galerianka
: 2012-01-23, 13:51
Hesus wracał z pracy. Postanowił zajechać do Arkadii, coś przekąsić. Nie łatwo jest znaleźć miejsce parkingowe, co więcej musiał przebijać się przez marsz solidarności z oburzonymi, na którego czele szli Ryszard Kalisz i Robert Biedroń. Ten pierwszy oburzał się na to, że cheeseburgery w Burger Kingu nie są dwa razy większe, drugi zaś kontestował rozmiary przyrodzenia swojego kochanka, wyrokował Hesus. Udało się. Zaparkował. Czy już w tym momencie go zauważyła, gdy wysiadał ze swojego nowego BMW?
Szybko zrezygnował z planu udania się do restauracji, poszedł do Bierhale. Wtedy zobaczył ją po raz pierwszy. Jej sylwetka odbijała się w witrynie sklepowej. Była niewysokiego wzrostu, tak jak lubił. Miała na sobie krótką spódniczkę w kratę, idealnie podkreślającą krągłości pośladków, z których musiała być bardzo dumna, bo często, niby to przypadkiem, wypinała się lekko do tyłu. Białe getry sięgały tuż nad kolana, zostawiając kilkunastocentymetrowy, odkryty fragment ud, opalonych w pobliskim solarium. Ciemnofioletowa bluzeczka swobodnie spływała po ciele. Lewe ramiączko co chwilę zsuwało się na bicepsik, eksponując brak stanika, który rzeczywiście nie był potrzebny, bo biust choć niewielkich rozmiarów, był bardzo jędrny, a spore brodawki odciskały się na ubranku, jakby prosiły o stymulację, co dziewczę chętnie czyniło, w trakcie poprawiania rękawka, dodatkowo wprawiając piersi w lekkie falowanie. Twarz miała prześliczną, ukrytą pod ciemnymi okularami, włosy blond, choć pierwotnie musiała być szatynką. Jedyny mankament urody na jaki zwrócił uwagę, to zbyt wąskie usta. Obok stała mniej urodziwa przyjaciółka. Musiało dojść do kłótni, bo po krótkiej gestykulacji, popartej kilkoma głośniej wypowiedzianymi zdaniami, koleżanka, najwyraźniej zdenerwowana, poszła w sobie znanym kierunku.
Weszła do piwiarni, minęła stolik, przy którym Hesus sączył piwo. Zatrzymała się i odwróciła.
- Postawi mi Pan colę? - zapytała, nie okazując cienia zażenowania.
- A ile ty masz lat, dziewczynko?
- Osiemnaście.
- Na pewno?
- Tak, w tym roku zdałam maturę i dostałam się na studia z rachunkowości.
- Aha, a jak masz na imię?
- Ania.
- Może pójdziemy lepiej coś zjeść?
- Możemy, ale jadam tylko zestawy powiększone.
- Dobrze. Niech tak będzie. - ucieszył się mężczyzna, że nie będzie musiał wydać większej gotówki w prawdziwej restauracji.
Ania najedzona, najwyraźniej rozochociła się.
- A jak Pan ma na imię?
- Tak jak ten pan, co wisi na Twojej szyi.
Dziewczyna spojrzała na krzyżyk. - Krzysztof, też ładnie. Zanim pójdziemy do ubikacji. - nie owijała w bawełnę. - podejdziemy jeszcze do sklepu firmowego Nokii. Potrzebny mi nowy telefon.
A więc jednak nie obejdzie się bez poważniejszych wydatków – pomyślał Hesus.
To co miało miejsce w WC nie jest warte opisywania. Hesus, zauroczony urodą i sposobem bycia dziewczyny, zapomniał o jej wąskich ustach. Zniecierpliwiony powtarzającymi się zarysowaniami, zakończył sprawę własna ręką.
I tyle z niej mam. - rozmyślał Hesus, onanizując się nad klopem w zakładzie karnym w Białołęcę. Miała lat trzynaście.
Szybko zrezygnował z planu udania się do restauracji, poszedł do Bierhale. Wtedy zobaczył ją po raz pierwszy. Jej sylwetka odbijała się w witrynie sklepowej. Była niewysokiego wzrostu, tak jak lubił. Miała na sobie krótką spódniczkę w kratę, idealnie podkreślającą krągłości pośladków, z których musiała być bardzo dumna, bo często, niby to przypadkiem, wypinała się lekko do tyłu. Białe getry sięgały tuż nad kolana, zostawiając kilkunastocentymetrowy, odkryty fragment ud, opalonych w pobliskim solarium. Ciemnofioletowa bluzeczka swobodnie spływała po ciele. Lewe ramiączko co chwilę zsuwało się na bicepsik, eksponując brak stanika, który rzeczywiście nie był potrzebny, bo biust choć niewielkich rozmiarów, był bardzo jędrny, a spore brodawki odciskały się na ubranku, jakby prosiły o stymulację, co dziewczę chętnie czyniło, w trakcie poprawiania rękawka, dodatkowo wprawiając piersi w lekkie falowanie. Twarz miała prześliczną, ukrytą pod ciemnymi okularami, włosy blond, choć pierwotnie musiała być szatynką. Jedyny mankament urody na jaki zwrócił uwagę, to zbyt wąskie usta. Obok stała mniej urodziwa przyjaciółka. Musiało dojść do kłótni, bo po krótkiej gestykulacji, popartej kilkoma głośniej wypowiedzianymi zdaniami, koleżanka, najwyraźniej zdenerwowana, poszła w sobie znanym kierunku.
Weszła do piwiarni, minęła stolik, przy którym Hesus sączył piwo. Zatrzymała się i odwróciła.
- Postawi mi Pan colę? - zapytała, nie okazując cienia zażenowania.
- A ile ty masz lat, dziewczynko?
- Osiemnaście.
- Na pewno?
- Tak, w tym roku zdałam maturę i dostałam się na studia z rachunkowości.
- Aha, a jak masz na imię?
- Ania.
- Może pójdziemy lepiej coś zjeść?
- Możemy, ale jadam tylko zestawy powiększone.
- Dobrze. Niech tak będzie. - ucieszył się mężczyzna, że nie będzie musiał wydać większej gotówki w prawdziwej restauracji.
Ania najedzona, najwyraźniej rozochociła się.
- A jak Pan ma na imię?
- Tak jak ten pan, co wisi na Twojej szyi.
Dziewczyna spojrzała na krzyżyk. - Krzysztof, też ładnie. Zanim pójdziemy do ubikacji. - nie owijała w bawełnę. - podejdziemy jeszcze do sklepu firmowego Nokii. Potrzebny mi nowy telefon.
A więc jednak nie obejdzie się bez poważniejszych wydatków – pomyślał Hesus.
To co miało miejsce w WC nie jest warte opisywania. Hesus, zauroczony urodą i sposobem bycia dziewczyny, zapomniał o jej wąskich ustach. Zniecierpliwiony powtarzającymi się zarysowaniami, zakończył sprawę własna ręką.
I tyle z niej mam. - rozmyślał Hesus, onanizując się nad klopem w zakładzie karnym w Białołęcę. Miała lat trzynaście.