Kostium, czy garnitur?

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
elutka

Kostium, czy garnitur?

Post autor: elutka »

Wyciągnęła z szafy stary płaszcz w kolorze kawy z mlekiem
- Ależ nie cierpię tego klasycznego, tuzinkowego kroju! Czuję się jakbym nie miała na sobie niczego, co by mnie wyrózniało, co by krzyczało:
- Oto Ona! To jej styl i sposób bycia, życia...to Ona, a nie ktoś zuniformizowany, wtopiony w tło.
Ale cóż? Chłód poranka wymagał jakiej takiej okryjbiedy, a stara ulubiona kurtka khaki z olbrzymim nieforemnym kapturem nie nadawała się na oficjalną wizytę w firmie, w której miała nadzieję dostać zatrudnienie.
Myśl o oficjalności, o rozmowie kwalifikacyjnej, dosłownie ją zmroziła, więc czym prędzej otuliła się połami płaszcza i owinęła wokół szyi kaszmirowy szal. Bawiąc się nerwowo frędzlami zerkała przez okno, czy nie nadjeżdża zamówiona taksówka.
- Dobrze, że nigdy nie pocą mi się dłonie. Przecież to by zburzyło idealne oficjalne przywitanie z potencjalnym pracodawcą.
Byłaby zażenowana podaniem wilgotnej dłoni, zdradzającej nerwowość i brak opanowania. Mimo stresu zawsze umiała zapanować nad sobą, dobrać właściwe słowa, nałożyć nieskazitelny uśmiech i nawet rozsiąść się na odpowiednim krześle, na takim, które nie stoi gdzieś z boku, na peryferiach, które nie wskazuje, że jest osobą pozbawioną pewności siebie. Dobrze pamiętała szkolenia w swojej poprzedniej firmie dotyczące języka gestów. Była przygotowana do podjęcia metodycznej batalii o posadę.

Posady i wynagrodzenia bardzo potrzebowała, bo tkwiła w finansowym dołku, a sen z oczu spędzały raty hipotecznego kredytu i wszelkie bieżące i zaległe zobowiązania. Musi sobie poradzić! Nie ma innego wyjścia! Jest co prawda nie najmłodsza i na pewno konkurować jej przyjdzie z młodziutkimi, przebojowymi dziewczynami. Ale to nic- coraz częściej szefowie i kadrowcy doceniają osoby dojrzałe, które mają w sobie więcej poczucia odpowiedzialności, niż długonogie atrakcyjne małolaty.
Poradzi sobie.

.................................................................................................................

Weszła do poczekalni przed gabinetem kierownika. Pod drzwiami czekało kilka dziewczyn. Młode, pewne siebie, roześmiane. Rozmawiały półgłosem wymieniając swoje kwalifikacje, kursy i szkolenia...
Któraś zapytała ją o wiek, o to czy ma dzieci, a skoro ma, to czy jest wystarczająco dyspozycyjna, by spełnić oczekiwania potencjalnego pracodawcy.
Odpowiedziała coś wymijająco, z widocznym dystansem. Dziewczyny miały na sobie, jak jedna, mini spódniczki i obcisłe bluzeczki. W swoim klasycznym kostiumie i nieskazitelnie białej bluzce poczuła się nieswojo - jak dinozaur między współczesnymi gatunkami. Uruchomiła więc swój mechanizm "poprawiania samooceny" -zaczęła powtarzac frazę: "jesteś dojrzała, wiesz czego chcesz, masz do zaoferowania nie tylko wykształcenie, doświadczenie, ale i wysoki poziom odpowiedzialności, sumienności i samodyscypliny. Umiesz porozumiewać się z ludźmi, bo nie raz sprostałaś wyzwaniom w poprzednich zakładach pracy. Zawsze byłaś wzorowym pracownikiem, cenionym przez szefów."


Czekała na swoją kolej około godziny, lustrując twarze wychodzących z gabinetu konkurentek. Wychodziły zadowolone, ale gestykulacja utwierdzała ją w przekonaniu, że denerwują się i pewność siebie cokolwiek stopniała. Któraś coś szepnęła o "wysokich wymaganiach", inna o "głupich pytaniach" i "czepialstwie"...

Weszła opanowana, z uśmiechem osoby znającej swoją wartość. I... zdziwienie! Kierownikiem okazał się jej dawny znajomy ze szkolnych czasów! Od razu poczuła się lepiej i wyluzowała nieco. Napięcie opadło przy wspominkach i rozpuszczalnej kawie, którą na polecenie szefa przyniosła sekretarka. Miała nadzieję, że sytuacja jej sprzyja i że angaż ma w kieszeni. Przeciez "Gucio" (taka ksywke miał w szkole kierownik) na pewno nie odeśle jej z niczym. Wiedział przecież jak bardzo jest sumienna i zdolna.

Czas upływał w przyjaznej atmosferze. Co chwila wybuchali beztroskim śmiechem. Gucio wyrażał się o niej w samych superlatywach.
Była pewna, że ma tę pracę. Na koniec rozmowy, kiedy filiżanki były puste, odezwał się:
- Wiesz, Gosiu, z chęcią zatrudniłbym cię, gdyby nie moje zasady. Nigdy nie daję zatrudnienia znajomym, bo nie sprzyja to interesom firmy. Muszę stawiać ludziom wysoko poprzeczkę. I muszę egzekwować wypełnianie obowiązków. Mam nadzieję, że rozumiesz... Â?adna inna kandydatka nie ma tak świetnych jak ty
atutów, ale...
- Chyba jednak nie rozumiem... Nie chcę byc zarozumiała, ale swoją wartość znam, a od ciebie nie oczekuję żadnych forów, taryf ulgowych, ani pobłazliwości. Nawet przez chwilę taka myśl nie postała w mojej głowie. Znasz mnie i wiesz, że zawsze byłam solidna i nigdy nie traktowałam lekko obowiązków. Nie czaruj więc i mów, o co tak naprawdę chodzi...!?

Nastąpiła chwila milczenia. Gucio potarł czoło, siegnął po długopis..., odłożył na miejsce... Szukał czegoś wzrokiem na półce unikając spojrzenia w oczy koleżanki.
- Dobrze...Stawiasz mnie pod ścianą, więc zdradzę ci moją kolejną zasadę -nade wszystko cenię fachowość i kwalifikacje...., ale...jeśli są w męskim wydaniu -kwalifikacje ubrane w spodnie..!

Oniemiała...Nie spodziewała się takiego tłumaczenia. Opanowanie diabli wzięli i odparowała:
- Dzięki wielkie, że poświęciłeś mi tyle czasu... Cennego czasu... Zatem w rewanżu pozwól sobie pogratulować...szczerości. I jeszcze życzyć sobie, aby w te spodnie był ubrany ktoś z jajami! Niezależnie od płci!
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15409
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

nic ujac
nic dodac
dajcie zyc grabarzom
ann13

Post autor: ann13 »

strasznie mnie zdenerwował ten tekst, bardzo dobry zresztą, a że wciskają mi się same przekleństwa, to przyjdę jutro
elutka

Post autor: elutka »

a mogłas poprzeklinać..!

Dzięki Wam :)
cebreiro

Post autor: cebreiro »

hmmm,
dean

Post autor: dean »

Gosia powinna go pozwać za dyskryminację płci... Ally McBeal z serialu o tym samym tytule specjalizowała się w takich sprawach... i pewnie byłaby to jedna z tych rozpraw, o których nie byłoby odcinka... bo w amerykańskich warunkach to byłaby banalna norma... w polskich warunkach Gosia potrzebowałaby jednak do wytoczenia ciężkich armat czułego dyktafonu w górnej kieszonce klasycznej garsonki... a to już chyba nie w jej stylu...
niemniej jednak - z opisu sytuacji wynika, że w poczekalni siedziały same kobiety... czyli co? posadę dostał bratanek prezesa?
w każdym razie... gdyby pozwać firmę za dyskryminację płci... Gustaw przynajmniej dowiedziałby się, że Małgorzata faktycznie jest solidna i traktuje sprawy poważnie... dodatkowo pewnie firma poszłaby na ugodę, aby złe fluidy w mediach jej nie zaszkodziły...
elutka

Post autor: elutka »

no to chyba da się następne rozdziały dopisać...:)
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości