kolejny fragment przed dłuższą przerwą

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
Awatar użytkownika
borowik
Posty: 218
Rejestracja: 2018-11-29, 13:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 5 times
Kontakt:

kolejny fragment przed dłuższą przerwą

Post autor: borowik »

Tak też uczynił. W drodze powrotnej do budynku zajrzał do skrzynki na listy. Nie było żadnych niespodzianek. Nie spodziewał się ich. Listonosz zawsze dzwonił do Johna i informował o przesyłkach, które w trakcie pandemii nie musiały już być dostarczane do rąk własnych. Było to wygodne, tak dla detektywa, jak i roznosiciela. Nacisnął na guzik windy. Po chwili drzwi otworzyły się. W środku zobaczył postać lekko pochyloną w stronę bocznego lustra. Kobieta szminkowała usta i przyglądała się swojemu odbiciu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że miała blaszaną głowę, a jej wargi były miedziane. Teraz na skutek makijażu nabrały koloru krwistoczerwonego.

- Dzień Dobry. - przywitała się.

- Dzień Dobry.

- Jak się panu podobam? - zapytała, wydymając lekko usta.

John przyjrzał się jej metalicznej czaszce. - Hmm.. Wydaje mi się, że pani styl może okazać się nowym trendem. - odpowiedział wymijająco mężczyzna.

- Nowa sytuacja spowodowała, że zaczynam nieco inaczej patrzeć na różne kwestie. - rozgadała się. - Na świecie jest bardzo dużo niesprawiedliwości. Ludzie są nieszczęśliwi. Nie mają pieniędzy, a ich ogólna kondycja jest nie do pozazdroszczenia. Postanowiłam zaangażować się w zmianę tego stanu rzeczy i działać na rzecz ogólnej poprawy i dobra ludzkości.

- Z blaszaną głową? Czy to oby dobry pomysł? - pomyślał John. - Piękna inicjatywa. Życzę powodzenia. - dodał już na głos.

Pożegnali się, gdy winda stanęła na drugim piętrze. Sąsiadka udała się do swojego mieszkania, a detektyw kontynuował podróż jeszcze jeden poziom w górę. Wrócił do biura, gdzie powitał go pies, który szarpał kapeć gospodarza i domagał się kolejnego spaceru. Detektyw podszedł do szafki i z opakowania wyjął trzy migdały. Rzucił pojedynczo Kafczysynowi.
- To powinno cię na jakiś czas uspokoić. - pomyślał.

********

Usiadł przed komputerem. Z sąsiedniego pomieszczenie dochodziły głosy zatrudnionych pracownic. Rozmowy dotyczyły małżeńskich zdrad, rodzinnych animozji, konfliktów wokół schedy po zmarłych bliskich. Były to typowe tematy poruszane przez kobiety w biurach detektywistycznym, będące w zasięgu spraw, którymi zajmowała się firma. John nie prowadził śledztw osobiście od czasu rozwikłania zagadki zaginięcia Zuzanny Kowalskiej. Wynagrodzenie, które otrzymał wtedy umożliwiło przeprowadzkę do nowszej części dzielnicy i zakup domu na wsi. Zainwestował także w rozwój przedsiębiorstwa, zatrudniając kilka pracownic. Kobiety były bardziej godne zaufania od mężczyzn. Charakteryzowała je lojalność, obca przedstawicielom płci przeciwnej, którzy, jak uważał detektyw, wcześniej czy później musieli zacząć myśleć o swoich korzyściach. Skończyć się to zatem musiało, albo robieniem tak zwanej lewizny, albo odejściem z pracy i założeniem własnego interesu. Na kobietach nie ciążyła presja, polegająca na konieczności dorobienia się i udowodnienia swojej wartości w oczach współplemieńców. A jeśli nawet również na nie narzucano niekiedy obowiązek sukcesu, mogły to zrealizować poprzez odpowiednie zamążpójście, przerzucając na męża tą uciążliwą powinność. Ambitne z natury, John odrzucał na rozmowach kwalifikacyjnych z automatu. Co bardziej złośliwi twierdzili natomiast, że detektyw zbyt męczył się samym sobą, żeby jeszcze tolerować innych mężczyzn w otoczeniu.

John wielokrotnie analizował sytuację i potencjał do dalszego rozwoju. Ostatecznie dochodził do wniosku, że progres będzie wymagał olbrzymiego wysiłku, a ryzyko niepowodzenia było bardzo duże. W efekcie takiej kalkulacji upewniał się zawsze, że jakakolwiek inicjatywa, zmierzająca do poprawy kondycji i statusu biura detektywistycznego wiązała się z dużą niepewnością, a rachunek zysków i strat niekoniecznie musiał wyjść na plus. Skupić się więc należało na utrzymaniu obecnego stanu rzeczy, co również wymuszało spory nakład pracy. Takiego rozrachunku dokonywał zazwyczaj, leżąc kilka godzin w wannie.

Do podstawowych, a na pewno ulubionych obowiązków prezesa, należało sprawdzanie stanu konta. Wszedł na stronę banku, wpisał hasło i przyjrzał się przelewom. Dłoń trzymająca myszkę zaczęła lekko drżeć. Uniósł rękę i wykonał gest, jakby chciał rzucić przedmiotem o ścianę. Powstrzymał się w ostatniej chwili i chwyci za telefon. Wystukał cyferki.

- Nie ma takiego numeru, nie ma takiego numeru. - odpowiedział mu głos.

- Jak to kurwa nie ma takiego numeru? - wrzeszczał do aparatu. - Przecież wczoraj z tym kutasem rozmawiałem.

Przyjrzał się jeszcze raz telefonowi i wystukał numer ponownie, tym razem poprawnie.

- Dzień dobry, z tej strony John z John & John.

- A witam serdecznie.

- Wczoraj przekazał mi pan informację, że faktura została opłacona. Nie odnotowaliśmy jednak wpływu.

- Rzeczywiście, przepraszam. Miałem zapłacić tuż po naszej rozmowie, ale pojawił się problem. - tłumaczył się klient.

- Jaki kurwa problem? - John nie potrafił się dłużej opanować.

- Ekm, żona źle się poczuła i musiałem …

- Jak ma się kurwa dobrze czuć, skoro przyfilowaliśmy ją na tym, że się puszcza z hydraulikiem? Za to masz nam właśnie zapłacić. - Proszę podesłać dzisiaj potwierdzenie przelewu na maila. W przeciwnym razie zmuszony będę oddać sprawę do windykacji. - detektyw rozłączył się.

Drzwi od pomieszczenia uchyliły się. - Może meliski panie prezesie?

- Tak, pani Krysiu, poproszę cały dzbanek.
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1288
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

Fajnie się czyta, ciągle zaskakujesz pomysłami. A czemu przerwa? Jedziesz na Kaszuby?
Awatar użytkownika
borowik
Posty: 218
Rejestracja: 2018-11-29, 13:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 5 times
Kontakt:

Post autor: borowik »

Napisałem już 1/3 rozdziału, powoli muszę zatem zacząć się zastanawiać, o czym ta część w ogóle ma być. Haha :) To znaczy, znam mniej więcej zakończenie, ale jakoś trzeba przejść płynnie do czegoś, co będzie można określić jako główna akcja. Nie śpieszy mi się zbytnio właściwie. Pogoda zaczyna się robić ładna, idzie lato. Jest co robić. Nie ma zatem sensu narzucać sobie presji, żeby to szybko skończyć. Na Kaszubach jestem w każdy weekend. W niedzielę przykładowo byliśmy na rowerach w Swornegaciach i zrobiliśmy rundkę po Borach Tucholskich.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości