Eliza wysyła kartkę z Borderline

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Eliza wysyła kartkę z Borderline

Post autor: dean »

Kartka przedstawia „Krzyk” Muncha. Dobrze, że nie „Słoneczniki” van Gogha. Banalne, ale w pełni współgra z artystycznym wyczuciem Elizy oraz jej ekspresją. Że niby cierpi, że taka rozedrgana jak powietrze wokół postaci na moście. Napisała: „Spierdalaj”, ale gdy ustawić kartkę pod światło, z zamazanego wyżej pola da się odczytać: „Przyjedź”. Dobrze wie, że to spostrzegę. Ma się za spryciulę i to jest w niej takie urocze.
Dwa dni czeka na moją reakcję - bez skutku. W końcu dwie wiadomości. Nie może się skupić na nauce jazdy na nartach, myśli o moim chuju. I tacy ludzie uczą dzieci w przedszkolu jak żyć w społeczeństwie. Oskarża, że zniszczyłem jej stabilność emocjonalną. Jakby w tym przypadku takie coś jak „stabilność emocjonalna” w ogóle miało rację bytu. Śniłem się jej i miałem twarz Beliala. Skąd na Boga Wszechmogącego wie, że to Belial, a nie Azazel albo Balaam? Najpierw odpowiada, że widziała rysunek u Huxleya albo Blake’a. Uwielbiam te jej płytkie popisy erudycyjne. Huxleya zna ze streszczenia „Diabłów z Loudun”, a Blake’a - z „Czerwonego smoka”, którego widzieliśmy na dvd. Później dopisuje: „Belial w dosłownym tłumaczeniu znaczy „niegodziwiec świata”, „nic niewart””. Rzut oka na wikipedię i już znam źródło tych etymologicznych igraszek.
Po tygodniu wraca z Borderline. Po jej wyjeździe odwołano w górach alarm lawinowy, a instruktor jazdy na nartach leczy złamany nos, bo niepotrzebnie dobierał się do jej tyłka.
Eliza jest szczupła, ma długie nogi, ale nigdy nie widziałem jej w spódnicy. Kiepsko radzi sobie z chodzeniem w butach na obcasach. Ma smutne oczy i zadarty nos. Śmieję się, że wygląda jak sklepowa złodziejka, a ona wydyma wargi i odwdzięcza się stwierdzeniem, że jeszcze parę kilo i będę sobowtórem Johna Goodmana - tuż przed liposukcją.
Spacerujemy po klifach. Eliza tańczy, później szlocha, później znowu tańczy, a na koniec odgarnia krzywo przyciętą grzywkę (dorwała się do nożyczek i postanowiła poeksperymentować): „Jeśli mnie dzisiaj nie wyruchasz, to przyjdę do twojego biura i przy wszystkich powiem, że mnie zapłodniłeś i masz dać pieniądze na skrobankę” - uśmiecha się z miną niewiniątka i jestem pewien, że to zrobi.
Pizda Elizy przypomina zachłanną rosiczkę. Jest jak ssawka. Twierdzi, że to na skutek ćwiczeń mięśni Kegla. W trakcie seksu miewam przy niej lęki kastracyjne, ale wynagradza mi to eruptycznymi orgazmami chociaż oczywiste jest, że nie moja przyjemność się tu liczy. Eliza totalnie odlatuje, gdy dochodzi. Miota się, cedzi słowa w jakimś niezrozumiałym języku, a później trzęsie się cała jakby miała atak epilepsji. Pewnego razu, gdy czułem, że za chwilę rozpocznie swój rytuał szczytowania - wyszedłem z niej i stwierdziłem, że to ja zdecyduję, kiedy zasłuży sobie na orgazm. Myślałem, że ją rozniesie. Obsypała mnie gradem wyzwisk, zaczęła okładać pięściami, chwyciła za członka i włożyła go w siebie. Pozwoliłem na to. Po kilku ruchach w jej mokrej, nabrzmiałej cipie, gdy zaczęła wchodzić na obroty, przytrzymałem ją za biodra nie pozwalając podnieść się na centymetr. Gryzła i drapała zdyszana, na granicy obłędu, w końcu zaczęła prosić, błagać bym pozwolił jej dojść. Później stwierdziła, że to był najlepszy orgazm w jej życiu, ale żebym więcej tak nie robił, bo nie ręczy za siebie.
Gdy skończy nie ma już potrzeby bliskości. Żadnych pocałunków i przytulania. Ubiera majtki, wkłada między nogi chusteczkę żeby nie poplamić spodni, odpala papierosa: „A teraz zawieź mnie na pizzę. Albo nie - mam ochotę na steka”.
Późną nocą, gdy odwiozę ją do domu mogę spodziewać się, że za chwilę dostanę wiadomość: „Nienawidzę cię. Nie chcę cię znać”.
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

to takie troche opowiadanie-przestroga
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

lilka, mnie tu bardziej interesuje czy udało mi się stworzyć portret kobiety... czy Ty na przykład widzisz tę Elizę? czy ona ma w sobie krew i kości? czy gdy wyobrażasz sobie, że bohaterowie idą na steka, to łapiesz się na myśleniu, że na chusteczkę między jej nogami wciąż sączy się nasienie? jednym słowem: czy ten kawałek tekstu ma cechy, które sprawiają, że nazwać można go autentycznym?
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

wg mnie to tylko portret mezczyzny, a postrzeganie kobiety jest tak nim przeslonione, ze jej wlasciwie tu nie ma ,
slowami Jakby w tym przypadku takie coś jak „stabilność emocjonalna” w ogóle miało rację bytu. odebrane jest w ogole jakies 'ja' opisywanej postaci
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

hmmmm... ciekawe... nie myślałem o tym w ten sposób, ale faktycznie... może coś jest na rzeczy... tylko, że wiesz... no bohater opisując postać nie staje się tą postacią - tworzy portret/szkic na podstawie własnych (być może ułomnych, generalizujących czy niesprawiedliwych) obserwacji... nie wiem czy ocena pt. "Zachowanie Elizy jest przykładem niestabilności emocjonalnej" odbiera Elizie "ja"...
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

sugerowałbym, żeby bohater na następnej randce wylizał Elizie tyłek
potem włożył tam palec, a na koniec fujarę
kobieta będzie szczęśliwa, zakochana
a i niestabilność emocjonalna minie

tak to działa
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1291
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

Jednoznaczną ocenę Elizy zawarłeś w słowie: borderline. Takie rozpoznanie psychiatrzy dają tym pacjentom, którym z różnych względów nie chcą dać jednoznacznego rozpoznania psychozy. Wszystko, co napisałeś o Elizie jest z spójne z tym terminem, bo przecież tak chciałeś, prawda?
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

nie wydaje mi się, aby psychiatrzy traktowali borderline jako furtkę do niediagnozowania psychozy - to całkowicie różne zaburzenia, z tego co zrozumiałem z lektury...
zdaje się też, że pojęcie "psychoza" jest na tyle szerokie, że można pod nie podpiąć wiele zaburzeń... nie wiem natomiast czy należy do nich borderline...
natomiast starałem się, chociaż w zarysie, aby postać pasowała do terminu...

poza tym, nie zamierzam z Tobą dyskutować, bo kasujesz posty i wkurwia mnie to...
caroll
Posty: 388
Rejestracja: 2010-05-09, 14:51
Lokalizacja: z sąsiedztwa
Kontakt:

Post autor: caroll »

nie sposób odzworować kogoś kim się nie jest, ale można przedstawić kogoś w relacji do nas i to Ci się zdaje udało. A raczej udało się przedstawic Elizę w relacji z mężczyzną z którym się spotyka. Udało się zarysować wahadło zbliżeń i oddaleń, gwałtowną niestałą więź emocjonalną, silne zabarwienie erotyczne /bazujące jedynie na zaspakajaniu/ , lęki kastracyjne (to git!) mężczyzny w sytuacji dominującej go kobiety ( być może odzwierciedla się to niejako w jednej jedynej sytuacji, kiedy to on ma poczucie kontroli). itp itd.
Początek choć odnosi się do ukochanego malarstwa trąci tanim romansidłem , zakończenie nie mniej. Całość jednak (tu muszę przyznać niestety) wciąga.
he hehe


caroll
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1291
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

dean pisze: nie zamierzam z Tobą dyskutować, bo kasujesz posty i wkurwia mnie to...
Nic mnie to nie obchodzi, co Cię wkurwia.

Poza tym nie ucz szewca, jak się robi buty,
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

nie pozostaje mi więc nic innego jak zakończyć kontakty z Tobą krótkim, serdecznym oraz tak kurtuazyjnym jak tylko potrafię:
SPIER-DA-LAJ
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

wyszedłem z niej i stwierdziłem, że to ja zdecyduję, kiedy z a s ł u ż y sobie na orgazm (...)
przytrzymałem ją za biodra nie pozwalając podnieść się na centymetr.
(...) Gdy skończy nie ma już potrzeby bliskości.

w obliczu powyzszego nie dziwne, ze jej nie ma. chodzilo mi o to ze sam jej obraz jest tu zbyt naznaczony/powodowany interakcja z peelem
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

cóż... tu zaczynają się rozważania pt. "co było pierwsze... jajko czy kura?" ;P
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1291
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

dean pisze:nie pozostaje mi więc nic innego jak zakończyć kontakty z Tobą krótkim, serdecznym oraz tak kurtuazyjnym jak tylko potrafię:
SPIER-DA-LAJ
Gówniany gówniarz z Ciebie, dean.
ann13

Post autor: ann13 »

dean pisze:lilka, mnie tu bardziej interesuje czy udało mi się stworzyć portret kobiety... czy Ty na przykład widzisz tę Elizę?
no ja widzę tę elizę, aczkolwiek jej obraz wydaje mi się przejaskrawiony i wcale jej nie lubię, nie lubię takich kobiet, które popadają ze skrajności w skrajność i coś dają, żeby za chwilę zabrać, miotają się w sobie, a przy okazji tą drugą osobą, jeśli z jednej strony pojawia się coś na kształt kocham, przyjdź, bądź, a za pięć minut spierdalaj i nienawidzę cię, nie chcę znać, to jest dla mnie wstrętne i też świadczy o braku szacunku dla własnych uczuć, słów, własnej osoby, braku godności, skoro można tak pierdolić trzy po trzy, w najważniejszych sprawach, ale też i jej partner daje tak sobą najwyraźniej manipulować, może mu nie przeszkadza, jak ta baba sobie nim buciki na płaskim obcasie wyciera, no sorry, ale ta eliza to mi przypomina rozegzaltowaną panienkę z gimnazjum, która się nie może uporać z burzą hormonów najbardziej, nie świadomą kobietę, a ten związek jest zupełnie niedojrzały, a najbardziej mnie rozśmieszyło jak po dość fajnym opisie ruchania ona nie ma już potrzeby bliskości, bo w tym tekście, nawet ociupiny jej nie ma, tu jest tylko bitwa, a jakoś nie wierzę, że w tym wypadku, na gruzowisku, da się cos zbudować, no, może ona jego trochę rozczula, ale to za mało, czyli podsumowując, to poczytałam tylko o teatrzyku kukiełkowym
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

wiesz, ann... bordery to są bardzo skomplikowani ludzie... to, co okazują, a to co czują faktycznie - to są zupełnie inne wszechświaty, posługujące się innymi różnymi zasadami fizyki, bądź też nie respektując ich wogle... ja tam wolę patrzeć na to w ten sposób, że ci ludzie po prostu cierpią... a że przy okazji krzywdzą innych - insza inszość... natomiast jeśli chodzi o partnera tej borderki, to chciałem go trochę tak przedstawić jako rozumiejącego jej stany, chociaż z przymrużeniem oka i raczej bez większego zaangażowania emocjonalnego... traktującego tę relację jako rodzaj gry... taki był przynajmniej zamysł...
kot ka

Post autor: kot ka »

jedwabisty kawałek, dean, uśmiałam się
przy czym mocno prawdziwy kawałek to ten o jej popisach erudycyjnych - dobre, he he:D
opis seksu przydługi
choć jak rozumiem trudno oprzeć się rosiczce
fragment z chusteczką w spodniach dziwaczny - powinna ją w majtochy włożyć wszak
generalnie wciągające
jak dla mnie
:)
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

gwoli sprostowania... ona sobie faktycznie wkłada tę chusteczkę między majtki a cipkę... no, ale jeśli z tekstu może wynikać inaczej - to błąd czyni ;P
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

z tekstu zaiste wynika inaczej.
ann13

Post autor: ann13 »

koleżanka ma takie dziecko, nie będę tu opisywać, bo to zbyt pokręcone i pewnie nie wszystkie warstwy odkrywam, ale generalnie ten trzylatek, to kłębek sprzeczności, rzuca się na szyję, a potem kończy przytulankę niespodziewaną fangą w nos, z nim jest zresztą więcej problemów, od urodzenia, na pytanie, czemu uderzyłeś chłopca, odpowiada, że chciałem, aby go bolało, ale im bardziej ona go traktuje jak dziecko specjalnej troski, otacza względami i bierze poprawkę na jego inność, skomplikowaność, np. przez gotowanie pomidorowej o drugiej w nocy, (bo on jest zazdrosny o garnki w przyzwoitej porze, kiedy można przecież pojeździć tramwajem, i mieć mamusie tylko dla siebie, bo on tak chce) oraz daje się wciągać w jego, nie wiem czy gierki, zachcianki i upodobania, im bardziej mu ustępuje, stara się dopasować do niego, zrozumieć, odgradzając od normalności, również przez specjalne traktowanie, chyba siebie też, nazywa, chodzi od psychiatry do psychologa i wypróbowywuje tak zwane metody, spisane na kartce, tym bardziej on się separuje od normalnego funkcjonowania w życiu, gdzie się nie jest pępkiem świata przeważnie, i tym bardziej on nie ma szacunku do niej, co się przekłada na dalszy ciąg, świata, taka mała dygresja, bo bardzo dobrze mi się w nią ta twoja eliza daje wpasować
nie czytałam w google co to sa bodery, ale bardziej mi sie ona kojarzy z galopującym egoizmem, płycizną emocjonalną, teatrzykiem i brakiem miłości, do niego, niż z jakąś przypadłością w głowie, nie wiem, czy kliniczną
kot ka

Post autor: kot ka »

a może Eliza spotyka się z peelem kiedy ma PMSa? czasem przebieg PMSa przypomina border line :-P w każdym razie u niektórych panien na pewno.
ann13

Post autor: ann13 »

no nie wiem, raczej mam obrzydzenie do terminologii i klasyfikacji, za to upodobanie do szukania złotego środka i cudownego rozwiązania, czasem go nie ma
Wojciech Graca
Posty: 3472
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Post autor: Wojciech Graca »

A gdzie jest w tym wszystkim mąż tej twojej koleżanki Anno?
ann13

Post autor: ann13 »

z tego co wiem, to zabrał go na ostatnie pół soboty i połowę niedzieli do siebie, a jak ten mały wrócił, to podbiegł do niej zachwycony i jej szczęśliwie doniósł, mamo, mamo, a tata to mi puszczał filmy o wypadkach, osobiście, mnie zatkało
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

ann13 pisze:nie czytałam w google co to sa bodery, ale bardziej mi sie ona kojarzy z galopującym egoizmem, płycizną emocjonalną, teatrzykiem i brakiem miłości, do niego, niż z jakąś przypadłością w głowie, nie wiem, czy kliniczną
ann, stosując ten tryb rozumowania, dzieciaka z adhd nazwiemy "rozwydrzonym gówniarzem, któremu przydałoby się parę solidnych klapsów", kogoś z depresją - "rozmemłanym mięczakiem, który powinien wziąść się w garść", autystę - "aspołecznym dziwakiem, którego trzeba wysłać na mecz legii żeby miał okazję poprzytulać się z kibolami", a kogoś z silną fobią w którejkolwiek z odmian poklepać po ramieniu i powiedzieć: "no co ty... nie pękaj" i dziwić się, że jednak pęka...
ann13

Post autor: ann13 »

nie wiem dean, pewnie prawda gdzieś sobie leży i się z nas śmieje, ale ja zauwazyłam, że teraz bardzo modne jest dorabianie filozofii, obrócisz szyją nie w tę stronę i nie tak jak wszyscy i już masz na to chorobę, która ma być chyba lekiem na każde zło, usprawiedliwieniem, bo przecież od osoby chorej nie wolno zbyt wiele wymagać i za dużo oczekiwać, to nie jej wina, że jest chora, i lepiej ją traktować jak śmierdzące jajko, i ta choroba często powoduje osiadanie na laurach, tej choroby, u osoby chorej jak i jej bliskich, zamiast jakiejś walki z nią, a przy naszej kondycji słuzby zdrowia, to ja też nie sądzę aby 100 przypadków na 100 było prawidłowo zdiagnozowanych, tym bardziej że głowa, psychika, emocje, to bardzo delikatna materia, ktorej nasza kasa chorych raczej nie unosi i poza tym rzuciło mi się w oczy, że teraz zaczyna zanikać okreslanie, to cham, rozpuszczony, rozwydrzony, rozpieszczony, źle wychowany, egoista, sobek, obojetny, wiecznie wkurwiony, niesymatyczny, nieematyczny, nadpobudliwy, tylko się zaczyna szukanie, i ooo, a ten ma dgd, btw, opp, ccsre, dys, ort, caps, psa, dvd i inne chuje muje
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

w tej dyskusji wydaje mi się, że bliżej prawdy jest Ann. choroba psychiczna, czy zaburzenie osobowości może stać się usprawiedliwieniem określonych zachowań. dany obiekt może wykorzystywać własną przypadłość. to jeden z tych przypadków, gdy wprowadza się w życie metodę. - "słabość należy przekuć w siłę".
żeby lepiej zilustrować, to o czym piszę, wyobraźmy sobie najbardziej oczywistą korzyść bycia niezrównoważonym psychicznie. jeśli obiekt popełni przestępstwo, rzuca na stół żółte papiery i jest praktycznie bezkarny. oczywiście istnieje możliwość, (na co zwróciła uwagę Ann), że treść tychże papierów nie jest zgodna z prawdą, co może być efektem błędnej diagnozy, czy (i w tym miejscu pójdę rozważaniami nawet dalej) wynikiem zmanipulowania lekarza - psychiatrę przez pacjenta. jednak w tym wypadku powstaje ryzyko dojścia do wniosku, że obiekt jest zdrowy i co najwyżej bawi się ludźmi, korzystając z, dajmy na to, inteligencji. jednak, czy ktoś zdrowy na umyśle postępowałby w ten sposób? I tu wracamy do punktu wyjścia.
ann13

Post autor: ann13 »

rajski, generalnie to zaburzeń psychicznych nie chciałam bagatelizować, tylko uważam, że czasem są zbyt wynoszone pod niebiosa, i tak jak tutaj, ten peel postrzega elizę poprzez jej boderyzm, (jara go to,) czy jak zwał, tak zwał (sorry, ale dla mnie, z tego co poczytałam wyżej, to jest nadal, mówiąc wprost, zwyczajnie głupia pizda), jako obiekt, jednostkę chorobową, i pozwala, aby go traktowała jak królika doświadczalnego, i to jest tak, że zamiast kogoś zbliżać do normalności, cokolwiek by to nie oznaczało, zdrowy ktoś się zbliża do choroby, niedługo może nie będzie wiadomo, kto tu jest w ogóle chory, a osoba chora może być na tyle zdrowa, aby kimś manipulować, włączając w to swoją chorobę, wiec trzeba się nie dać, aby nie zwariować, natomiast co do tych żółtych papierów w kontekście przestępstwa, to bym akurat miała inne zdanie, bo właśnie odwrotnie, ten co niby od zawsze miał nierówno pod kopułą, jak spuści człowieka do rzeki, z nogami w betonie, to nagle się okazuje, że był całkiem poczytalny (nie wiem czy to się równa zdrowy, psychicznie) i może za to odpowiadać
że tam woda była do kostek
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

w tym, o czym piszesz, dostrzegam jeszcze jeden ciekawy aspekt.
każdy powinien mieć wolność wyboru, czy chce latać wysoko, czy pełzać, jeśli oczywiście predyspozycje tworzą taką alternatywę. gdy dany obiekt zdecydował się na pierwszą opcję, to z jego punktu widzenia zagrożenie stanowią jednostki, którym nie dane zostało unieść się choćby o pół centymetra ponad poziom gruntu i dodatkowo poczuwają się w obowiązku do ściągania innych do własnej przeciętności. naturalnym jest więc patrzenie z góry na tego typu przypadki. zazwyczaj jednak, na szczęście, pełzacze wyciągają ręce do góry, by uchwycić lotników, nie po to by zniżyć ich poziom, lecz by dać się ponieść.
kot ka

Post autor: kot ka »

ann: zastanawiające jest to , co piszesz o zanikaniu określeń typu: cham, faktycznie, taka moda, że może szukamy dziury w całym? co do border line, mnie się zdaje, że tego się leczyć nie da? skoro to pogranicze nerwicy i psychozy to kapa; raz miałam przyjemność z panną, która mnie omotała, a wydawało mi się, żem czujna z racji zawodu ówczesnego (interwencja kryzysowa-traumy, sraumy i inne paści losu).czyli że peel wyżej tu opisany jest kryty; skoro daje sobą tak kręcić, znaczy, potwierdza to moją obserwację, że z borderami to dobrze na zdjęciach albo w wierszu, niż za rączkę.

dean: mnie zastanawia jednak spokój peela; ustawaianie się na pozycji obserwatora; może on jest jej terapeutą? lub, co gorsza, razem chodzą na terapię? a mówili: 13 krok, nie bierz dupy z grupy ;-)
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

ann... no, wynaleziono trochę tych syndromów i dysfunkcji... pytanie czy faktycznie istnieją czy też są wymysłem tych podłych psychiatrów/psychologów, aby ściągać z biednych głupców kasę wmawiając im, że mają adhd, borderline personality disorder, wspomniany tu zespół napięcia przedmiesiączkowego czy inne "chuje muje"?... możnaby sytuację porównać czy też stworzyć absurdalną (?) analogię - kiedyś o funkcjonowaniu ludzkiego organizmu wiedziano znacznie mniej i taką siostrę Antka od Prusa upieczono w piecu żeby wytępić choróbsko... myślę, że w leczeniu zaburzeń psychicznych jesteśmy gdzieś na podobnym poziomie, w którym była medycyna somatyczna 100-200 lat temu... także postawa pt. "jaki tam z niej border - głupią, podłą pizdą jest i tyle" może się ocierać o podobną logikę jaką posługiwali się rodzice tejże siostry Antka... natomiast to, że Eliza mogła zostać źle zdiagnozowana lub że zmanipulowała lekarzy - jakby nic nie wnosi w tej kwestii...

kot ka, poruszyłas tu aspekt, którego ann nie dostrzega - mianowicie, że bohater szkicu ma wbite w to jakimi fazami raczy go Eliza - bawi go to bardziej niż rani... jednakowoż bardzo ciekawa teoria z tym terapeutą i 13 krokiem ;P
ann13

Post autor: ann13 »

dean pisze:ann... no, wynaleziono trochę tych syndromów i dysfunkcji... pytanie czy faktycznie istnieją czy też są wymysłem tych podłych psychiatrów/psychologów, aby ściągać z biednych głupców kasę wmawiając im, że mają adhd, borderline personality disorder, wspomniany tu zespół napięcia przedmiesiączkowego czy inne "chuje muje"?...
dean, no nie traktuj mnie znowu jak idiotki, oczywiście, że istnieją, i nie wiem czemu podłych psychologów, czy psychiatrów, lekarze jak lekarze, tak samo potrzebni jak wszyscy inni, jedni lepsi, inni gorsi, oni nie są winni temu, że ktoś na coś zachorował, tylko jak pacjent się przez nich przekręci, ale wtedy też znajda się okoliczności łagodzące, tylko, że ja u twojej bohaterki, w twoim tekście żadnej szczególnej przypadłości psychicznej nie widzę, nie wiem czy to wina bohaterki, że nie jest dla mnie zjawiskowa, jakaś boderowa, tylko zwyczajna, bo takich kobiet to znam może nie na pęczki, które się nie potrafią odnaleźć w związkach, z partnerem, które nie wiedzą czego chcą, i prezentują podobne zachowania, co w niej jest takiego szczególnego, co ją kwalifikuje na bodera? znam sporo kobiet kreatywnych, które umieją odrzucać, aby przyciągnąć, czyli że kartkę wysłała, z dwiema sprzecznymi informacjami, czy ze się nie może skupić na nauce jazy na nartach? żeby daleko nie szukać, to ja też się nie mogę skupić, na życiu w ogóle, bo wole siedzieć u swojego chłopaka, w czasem wyimaginowanym łóżku i robić mu loda i jeśli można tak powiedzieć, to on też zniszczył mi stabilność emocjonalną, albo udowodnił, pokazał, całkiem nieświadomie, że mam emocje i uczucia, bo kiedyś miałam prawie wszystko w dupie i strasznie dobrze mi się z tym żyło, nie wiedziałam np. co to jest samotność, bo świetnie się odnajdywałam we własnym towarzystwie, a teraz chciałabym go najlepiej co godzinę całować, a co jest dziwnego w tym że posiada wiedzę, ze jest oczytana? nie wiem może powinieneś zerwać z wizerunkiem zahukanej kobiety kury, która się ogranicza do czytania przepisów na makowiec i się tak nie dziwić, że nagle pod opisem kiecki britney spears dotarła do beliala, że się dobrze rucha?, to jest symptom bordeline? pierwszy raz się spotykasz z kobietą, która po ruchaniu nie będzie celebrować tego, że (niby, albo i naprawdę) była w ekstazie, parę trylionów żon tak robi, tuż po miesiącu miodowym, że się odwraca na drugi bok i nie mówi nawet dobranoc, albo i mężów, a kto powiedział, że po stosunku trzeba zaraz lecieć pod prysznic, albo do wanny, może jego spermę chce mieć dłużej w sobie, ale najwidoczniej ma świeżo uprane spodnie i nie chce ich tak zaraz wkładać z powrotem do pralki (czyli jest praktyczna), co mnie akurat zastanowiło, bo ta jego sperma nie jest dla niej na tyle święta, żeby pobrudzić nią swoje czyściuchne spodnie, czyli idąc dalej, to jej dobre ruchanie jest naciągnę, bo jakby go wzięła do domu w świeżą pościel, to istniej prawdopodobieństwo, ze myślałaby tylko o tym, aby jej się nie spuścił czasem we wczoraj uprana poszewkę na jasiek
i w nawiasie, moja koleżanka, też na e, elwira, idąc do domu, od swojego faceta, po najlepszym stosunku jaki miała (co nie jest zbyt ważne, bo liczy się więź inna, bardziej niż ciała, jednak) również słała mu esemsy, ty chuju, a wtedy to i to, a rano, przepraszam, przepraszam, przepraszam, nie mogę bez ciebie żyć
wiec, powiedz mi gdzie tu jest, gdzie w tej twojej elizce jest to bordeline, dziewczyna, jakich wiele, wystarczy się wsłuchać w inne, bo ja nie mogę tego załapać, a człowiek, to w ogóle skomplikowany jest, w którym miejscu ona jest bardziej, od przeciętnego, to nie wiem, bo z twojego tekstu to nie wynika


"Eliza mogła zostać źle zdiagnozowana lub że zmanipulowała lekarzy - jakby nic nie wnosi w tej kwestii..."

na ten temat nic nie pisałam, pisałam ogólnie, w ogóle nie o zmanipulowaniu lekarzy, bo to ich sprawa, ze powinni sobie odświeżyć dyplom, być może, tylko o tym, że człowiek chory może być świadom swojej choroby i ją wykorzystywać dla swojego „dobra”, na swoją korzyść, popatrz na dzieci z dysortografią, czy dyslekcją, jak im powiesz, że to mają, i ty sobie wmówisz, że to siła wyższa, bo to wrodzona dysfunkcja, to w rzyciu nie będą się starać, aby poprawnie napisać rzyrafa, no, może w dorosłym, bo to obciach napisać do prezesa podanie o podwyrzkę
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

takich kobiet to znam może nie na pęczki, które się nie potrafią odnaleźć w związkach, z partnerem,
uwazam ze w tej historyjce nie ma zadnego zwiazku w ktorym moznaby sie odnalezc zas podpisze sie pod tym
powiedz mi gdzie tu jest, gdzie w tej twojej elizce jest to bordeline, dziewczyna, jakich wiele, wystarczy się wsłuchać w inne, bo ja nie mogę tego załapać, a człowiek, to w ogóle skomplikowany jest, w którym miejscu ona jest bardziej, od przeciętnego, to nie wiem, bo z twojego tekstu to nie wynika
bo generalnie nadal mysle ze jej lekko odpierdala w relacjach z peelem glownie w wyniku przedmiotowego traktowania przez tegoz a moze i bylych
ann13

Post autor: ann13 »

lila pisze: uwazam ze w tej historyjce nie ma zadnego zwiazku w ktorym moznaby sie odnalezc
też uważam, ze w tej historyjce nie ma żadnego związku, za to jest w nim to jej całe jej domniemane bordeline, którego peel używa jak tarczy, zamiast przyjąć do wiadomości, że zwyczajnie, to on jej zwisa, tylko może na razie ma taki kaprys i pała, dla mnie jednak wątpliwym, na dłuższą metę pożądaniem, do jego chuja
m_r
Posty: 532
Rejestracja: 2006-08-12, 21:07
Kontakt:

Post autor: m_r »

eliza jest troche jak z prozy wisniewskiego, opisana skrotowo i po lebkach, choc takie teksty lyka sie jak mlody pelikan :)
ba, wszakze moze ten tekst miec wartosc edukacyjna jako lektura uzupelniajaca dla dtudentow niech bedzie psychologii na pierwszym roku, a co! ;)
tak jak mister green z riczardem gere zeby sobie wyobrazic na czym polega psychoza maniakalno depresyjna.

13 krok = dobre :)

no, ale jesli obiekt popelnia przestepstow to go zadne zolte papiery tak od reki nie ratuja, tenze obiekt jest badany i opiniowany pod katem tego czy w trakcie popelniania czynu byl najkrocej mowiac - poczytalny, bo niby skad w wiezieniach specjalne oddzialy dla swirow tzw. eski.
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

hmmmmm... załóżmy, że napisałbym tekścik, w którym opisuję pewnego bohatera - nazwijmy go
Jim - w perspektywie kilku godzin z jego życia... Jim budzi się rano, na śniadanie pali faję, odcharkuje gluta do zlewu, drapie się po jajach, dzwoni do mamy żeby wysłuchać jej marudzenia na temat o tempora o mores, później strzela se browca, zapodaje ścieżkę koksu do nosa i ma ciekawą jazdę polegającą na lewitowaniu nad dywanem... później przyjeżdża do niego jakaś panna, ruchają się niespiesznie... następnie Jim nakazuje pannie pakować mandżur i wypierdalać, bo mu się znudziła i generalnie go wkurwia chociaż nieźle daje dupy... zadowolony Jim spędza resztę dnia na przemyśleniach egzystencjalnych na temat ogólnej teorii względności Einsteina oraz wpływu nauczania św. Pawła na pierwszych chrześcijan na podstawie listów do Koryntian ściągająz raz po raz bucha z sziszy wypełnionej aromatycznym afganem...
załóżmy też, że ten jednostronnicowy tekst ma tytuł: "Jima umieranie na raka"... koniec, chuj, kropka… narrator-bóg tak stwierdza... i teraz pytanie: czy po przeczytaniu tego hipotetycznego tekstu o Jimie również można postawić byłoby zarzut, "o jakim raku tu mówimy, skoro w tekście jest tylko tyle, że facet spędza dzień jak miliony innych na tym padole łez i rozpaczy"? czy jednak tytuł nie nadaje opowieści pewnego kontekstu? czytelnik wiedząc, że Jim umiera na raka nieco inaczej spojrzy zapewne na jego zachowanie - tak przynajmniej zakładam... czy czytelnik będzie się domagał opisu jak nowotwór na poziomie komórkowym rozkłada ciało Jima? być może.
ale czy go dostanie? wątpię.
jakiego rodzaju opisu zachowania typu borderline oczekujesz? ludzi trapią różne przypadłości
zdrowotne i na podstawie opisu ich zachowań czy funkcjonowania w relacjach z innymi trudno je
zdiagnozować... możesz mieć do czynienia ze schizofrenikiem i nie mieć przez lata o tym pojęcia…
tu natomiast jest postawiona diagnoza... dostała od narratora nalepkę na czoło i chuj... jeśli w tytule autor umieszcza wskazówkę, że opis przedstawia "Stepy akermańskie", to zaczynasz z nim polemizować, że to nie stepy tylko pampa argentyńska, bo trawy dużo i przestrzeń wielka? mniemam, że nie... bardziej uzasadnione byłoby wykłócanie się czy opis oddaje istotę tej przestrzeni... co poniekąd starasz się czynić, mówiąc: "no gdzie tu borderline jak elwira zachowuje się tak samo, a borderline nie ma"... cóż, nie każdy kto zakaszle ma gruźlicę... ale jeśli idziesz na oddział gruźliczy, to inaczej ten kaszel brzmi w uszach, nie?

ale OK... dajmy spokój temu nieszczęsnemu borderowi... nie trzeba nawet wiedzieć czym jest
borderline, aby przyjrzeć się tej relacji, a wtedy faktycznie - różne wnioski - mniej lub bardziej trafne można wysnuwać, zgodnie, albo niezgodne z zamysłem autora...
lilka dalej będzie wysnuwać z opisu, że ona go tak traktuje, bo on ją tak traktuje... (tu mała uwaga – nie stosuję borderline jako tarczy – osobiście nie identyfikuję się z narratorem, więc nie czuję takiego obowiązku, aby go w jakikolwiek sposób bronić… bronić mogę jedynie tekstu – i jeśli w tekście nie widać, że generalnie to on ma na nią wyjebane – to znaczy, że nie udało mi się tego odpowiednio pokazać… ja zresztą bardzo szybko uciekłbym od takiej relacji, ponieważ mam zbyt rozwiniętą potrzebę bliskości i czułości…)
ann stwierdzi, że nie lubi Elizy, bo ona bawi się uczuciami narratora...
caroll dorobi background na temat lęków kastracyjnych...
ktoś inny oceni tę relację jako raj na ziemi, bo laska daje dupy i nie domaga się czułości...
jeszcze inny powie, że upadek obyczajów i sodomia z gomorią...
ten stwierdzi, że tekst chujowy i naciągany...
tamten, że idealnie oddaje jego relację z ex...
tu akurat rozbieżność ocen i interpretacji jest jak najbardziej wskazana - to zresztą nieuniknione przy - w sumie - niewielkiej objętości tekstu i zarysowaniu wątku jedynie... ja stworzyłem bohaterów fikcyjnych i jedyne, co mnie interesowało to czy ich istnienie jest uprawdopodabnialne... czy czytelnik jest w stanie uwierzyć w ich istnienie... nie mam potrzeby oceniać zachowania tak Elizy jak i narratora…

jeśli chodzi o ten fragment argumentacji, w którym piszę o manipulowaniu lekarzami czy błędnej diagnozie, to faktycznie – niechcący przypisałem Tobie słowa innej osoby…

natomiast trochę pojechałaś, ann, w siną dal przypisując mi pewne sądy czy też postawy, których
raczej w sobie nie dostrzegam – jeszcze, że ja nie dostrzegam to pół biedy - otoczenie nie daje mi tego typu sygnałów zwrotnych, więc zaczynam wierzyć, że w istocie tak nie jest... mam tu na myśli "zerwanie z wizerunkiem kobiety jako kury domowej"...jakoś od najwcześniejszych lat
miałem do czynienia z wystarczającą ilością kobiet zaprzeczających takiemu wizerunkowi, aby w ogóle w sobie go nie wykształcić, także odpuść sobie tego rodzaju inklinacje wraz z całym barwnym pejzażem, który roztoczyłaś, bo to jednak nie trybi zupełnie w moim przypadku... może problem polega na tym, że to Ty nie zerwałaś z wizerunkiem faceta, który nie zerwał z wizerunkiem kobiety jako kury domowej? tu mógłbym zacząć się wyzłośliwiać, ale postanowiłem podążać ścieżką buddy ;P i nie uczynię tego…

a, ann... i absolutnie nie traktuję Cię (znowu?!) jak idiotki...
jeśli mogłem kiedykolwiek sprawić takie wrażenie to bardzo przepraszam i błagam o wybaczenie, ale nigdy nie było to moim zamiarem, ani też tak po prostu nie myślę o Tobie…
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

dean pisze:i jeśli w tekście nie widać, że generalnie to on ma na nią wyjebane – to znaczy, że nie udało mi się tego odpowiednio pokazać
uwazam ze sie udalo
ann13

Post autor: ann13 »

no ale jim może właśnie tak umierać na raka, wolno mu, nawet jeżeli tylko musi, jeśli jeszcze ma siły i wcale bym się do jego umierania nie przyczepiała, natomiast, gdybyś skupił się, celował w raka trzustki jima i starał się wyłożyć jego charakterystyczne symptomy, a wyszłoby, że ona całkiem się nie różni, od zdrowych, choć całkiem niepięknych zębów pani zosi, to wtedy bym zapytała, to gdzie ten rak?
podobnie jest z elizką, w sumie, gdybyś w tytuł nie wsadził bordeline, to nie wiem, czy margot tak śmiało by napisała „Jednoznaczną ocenę Elizy zawarłeś w słowie: borderline…..Wszystko, co napisałeś o Elizie jest z spójne z tym terminem, bo przecież tak chciałeś, prawda?” i twój komentarz na mój, gdzie widzę jakąś zwykłą osobę, z czasem nieracjonalnym zachowaniem, które, ośmielę się napisać, zdarza się, każdemu, „wiesz, ann... bordery to są bardzo skomplikowani ludzie” czyli dostaję sygnały, że to nie jest o tym, o czym czytam, więc się pytam, czy dociekam gdzie ten border, kiedy ona mi się przedstawia, jak może nie większość ludzi na ulicy

znowu, to było w kontekście drugiej strony, a nie powtarzalności, chyba potrzebny byłby głos, aby oddać intonację, natomiast z zerwaniem wizerunku kury, to nie chciałam być złośliwa, bo jakoś ciebie osobiści nie podejrzewam, nie postrzegam, że nie potrafisz docenić wartości kobiety, zamykasz jej furtkę na świat i stawiasz mężczyznę na szczycie ewolucji, upraszczając, tylko ten twój peel wyraził się z wysokości dziesiątego piętra i z takim wcale nie fajnym pobłażaniem, od słów „Uwielbiam te jej płytkie popisy erudycyjne”, no pewnie jest mądrzejszy i więcej wie (oczywiście wiedza nie równa się mądrość) , tez i dlatego, że ma fiuta i jego są głębokie, wiec być może, albo i na pewno tę uwagę powinnam skierować do niego, czyli do tekstu, natomiast sporo wiem o tym, że kobiety są traktowane gorzej od mężczyzn, i np. dyplom mba kobiety, nie liczy się tak samo jak dyplom mba mężczyzny, więc jestem na tym punkcie przeczulona
quenterro
Posty: 196
Rejestracja: 2006-12-14, 00:14
Kontakt:

Post autor: quenterro »

tekst mi sie podoba bo mocno daje do myslenia. w sumie cala ta relacja jest na tyle nie standardowa ze ja sie co chwile zastanawialem na ile to realne i czym byloby podyktowane.
troche mnie zastanawia tak burzliwa dyskusja w temacie. ma borderline czy nie ma? sklaniam sie do argumentow deana, ze jak najbardziej moze miec. bo napewno nie mozna tego zaprzeczyc na podstawie tego krotkiego opisu. ale fakt ze nie mozna zaprzeczyc bordersa nie znaczy ze go tu mozna diagnozowac. jest to zaburzenie z tego co wiem trudne do zdiagnozowania. niektorzy psychiatrzy nie mowia borderline a stosuja termin bardziej ogolny - zaburzenia osobowosci. bo walchlarz objawow i dysfunkcji ludzmi z zaburzona osobowoscia jest szeroki i kolorowy. przykladowo - psychiatria rozroznia chyba 26 odmian depresji. a zaburzenia osobowosci to bardziej powszechne zjawisko niz depresja. mysle nieco intuicyjnie, ze problemy z diagnoza zaburzen osobowosci polegaja na klopotach z okresleniem osobowosci niezaburzonej. zwarzywszy na to, ze kazdy ma indywidualny zestaw zachowan, trudno dokreslic ktore sa np przejawem wyrazistych cech a ktore stanowia juz zaburzenie.

ann, mysle ze Twoja interpretacja dotyczaca borderline, depresji i adhd zawiera pewien blad i oboje z deanem rozmijacie sie co rodzaju alternatywy jaki tu wystepuje. czytajac Twoje wywody mam wrazenie ze postrzegasz problem tak. albo to jest chamstwo, albo choroba. w interpretacji rozlacznej. a sluszne rozumienie chorob typu borderline nie polega chyba na tym by zakladac ze chory a nie cham. chory a nie zly. chory a nie agresywny. wlasnie w tym rzecz, ze agresja, chamstwo, wybuchowosc u borderline nie sa normalne. wybuchy emocji sa zdecydowanie nieadekwatne do przyczyn. i dlatego to jest choroba. ale nie mozesz tego tak interpretowac ze jako iz to jest choroba to juz nie jest chamstwo. bo jest. to nadal jest agresja, to nadal jest zlosc itd. kazdy kto sie zachowuje agresywnie jest agresywny ale czesto ktos kto zachowuje sie agresywnie nie jest agresywny bo jest poprostu agresywnym skurwielem, ale dlatego bo ma problemy psychiczne. typu depresja maniakalna, albo wlasnie border np. w sumie ann, pokazujesz pewien blad ktory polega na interpretacji choroby jako parasolik ochronny dla chamow, agresorow itd. ale chyba przesadnie deprecjonujesz role psychologii w zwalczaniu patologicznych zachowan. jedna rzecz jest istotna, ze te parasoliki ochronne sa tworzone tylko przez chorych i czasem tez ich glupie otoczenie. a zadaniem psychologa jest likwidowac wlasnie taki wachlarzyk.
mysle ze pierwszym krokiem w pracy z zaburzeniami osobowosci jest wlasnie podjecie odpowiedzialnosci za kazdy swoj czyn. kazdy bez wyjatkow. bo wtedy wlasnie odbierasz wladze nad soba chorobie a przydzielasz ja sobie. generalnie zaburzenia osobowosci to jest bardzo skomplikowany temat i warto byloby znac nature tego zjawiska by wyrazac takie mocne sady jak niektore z tych ktore tu padly. dane statystyczne wykazuje ze 10 procent pacjentow u ktorych zdjagnozowano bordera popelnia samobojstwo. czlowiek ktory ma raka i dostaje od lekarza 90 % szans na przezycie dostanie zapewne wieksze wsparcie niz border, ktory rani zawsze ze strachu, ze sam zostanie zraniony. border do tego stopnia boi sie odrzucenia, ze odrzuca osobe ktora kocha i jakkolwiek wydaje sie to byc irracjonalne jest to faktyczny mechanizm i bardzo bolesny dla osoby chorej. ale zachowania osob z takim zaburzeniem nie czesto sprawiaja ze sie nad nim lituja i wspieraja. ich sie za tego raka na ktorego umiera 10% szykanuje i ocenia bez analizy przyczyn, bez zaglebiania sie w szczegoly. tego wlasnie nie lubie.

a co do samego opowiadania to nie rozumiem tego calego peela i troche mnie dziwi ze cala dyskusja tak bardzo tyczy sie jej ktora wydaje mi sie jednak w tym wszystkim bardziej sensowna niz jego. jak dean zaznacza po stokroc, peel ma obojetny stosunek do jej sprzecznych maniakalnych zabawek. wyraza sie o niej jakby z pogarda. wlasciwie w calym tym tekscie on ani razu chyba nie odniosl sie do niej z sympatia, a kilkakrotnie wlasnie wyraza niechec w najrozniejszy sposob. w odniesieniu do seksu tez mi sie to nie wydaje logiczne. bo skoro caly stosunek opisany jest tak jakby on ja tylko ruchal niczym robot jakis, nie jest z nia blisko emocjonalnie i traktowany jest przedmiotowo, opis aktu nie zawiera zadnej wzmianki o tym by cala ta czynnosc stanowila dla niego jakakolwiek przyjemnosc. i nagle pojawia sie tylko jedno slowo. ze ma zajebisty orgazm. ja sie pytam skad? jakbym pisal o tym ze mezczyzna piepszy sie z kobieta czego zwienczeniem bylby fantastyczny orgazm, to mysle ze napewno zawarlbym tez wzmianke o czyms rownie zajebistym co prowadzi do takiego wlasnie orgazmu. a tu nic. dean, mysle ze border nie zainteresowalby sie osoba tak skrajnie wyblakla emocjonalnie. bo to jest jak staruszka dla pedofila. albo czlowiek bez krwi dla wampira. tak mi sie wydaje. poprostu w tej relacji ja nie widze ani jednej rzeczy ktora w nim moglaby byc pociagajaca dla niej. no chyba ze ten chuj taki sprawny, ale jest chyba jednak dla osoby tak emocjonalnie ekslozywnej jak ona malo. jej do ekscytacji potrzebne by tez byly jego emocje a nie tylko robotyczny chuj, ktory jedyne co to sie na krotka chwile zbuntowal. no i znowu co wlasciwie on widzi w niej? skoro ona jest borderem i to w stanie rozchwiania wyraznego, a on ma to w dupie, zachowuje sie wobec tego obojetnie, seks ma z nia lichy bo wlasciwie jest tylko kawalkiem naprezonego miesa i niczym wiecej, po co by mu bylo znosic jej tak nieobliczalne zachowania? co go w niej pociaga? to sie dla mnie troche nie trzyma kupy..
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

ciekawe spostrzeżenia, quenterro... faktycznie, nie zarysowałem tu peela w sposób, który tłumaczyłby jego stosunek do Elizy... jakoś nie skupiłem się na tym... jego ironiczna, nawet pogardliwa narracja mogłaby wynikać z różnych czynników... mógłby być wypranym z emocji sukinsynem, albo "facetem po przejściach", który nie jest w stanie ofiarować nikomu nic prócz sarkazmu, ewentualnie chuja, mógłby być sam zaburzony w stopniu, który uniemożliwia mu nawiązanie bliższych relacji z kimkolwiek, albo po prostu potrzebuje mięsa do ruchania na czas oczekiwania na Wielką Nieskończoną Miłość... teraz gdy mi naświetliłeś pewien dysonans w ocenie tej relacji, zaczynam się zastanawiać czy nie trzeba było poprowadzić tego nieco inaczej...
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości