszeniach, ale mordy, jeszcze chwile wczesniej jak u trupow nabieraja nagle jakiegos nieopisanego blasku.
lubie widziec jak to sie dzieje z tymi naszymi gebami.
normalni moga tego nie zrozumiec.
lubie jak cale to picie sie zaczyna. stan przed zeswinieniem. chwila przed tym kiedy umysl wypierdala sie o kraweznik i tonie w kaluzy pelnej gówna.
kiedy twarze moich przyjaciol nagle ozywaja. oczy im blyszcza jak gwiazdy. smieja sie i pierdola glupoty. w tym smiechu jest cos pieknego. w dupie z zyciem, smiercia i swiatecznymi choinkami.
metafizyka?
pierdole to, nie pisze dalej
"lubie widziec jak to sie dzieje z tymi naszymi gebami.
normalni moga tego nie zrozumiec.
lubie jak cale to picie sie zaczyna. stan przed zeswinieniem. chwila przed tym kiedy umysl wypierdala sie o kraweznik i tonie w kaluzy pelnej gówna."
niektorzy w podobny sposob opisuja swoje dochodzenie do wlasciwego widzenia tego, jak sie rzeczy maja.
normalni moga tego nie zrozumiec.
lubie jak cale to picie sie zaczyna. stan przed zeswinieniem. chwila przed tym kiedy umysl wypierdala sie o kraweznik i tonie w kaluzy pelnej gówna."
niektorzy w podobny sposob opisuja swoje dochodzenie do wlasciwego widzenia tego, jak sie rzeczy maja.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość