Dzidek (Ciąg dalszy)

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
Awatar użytkownika
haiel selassie
Posty: 210
Rejestracja: 2007-08-07, 00:17
Lokalizacja: poland
Kontakt:

Dzidek (Ciąg dalszy)

Post autor: haiel selassie »

Cos tknęło go żeby zajrzeć do kabiny ubikacyjnej. Otworzył drzwi. To był widok uderzający jak smród gówna. Lutek leżał pod stertą opróżnionych butelek, w ścianie pomiędzy dwoma kabinami widniała ogromna dziura. Widocznie dla Ludwika pomieszczenie to było za ciasne. Dzidek odczuł litość, było możliwe, że jego towarzysz nie żyje. Odwrócił go z brzucha na plecy. Jego twarz była uwalona tortem. W naszego bohatera wstąpił duch Detektywa. "To dziwne wszystko" - stwierdził głośno myśląc. Nagle z drugiej kabiny dobiegł go głos przeciągający się w jęk. Bełkot. Zajrzał przez dziurę. Z podłogi próbował się podnieść wąsaty osobnik w białym stroju kucharza. Po chwili z ziemi podniósł kapeluszowaty przedmiot i nałożył na głowę. Wyglądał jak typowy mistrz kuchni. "Mamma mia" - zaklął w końcu wydając z siebie pierwsze artykułowane słowa. &#8222;Gdzie ja jestem?&#8221; &#8211; zapytał nie wiadomo czy siebie czy Dzidka kucharz. &#8222;Znajduje się pan w kabinie numer dwa szaletu, restauracji &#8222;Pod złamanym krucyfiksem&#8221; &#8221; &#8211; odpowiedział uprzejmie nasz bohater. &#8222;Aha&#8221; &#8211; zdawkowo odpowiedział ubrany na biało osobnik, po czym wstał, odepchnął stojącego mu na drodze Zdzisława i wyszedł z toalety. Po chwili zadumy spowodowanej brutalnym atakiem skacowanego kucharza, Dzidek przypomniał sobie o lezącym na podłodze Lutku. &#8222;Luciuniu drogi, obudź się&#8221; &#8211; szeptał do jego ucha bohater, jednocześnie poklepując przyjaciela po twarzy. Niestety zabiegi te spełzły na niczym. Alkoholowy denat spoczywał na podłodze bez przytomności. Po krótkim zastanowieniu Dzidek spostrzegł stojące w pobliżu wiadro z mopem w środku. &#8222;Tak to powinno pomóc&#8221; &#8211; pomyślał i podniósł wiadro z podłogi, wylał zawartość wątpliwej jakości(miał szacunek do swojego kompana) i napełnił je zimną wodą. Z tak wypełnionym wiadrem stanął nad Lutkiem i po chwili wahania chlusnął orzeźwiająco w twarz przyjaciela. To co nastąpiło potem można nazwać &#8222;Nagłym Atakiem Rzeczywistości&#8221;. &#8222;Co ja, Gdzie ja, Po co ja, <parsknięcie>, <machanie rękami jakby się topił>, Kurwy jebane&#8221; &#8211; wykonał Ludwik po czym na jakieś 30 sekund popadł w katatoniczne otępienie. W końcu dostrzegł stojącego nad sobą ukochanego Dzidka, i na jego twarz wypłynął uśmiech bezgranicznej ulgi. &#8222;Przynieś mi setkę czystej, natychmiast, natychmiast!&#8221; &#8211; krzyknął do swojego przyjaciela, trzęsąc się cały. &#8222;Bo dostanę wylewu!&#8221;. Zdzisław dobrze wiedział, że nie dostanie żadnego wylewu, ale wiedział też o tym, że po setce będzie mógł normalnie z Lutkiem porozmawiać, a do okrucieństwa wobec kompanów nie przywykł.
"Bez jedzenia i bez spania, byle byłoby co pić, kiedy na harmonii Feluś zaiwania, trzeba tańczyć, trzeba żyć. Harmonia na 3/4 z cicha łka, ferajna tańczy...Ja nie tańczę... "
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości