Ostatni guzik kucharskiej koszuli

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
quenterro
Posty: 196
Rejestracja: 2006-12-14, 00:14
Kontakt:

Ostatni guzik kucharskiej koszuli

Post autor: quenterro »

Bywało bardzo często, że miałem kucharską koszulę zapięta na ostatni guziczek. I nic mnie nie dusiło. Rękawy sobie wywijałem starannie tak, by nigdzie mi sie nie gniotło. I wszędzie było czysto. Czasem chyba rzeczywiście było czysto. Ale często też nie bylo.. powietrze całe się kleiło. Rękawy miałem tak samo ładnie wywinięte, tylko guzik, ten ostatni guzik koszuli zostawiałem odpięty, a i tak mnie dusilo. Pamiętam taki jeden dzień, a zaczął się w nocy ktora go poprzedzała. Tej nocy piłem z dużym rozmachem. A potem był ten właśnie dzień. Na śniadanie strzeliłem sobie klina, żeby być jeszcze bardziej jak Jerofiejew, wkoncu mialem przecież treściwego kaca. A potem gotowałem, przygotowywalem moją sekcję do kolacji i twarz mi się smiała, choć bylem osłabiony. Innym też smiały się twarze. Gotowaliśmy sobie jak gromadka weselących się clownów. Swoją drogą, clown mi sie zawsze kojarzy z szydercą i sadystą. Jest raczej niebezpieczny. A w kuchni bylo gorąco. Nie jak w piekle, jak w piecu. Bo i gorący to był dzień. A my rozgrzewaliśmy cztery piece i dwa tuziny palników. Pracowałem ospale, przygotowałem na ten wieczor dania możliwie proste, tak bym sie nie musiał gimnastykować, sytuacja wymagala takiej przezorności. Mieliśmy komplet rezerwacji. Kac mnie niszczył.

Mieszkałem całkiem niedaleko od kuchni. Może sto kroków a może tylko trochę ponad to. Zrobiłem sobie chwilę przerwy by pójść do naszego mieszkania na farmie gdzie miałem zapas zimnego piwa. Sytuacja wymagała konsumpcji. Wypiłem dwa szybkie. Lekko schłodziło. Wróciłem do kuchni. Doczekałem się serwisu. I jeszcze wypiłem mocne dwie kawy, co by się tym razem obudzić i nie robić błedów. Do jednej sobie wlałem mocnego likieru. To był poprostu kac w piecu. Gorąco, kuchnia, mdłości, kliny, kawa, zmęczenie i brak powietrza. Wkońcu zaczęliśmy serwis a mnie w tym czasie rozbolała głowa. Ale powiedzieć, że mnie rozbolała to powiedzieć jeszcze o dużo za mało.. to było tak abstrakcyjnie intensywne trzaskanie, że miałem ochotę nie przeżyć. Miałem ochotę się skończyć. Każdy ruch wbijał mi w mózg rozgrzaną szpilkę. Mogłbym tu spisać wszystkie bluzgi jakie znam(a znam ich wiele i rozmaitych), tak przeklinałem sytuacje. Ale może damy będą czytać, a skoro Jerofiejew właśnie ze względu na damy nie przeklinał, to ja też nie będę. wlasnie jak Jerofiejew, wtedy na dworcu Kurskim, wczesnym rankiem przez dwie godziny walczył, do momentu otwarcia sklepow, tak ja teraz walczylem do konca serwisu i jeszcze troche dluzej. A to trwało nawet ponad dwie a może i ponad trzy godziny. Siedemdziesiąt dań glównych. Gdyby ktokolwiek wiedział ile było w tych potrawach beznadziejnej wojny i przykrego bólu i jakie ponad to mdlosci a ponad to wszystko jeszcze ta duszność. Może by ich nigdy nie zjadł.

Szef kuchni nie zaproponował mi bym się zwolnił, choć mógł. Ja o to nie poprosiłem, choć pewnie mogłem. Wszystko było zbyt kurwa ewidentne. Pić wolno, ale pracować trzeba. Musiałem jakoś dotrwać do końca.

Takie sytuacje w kuchni poprostu się zdarzają. Mi się zdarzało raz na jakiś czas, wtedy nie zapinałem koszuli na ostatni guzik.
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

bardzo to barwne ale mam nadzieje ze kac to nie jedyne przezyte cierpienie do opisania, no bo to troche tak jakby zalozmy bankowiec opisywal jak przemeczyl dzien z katarem obslugujac petentow , ja tam w kacu nei widze nic szczegolnego ot fizjologia
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15408
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

twoje narracje sa tak realne, ze nie jest sie zmuszonym do zastanawiania, odnajduje tu nieznane mi zakamarki warsztatu kulinarnego i nie wiem czy gdzies w literaturze mozna znalezc cos podobnego, moglbym podobnie opisywac sprzatanie kibli w podobnych restauracjach bo sie na tym znam, wyjebali mnie po pol roku, oficjalnie kible byly brudne i klienci sie skarzyli, nieoficjalnie rodaczka byla ladniejsza i sie ekstra ruchala ale gastronomie zostawiam juz tobie.
dajcie zyc grabarzom
quenterro
Posty: 196
Rejestracja: 2006-12-14, 00:14
Kontakt:

Post autor: quenterro »

fobiak, dzieki.
mozna u orwella w 'na dnie w paryzu i w londynie'.
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15408
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

za komenty sie nie dziekuje bo tutaj komentujacy nie ulatwi tobie zycia a wrecz przeciwnie, no chyba, ze jestes masochista i uwielbiasz wchaniac bol niezrozumienia i niedocenienia. bol glowy, opisany przez ciebie nie musi wynikac z kaca, zapierdol podczas wysokich temperatur jest czestym powodem trzaskajacej lepetyny, choc na kaca jest najlepsza praca i w koncu nie wiadomo jak z tym lbem i gdzie lezy prawda.
dajcie zyc grabarzom
quenterro
Posty: 196
Rejestracja: 2006-12-14, 00:14
Kontakt:

Post autor: quenterro »

fobiak, ja na kacu pracowalem setki razy ale taki bol lepetyny to rzecz rzadka i mysle ze zlozylo sie na to wiele, ale kac pewnie tez. a co do podziekowan, to ok, juz nie bede.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości