O czuciu.

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
Awatar użytkownika
pokusa
Posty: 447
Rejestracja: 2006-12-23, 15:09
Lokalizacja: się tutaj wzięłam?
Kontakt:

O czuciu.

Post autor: pokusa »

Któregoś dnia po prostu pojawiłeś się w moim domu. Przyszedłeś, przywitaliśmy się, podając sobie dłonie, wymieniając swoje imiona. A później piliśmy wódkę. Byłam zaciekawiona, ale nie zainteresowana. Nie pociągałeś mnie fizycznie. Nie czułam też zainteresowania z Twojej strony.
W nocy spałeś na materacu dla gości, a rano wypiliśmy piwo, zjedliśmy maliny i wyszliśmy z domu, bo chciałeś obejrzeć miasto. Chodziliśmy po starówce, robiłeś kompletnie beznadziejne zdjęcia, a naciskając migawkę nawet się nie zatrzymywałeś. Nieostre, nieskadrowane, pod słońce.
Później wciągnęłam Cię w jakąś przypadkową bramę i znaleźliśmy tam zaczarowany, porośnięty bluszczem ogród, w samym kurwa centrum miasta. Myślę, że nie rozumiałeś, jakie to kuriozum. Mi jednak zaparło dech w piersiach, a żeby nie okazać, jakim jestem mięczakiem, zaczęłam cytować fragment monologu z „American Beauty”, strojąc sobie z tego żarty. Że na świecie tyle piękna, że czasem brakuje mi tchu, ha-ha. I wyszliśmy z ogrodu.
A kiedy wychodziliśmy z bramy w tłumie ludzi zobaczyliśmy unoszone wiatrem kilka suchych liści i foliową torebkę. Zaczęłam się śmiać i krzyczeć, żebyś to nagrywał, że to niesamowite, że przecież właśnie...
Patrzyłeś na mnie, stałeś w miejscu, z nieruchomo skierowanym na te śmieci aparatem. Aparat nagrywał, a Ty na mnie patrzyłeś. Myślę, że wtedy się we mnie zakochałeś.
Wieczorem piliśmy Żubrówkę z sokiem jabłkowym i wypytywaliśmy się wzajemnie o swoje życia. Opowiadałeś mi o armii, o tuńczyku z puszki podgrzewanym przez podpalanie na wieczku pogiętych strzępów gazet, o ciepłej plaży i o tym, jak codziennie oglądaliście ściągane przez tarczę antyrakietową pociski, patrząc na to, jak na sztuczne ognie. A ja mówiłam o Norwegii, o Szwecji, o patroszeniu ryb i omułkach po marynarsku. Później o tym, jak ojciec złamał mi nos.
Położyliśmy się przy zgaszonym świetle, każde w swoim łóżku, każde pijąc ze swojej szklanki. Mówiliśmy i mówiliśmy, nie mogliśmy przestać. Chciałeś dokopać się jak najgłębiej, a kiedy w końcu się dokopałeś, kiedy wiedziałeś już wszystko, co najgorsze, wstałeś, podszedłeś do mojego łóżka, przykucnąłeś przy nim i zacząłeś mnie głaskać. Gładziłeś moje włosy i prasowałeś tym ruchem, ruchem swoich niedużych dłoni, poobgryzanych paznokci i poszarpanych skórek, prasowałeś wszystkie kędzierzawe wspomnienia. Leżałam tak przez chyba godzinę, nie mogłam się nasycić, nie chciałam pozwolić sobie odpłynąć, aż w końcu zasnęłam.
Obudziłam się nad ranem i nie wiedziałam, czy ten kształt na materacu to Twoje śpiące ciało, czy też ciało pozwalające jeszcze pospać mi. Nie byłeś zwrócony twarzą w moją stronę, ale wydawało mi się, że słyszę, jak mrugasz. Wstałam najciszej, jak potrafiłam, poszłam się ubrać, a kiedy wróciłam do pokoju, Ty nalewałeś mi mleka do miseczki wypełnionej płatkami kukurydzianymi. Dotychczas wierzyłam, że jestem jedyną we wszechświecie osobą, która kaca zalewa mlekiem. Siedzieliśmy w milczeniu, jedząc to obrzydliwe śniadanie, patrzyłam na Twoje dłonie, a Ty patrzyłeś na zegarek, bo wiedziałeś, że jeszcze 10 godzin.
Później poszliśmy na kawę, a ja odpalałam papierosa od papierosa. Padał trochę deszcz, ale zdecydowaliśmy się poszukać kolejnych zaczarowanych ogrodów. Zamiast tego znaleźliśmy jakiś mały, strzeżony plac, gdzieś między starymi kamienicami, porośnięty jeszcze starszymi dębami i klonami. Planowaliśmy zostać tam i zjeść na ławce obiad, ale nie moglibyśmy chyba nic przełknąć. Wstąpiliśmy więc na szklaneczkę wina, a ze szklaneczki wina zrobiło się pięć szklaneczek wina. Wróciliśmy do domu tramwajem, zrobiłam grzańca, a Ty piłeś go grzecznie, chociaż widziałam, że w ogóle Ci nie smakuje. Znów jedliśmy maliny, siedzieliśmy na łóżku, Boże, jak Ty nie potrafiłeś wybrać dobrej muzyki... Gładziłeś moje włosy, a ze słowotoku stopniowo przechodziliśmy w coraz cięższą ciszę. Maliny się skończyły. Zapytałeś, czy pójdę, przytaknęłam. Jechaliśmy tramwajem, słuchając w kółko jednej piosenki, ja ze słuchawką w lewym, Ty w prawym uchu. Na miejscu panowało potworne zamieszanie, ktoś się do Ciebie przyczepił, mówił, że jesteś za późno, że zamykają bramki za 10 minut. Przez te dziesięć minut stałeś wtulając moją głowę w swoją klatkę piersiową. Później pocałowałeś mnie, odwróciłeś się i poszedłeś w stronę odprawy. Skierowałam się w stronę wyjścia. Napisałeś mi wtedy SMSa: „Nie odwróciłaś się? Nic?”. Nie potrafiłam. Czekałam już wtedy, aż wrócisz. Wiedziałam, że wrócisz.
_______________










i wish i were special.
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

pokusa pisze:mleka


[ Dodano: 2014-01-14, 07:52 ]
kolorowy tekst
dajcie zyc grabarzom
roxy.mjuzik

Post autor: roxy.mjuzik »

Dwoje alkoholików (pokusa i fobiak) spotykają się w realu, ot cała opowieść.
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

ales ty glupia
a gdzie tam widzisz fobiaka jak w tekscie nie ma ruchanka
dajcie zyc grabarzom
Awatar użytkownika
pokusa
Posty: 447
Rejestracja: 2006-12-23, 15:09
Lokalizacja: się tutaj wzięłam?
Kontakt:

Post autor: pokusa »

fobiak pisze:ales ty glupia
a gdzie tam widzisz fobiaka jak w tekscie nie ma ruchanka
Krowa, która dużo ryczy...
_______________










i wish i were special.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości