Jaki¶ cz³owiek.
Jakiś człowiek.
Wieczór był jasny i ciepły. ÂŚrodek lipca. Miałeś wrócić dopiero następnego dnia, a wiesz, że kiedy muszę spać sama, idę do łóżka dopiero wtedy, kiedy przewracam się ze zmęczenia. Chcę zasnąć od razu i nie tęsknić.
Miałam dużo czasu. Szłam wolno ulicą 10 Lutego zatrzymując się przy wystawach sklepowych. Na rogu Abrahama rozmawiało ze sobą dwóch mężczyzn i jeden z nich zwrócił moją uwagę. Niby dalej oglądając wystawę, zaczęłam go obserwować. Rozmawiał z tym drugim całym sobą, ale nie dlatego, że gestykulował; wydawał się tak skupiony na kontakcie z partnerem, że cały był tym kontaktem. Nie, nie spodobał mi się, ani trochę, choćby dlatego, że był raczej niewysoki. Zresztą wcale nie był przystojny.
Nie wiem, jak do tego doszło, ale następne co pamiętam, to moja rozmowa z tym, któremu się wcześniej przyglądałam. Musiało się to stać jakoś naturalnie. Ta rozmowa nie wydawała się zwykłym podrywem, chociaż on mówił o tym, co mu się we mnie podoba. Brzmiało to jakoś obiektywnie i pewnie dlatego tym bardziej łechtało moją próżność. Słuchałam chętnie. Nie miałam wątpliwości, że ten, który mówi, na pewno nie myśli o seksie. Kiedy zaproponował, aby pójść do jego mieszkania na herbatę, poszłam. Szedł za mną po schodach opowiadając, jak dotychczas, o tym co widzi. Teraz dotyczyło to moich pośladków. W jego głosie nie było ani śladu seksualnego podniecenia.
Duży, przytulny pokój. Wszędzie obrazy, rysunki. Mój nowy znajomy był malarzem. Przyniósł herbatę. Siedziałam na podłodze, a on rysował patrząc na mnie i nie przestając mówić. Opowiadał teraz o żonie, która odeszła od niego zabierając ze sobą syna. Herbata została wypita, rysunek skończony. Obejrzałam swój portret i oddałam. Spodobał mi się, ale nie przyszło mi do głowy, żeby o niego poprosić.
Powiedziałam, że już pójdę i wyszliśmy razem. Podając mu rękę na pożegnanie, starałam się okazać jakąś serdeczność, bo przecież mu współczułam, ale wyraźnie nie chciał tego. Odszedł w stronę Skweru Kościuszki, napięty, jakby szedł walczyć.
Było dla mnie oczywiste, że bardzo tęskni za synem, ale jego stosunek do żony i do kobiet jawił mi się jakiś niejasny, niemęski. Pewnie dlatego całe to spotkanie wydawało mi się niezrozumiałe. Teraz nasuwa mi się prawdopodobne wyjaśnienie, tylko po co je rozważać?
Zdarza się przecież, że dwa obce sobie ptaki przysiądą na chwilę na tej samej gałęzi.
Miałam dużo czasu. Szłam wolno ulicą 10 Lutego zatrzymując się przy wystawach sklepowych. Na rogu Abrahama rozmawiało ze sobą dwóch mężczyzn i jeden z nich zwrócił moją uwagę. Niby dalej oglądając wystawę, zaczęłam go obserwować. Rozmawiał z tym drugim całym sobą, ale nie dlatego, że gestykulował; wydawał się tak skupiony na kontakcie z partnerem, że cały był tym kontaktem. Nie, nie spodobał mi się, ani trochę, choćby dlatego, że był raczej niewysoki. Zresztą wcale nie był przystojny.
Nie wiem, jak do tego doszło, ale następne co pamiętam, to moja rozmowa z tym, któremu się wcześniej przyglądałam. Musiało się to stać jakoś naturalnie. Ta rozmowa nie wydawała się zwykłym podrywem, chociaż on mówił o tym, co mu się we mnie podoba. Brzmiało to jakoś obiektywnie i pewnie dlatego tym bardziej łechtało moją próżność. Słuchałam chętnie. Nie miałam wątpliwości, że ten, który mówi, na pewno nie myśli o seksie. Kiedy zaproponował, aby pójść do jego mieszkania na herbatę, poszłam. Szedł za mną po schodach opowiadając, jak dotychczas, o tym co widzi. Teraz dotyczyło to moich pośladków. W jego głosie nie było ani śladu seksualnego podniecenia.
Duży, przytulny pokój. Wszędzie obrazy, rysunki. Mój nowy znajomy był malarzem. Przyniósł herbatę. Siedziałam na podłodze, a on rysował patrząc na mnie i nie przestając mówić. Opowiadał teraz o żonie, która odeszła od niego zabierając ze sobą syna. Herbata została wypita, rysunek skończony. Obejrzałam swój portret i oddałam. Spodobał mi się, ale nie przyszło mi do głowy, żeby o niego poprosić.
Powiedziałam, że już pójdę i wyszliśmy razem. Podając mu rękę na pożegnanie, starałam się okazać jakąś serdeczność, bo przecież mu współczułam, ale wyraźnie nie chciał tego. Odszedł w stronę Skweru Kościuszki, napięty, jakby szedł walczyć.
Było dla mnie oczywiste, że bardzo tęskni za synem, ale jego stosunek do żony i do kobiet jawił mi się jakiś niejasny, niemęski. Pewnie dlatego całe to spotkanie wydawało mi się niezrozumiałe. Teraz nasuwa mi się prawdopodobne wyjaśnienie, tylko po co je rozważać?
Zdarza się przecież, że dwa obce sobie ptaki przysiądą na chwilę na tej samej gałęzi.
w skrócie: czyli to było tak... ona czekałą na faceta, który był w delegacji... i był sobie gość na przystanku, który elektrycznie rozmawiał z kumplem... hmmm... i ten fragment:"Nie wiem, jak do tego doszło, ale następne co pamiętam, to moja rozmowa z tym, któremu się wcześniej przyglądałam."... jak to fajnie jest pominąć "zawiązanie akcji"... a tyle jest pytań... to co? ona jakaś oszołomiona była? oszołomiona tęsknotą za facetem w delegacji? kurde... dla mnie to jest kluczowy moment, a się go pomija słowami: "nie wiem jak to się stało"... ja chcę, kurde wiedzieć... jak to się stało? gdy mi się panna spodoba następnym razem na przystanku... to chciałbym wiedzieć jak to jest, że się podchodzi, wymienia się parę zdań... i myk... zapraszam Cię na kawkę...
ale nevermind... czyli co? on podrywa-niepodrywając? kurde... i znowu brak kluczowego momentu... co mówił? gdy mi się zdarzy tak podrywać... to zwykle gadam za dużo, albo za mało... w takich przypadkach - trudno ten złoty środek znaleźć... bo musiał coś naprawdę niezłego powiedzieć... pewnie gdybyś zacytowała... byłby z tego rozdział "Podręcznika Podrywacza"...
błagam Cię... jak facet, któremu do własnego mieszkania udało się zwabić kobietę, której najewidentniej pożąda... nie myśli o seksie?
no tak... facet zaprasza kobietę do mieszkania po to by jej pokazać jak tęskni za synem...
proponuję to przenieść do działu Bajki...
ale nevermind... czyli co? on podrywa-niepodrywając? kurde... i znowu brak kluczowego momentu... co mówił? gdy mi się zdarzy tak podrywać... to zwykle gadam za dużo, albo za mało... w takich przypadkach - trudno ten złoty środek znaleźć... bo musiał coś naprawdę niezłego powiedzieć... pewnie gdybyś zacytowała... byłby z tego rozdział "Podręcznika Podrywacza"...
błagam Cię... jak facet, któremu do własnego mieszkania udało się zwabić kobietę, której najewidentniej pożąda... nie myśli o seksie?
no tak... facet zaprasza kobietę do mieszkania po to by jej pokazać jak tęskni za synem...
proponuję to przenieść do działu Bajki...
-
- Posty: 817
- Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
- Kontakt:
ja sobie ten tekst juz dawno wytlumaczylem inaczej. mianowicie czym rozni sie kino europejskie od amerykanskiego, tym ze w filmie amerykanskim oni sie poznaja, maja wiele przygod, troche gadaja po czym nastepuje konsumpcja zwiazku i koniec filmu. film europejski zaczyna sie w momencie gdy amerykanski sie konczy, po konsumpcji, czyli moze byc juz tylko gorzej.
ten tekst to taki film japonski. czyli wlasciwie tez nie wiem o co chodzi
a teraz ide do knajpy upic barmanke
ten tekst to taki film japonski. czyli wlasciwie tez nie wiem o co chodzi
a teraz ide do knajpy upic barmanke
-
- Posty: 817
- Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
- Kontakt:
dean, w tej chwili nie przychodzi mi lepsze porownanie niz np 'bezsennosc w seattle' a 'wiarolomni' ullmann
knajpa porzadna, ale za duzo reggae a i studentki srednio rozgaraniete
margot, w takim razie twoja bohaterka postapila odwrotnie do bohaterki 'wiarolomnych', nie wiem co by oznaczalo to w twoim przypadku ale w jej przypadku oznaczalo to zdrade
knajpa porzadna, ale za duzo reggae a i studentki srednio rozgaraniete
margot, w takim razie twoja bohaterka postapila odwrotnie do bohaterki 'wiarolomnych', nie wiem co by oznaczalo to w twoim przypadku ale w jej przypadku oznaczalo to zdrade
-
- Posty: 817
- Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
- Kontakt:
ci znajomi to pewnie geje dlatego dali sie twemu przemyconemu klamstwu omotac.
najpierw oto mamy ustawienie czytelnika i zasugerowanie mu ze bohaterka usycha z tesknoty za prawowitym jej wlascicielem. pozniej ni stad ni z owad pojawia sie inny facet, mieszkanie, gadka szmatka i herbatka. z pozoru historia malo logiczna emocjonalnie, bo jesli ona tak teksni za chlopem to co robi w sytuacji romantycznej rodem z 'titanica' z innym chlopem. ale oto widzimy jak autorka tekstu zgrabnie odwraca role i sytuacje. bo dlaczego niby prawowity wlasciciel udal sie na delegacje? na pewno nie na delegacje. ona to wie, a nawet jesli nie wie to przeczuwa. w kazdym razie prawda jest taka, ze zwiazek kuleje a bohaterka czuje sie niedowartosciowana. robi zatem to co robi kazda kobieta w takiej sytuacji - pragnie dowartosciowac sie w ramionach innego chlopa. mozna snuc domysly jak sytuacja wygladala naprawde, prawdopodobnie to ona komplementowala jego posladki, pewnie tez nie odmowila by sobie poproszenia o portret. pech chcial ze facet niedawno rozstal sie z zona i byc moze jeszcze ja kochal, wiec na seks nie bylo w mu smak. by wiec dowartosciowac bohaterke, brakiem zainteresowania przez faceta, autorka czyni zasadnicze oszustwo i robi z niego geja, tlumaczac tym samym ow brak zainteresowania jakims 'niejasnym, niemeskim' stosunkiem do kobiet. mocno naciagane i nieprawdziwe.
najpierw oto mamy ustawienie czytelnika i zasugerowanie mu ze bohaterka usycha z tesknoty za prawowitym jej wlascicielem. pozniej ni stad ni z owad pojawia sie inny facet, mieszkanie, gadka szmatka i herbatka. z pozoru historia malo logiczna emocjonalnie, bo jesli ona tak teksni za chlopem to co robi w sytuacji romantycznej rodem z 'titanica' z innym chlopem. ale oto widzimy jak autorka tekstu zgrabnie odwraca role i sytuacje. bo dlaczego niby prawowity wlasciciel udal sie na delegacje? na pewno nie na delegacje. ona to wie, a nawet jesli nie wie to przeczuwa. w kazdym razie prawda jest taka, ze zwiazek kuleje a bohaterka czuje sie niedowartosciowana. robi zatem to co robi kazda kobieta w takiej sytuacji - pragnie dowartosciowac sie w ramionach innego chlopa. mozna snuc domysly jak sytuacja wygladala naprawde, prawdopodobnie to ona komplementowala jego posladki, pewnie tez nie odmowila by sobie poproszenia o portret. pech chcial ze facet niedawno rozstal sie z zona i byc moze jeszcze ja kochal, wiec na seks nie bylo w mu smak. by wiec dowartosciowac bohaterke, brakiem zainteresowania przez faceta, autorka czyni zasadnicze oszustwo i robi z niego geja, tlumaczac tym samym ow brak zainteresowania jakims 'niejasnym, niemeskim' stosunkiem do kobiet. mocno naciagane i nieprawdziwe.
Rozmowa z Tobą, willy, to frajda. Twoja przenikliwość mnie rozbroiła. Wymyśliłam wersję gejowską specjalnie pod zaprzyjaźnionego geja, który po przeczytaniu zakrzyknął: "To o nas, prawda?"
A w ogóle, to chyba rozwinę to opowiadanie i zrezygnuję z sugestii gejowskich, tak zresztą, jak chciałam pierwotnie. Na razie powiem tylko, że narratorka nie ma problemów ze swoim manem i nie szuka innego chłopa. Jest dowartościowana, wypieszczona, wierna i przekonana o swojej urodzie. Ona też nie myślała o seksie. Pogadali sobie i tyle. Masz rację, facet myślał o żonie i był wściekły na wszystkie baby. Opowiadał o urodzie narratorki z jakąś zajadłą zaciętością, wściekłością prawie, a ona słuchając znajdowała w tym perwersyjną przyjemność, bawiło ją, że go drażni. Zresztą przy herbacie rozmawiałi już zwyczajnie i przyjaźnie.
A w ogóle, to chyba rozwinę to opowiadanie i zrezygnuję z sugestii gejowskich, tak zresztą, jak chciałam pierwotnie. Na razie powiem tylko, że narratorka nie ma problemów ze swoim manem i nie szuka innego chłopa. Jest dowartościowana, wypieszczona, wierna i przekonana o swojej urodzie. Ona też nie myślała o seksie. Pogadali sobie i tyle. Masz rację, facet myślał o żonie i był wściekły na wszystkie baby. Opowiadał o urodzie narratorki z jakąś zajadłą zaciętością, wściekłością prawie, a ona słuchając znajdowała w tym perwersyjną przyjemność, bawiło ją, że go drażni. Zresztą przy herbacie rozmawiałi już zwyczajnie i przyjaźnie.
-
- Posty: 817
- Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
- Kontakt:
"łechtasz próżność " willy , ale wiem, że jestes w swoim żywiole ,
poza tą wyzej wspomniana cechą relacja wg mnie jest raczej sucha i nie mowi za wiele o narratorze,
mi się podoba tylko dobra syntetyczna końcówka , bo początek i srodek jest zbyt metny i sekwencyjny biorac pod uwage niewielką długosc tekstu
poza tą wyzej wspomniana cechą relacja wg mnie jest raczej sucha i nie mowi za wiele o narratorze,
mi się podoba tylko dobra syntetyczna końcówka , bo początek i srodek jest zbyt metny i sekwencyjny biorac pod uwage niewielką długosc tekstu
-
- Posty: 817
- Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
- Kontakt:
streszczenie
na spacerze spotkałam malarza, który zaprosił mnie do siebie. piłam herbatę, on malował mój portret. mówił o żonie, odeszła i zabrała mu syna. dzięki niemu znów nie byłam samotna.
"Gdy ktoś mnie zapewnia, że obca jest mu uraza, zawsze mnie kusi, by dać mu w twarz, żeby mu pokazać, iż się myli."- Emil Cioran
3 słowa
nadstaw drugi policzek?
"Gdy ktoś mnie zapewnia, że obca jest mu uraza, zawsze mnie kusi, by dać mu w twarz, żeby mu pokazać, iż się myli."- Emil Cioran
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość