Piątek

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
Wojciech Graca
Posty: 3472
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Piątek

Post autor: Wojciech Graca »

Tydzień pełen wrażeń, takich jak głuchy telefon w środę, czy też wtorkowa gazeta z datą środową, i niesamowitych zbiegów okoliczności, a wśród nich spotkanie na schodach kolegi z liceum, którego nie widziałem wieki, a który to ponoć zaginął kiedyś tam, dobiegał końca. Siedziałem za swoim świetnym biurkiem pogrążony nie tyle w aktach, których nie było, co w myślach. Zastanawiałem się nad rolą pracownika socjalnego w społeczeństwie, nad tym jak wiele mógłby osiągnąć, bo przecież kończył socjologię, psychologię i zrobił podyplomówkę z filozofii, a co najważniejsze – czuł się jak elektrownia atomowa z dwudziestoma reaktorami, czuł, że może oświetlić życie całym miastom... i tak dumałem i siedziałem sobie z tymi reaktorami w zadku i grzałem miejsce przy moim świetnym biurku. W końcu coś się we mnie zagotowało. Nie czekając na to, aż wykipi, poszedłem do ubikacji.
Po powrocie spostrzegłem, że na mojej automatycznej sekretarce jest nagrana jedna wiadomość. Nie mając w tym momencie większych zmartwień na głowie, nacisnąłem bez wahania play.

Dzień dobry Panie Doktorze, tutaj dzielnicowy Mundurzyński z tej strony. Znaleźliśmy na ulicy kobietę. Chyba jest jakaś upośledzona, będziemy u Pana wpół do dwunastej.

Spojrzałem na zegarek i była jedenasta dwadzieścia trzy.

No to teraz, to chyba będę mieć awarię czarnobylską ... i to nie dlatego, że wynikły jakieś niedopatrzenia, lecz z powodu przegrzania się, bo nie będę ukrywać przed samym sobą, że mam dosyć rozmów o tym, że Pani Jadzia to, a Pan Józek zaś inaczej. Piątek, a mogło być tak pięknie... pomyślałem.

Zerknąłem raz jeszcze na lewy nadgarstek. Dochodziło „wpółdo”.
Nagle poczułem, że wciąż miałem niespłacony dług wobec matki natury, więc poszedłem żwawo w kierunku banku z kasami w kształcie muszli, by ostatecznie się wykupić.

Wszedłem ponownie do mojego biura i stwierdziłem, że to jednak chyba nie będzie rozmowa o dupiemarynie. Kobieta, której ciało przykrywał tylko koc w szkocką kratę, taki koc, który wożą nasi policjanci w bagażniku, siedziała przed moim świetnym biurkiem. Organów podległych administracji publicznej już nie było, więc wyszedłem z założenia, że dostali jakieś wezwanie i musieli natychmiast ruszyć dalej. Podszedłem do wiadomojakiego biurka i spojrzałem w twarz tej kobiety, to znaczy starałem się spojrzeć, ponieważ miała spuszczoną głowę, a jej długie włosy przykrywały to, w co spojrzeć chciałem.
-Przepraszam Panią, czy Pani mnie rozumie? – zapytałem.
-Tak- odpowiedziała.
-Dlaczego jest Pani naga? Co się takiego stało, że Pani tutaj wylądowała i dlaczego ma Pani spuszczoną głowę? – w sumie miałem w tym momencie milion pytań w głowie, ale te wydały się najważniejsze.
-Co to znaczy naga? – stawiając to pytanie, podniosła głowę.
-To znaczy, że nie ma Pani na sobie żadnego ubrania- nie kryjąc irytacji, odpowiedziałem.
- Ale ja nie mam nic do ukrycia- skwitowała.
Zatkało mnie.
Ale tylko na chwile.
-Przecież tak nie przystoi, nie chodzi się nago po ulicy ot tak sobie. Normalny człowiek zanim wyjdzie z domu wdziewa coś na siebie-irytacji mej ciąg dalszy.
-Nie jestem człowiekiem... – wyszeptała. – Nie wiem jak to nazwać, ale czuję się jakoś dziwnie. Moje oczy mnie pieką, po obu stronach nosa zaczyna coś z tych oczu wyciekać i coś każe spuścić głowę. – w jej oczach dostrzegłem olbrzymi znak zapytania gdy to mówiła.
-To jest chyba smutek, to co Pani odczuwa. Dlaczego jest Pani smutna? – zaintrygowała mnie.
-Smutek, jakie dziwne słowo...dlaczego? Ponieważ jeden Pan był głodny i leżał na ulicy i nikt się nim nie interesował, ponieważ na przeciwko ktoś do kogoś powiedział, że go nienawidzi.- z żalem w głosie wyliczała.
-Ale takie są realia.- próbowałem jakoś usprawiedliwiać to, o czym mówiła, ale później pomyślałem, że tego nie można usprawiedliwiać.

Ponownie spuściła głowę. Nie wiedziałem w sumie od czego mam teraz zacząć. Takiego przypadku jeszcze nie miałem. Zachowywała się tak, jakby była z innej planety. Nie miała ani jednego pieprzyka na ciele, a można było to spostrzec, ponieważ zrzuciła z siebie koc w szkocką kratkę. Wstała. Miała piękne ciało, wręcz nieskazitelne. Normalnie to miałbym w tym momencie różne myśli w głowie, ale szczerze powiedziawszy, na sam widok tego jednorożca bałem się cokolwiek pomyśleć.

-Przyszłam po ciebie. Jestem tutaj, ponieważ muszę cię zabrać do raju. – powiedziała z niespotykanym ciepłem w głosie.

-Ale ja...- nawet nie dokończyłem, bo zaraz mi przerwała:

-Wszystkie dusze idą do nieba.
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15408
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

Miała piękne ciało, wręcz nieskazitelne

jakie to jest cialo?
mozesz cos wiecej na ten temat dodac?
ciekawe i nawet z awersacja literacka
dajcie zyc grabarzom
z tłumu
Posty: 1664
Rejestracja: 2008-01-16, 21:49
Kontakt:

Post autor: z tłumu »

Tylko koniecznie napisz, co się z nimi działo w sobotę.
K - pax & ÂŚwięto Zmarłych & Mały Książe
Wojciech Graca pisze:Dzień dobry Panie Doktorze, tutaj dzielnicowy Mundurzyński z tej strony.
- to specjalna stylizacja na gadkę nierozgarniętego policjanta ?

Wojciech Graca pisze:Tydzień pełen wrażeń, takich jak głuchy telefon w środę, czy też wtorkowa gazeta z datą środową
- Tydzień pełen wrażeń, takich jak głuchy telefon we srodę, czy też wtorkowa gazeta ze srodową datą ...

Wojciech Graca pisze:rozmowa o dupiemarynie
- a to też zamierzone ?

Wojciech Graca pisze:pod obu stronach nosa
- po obu stronach ?



dobry tekst, lubię Twoją ironię .
elutka

Post autor: elutka »

mnie też sie podoba ten tekst
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15408
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

teraz sie zacznie lizodupstwo
dajcie zyc grabarzom
ann13

Post autor: ann13 »

a dla mnie tak pogalopowałeś w zakończeniu, jakby ten peel, już był spóźniony na kolację u św piotra, i musiał nadrabiać te kanapki, co się zjadły bez niego, za duże masz tempo w tekście tuż przy finiszu
Wojciech Graca
Posty: 3472
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Post autor: Wojciech Graca »

bo to była nagła śmierć
anty-czka
Posty: 2982
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Nagła śmierć wcale nie jest głupia, przynajmniej dla umierającego, bo dla najbliższych to różnie.
Ale nawet nagła śmierć nie tłumaczy przyspieszenia w końcówce, jak zauważyła Anka.
Wojciech Graca
Posty: 3472
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Post autor: Wojciech Graca »

a co innego moze wytlumaczyc to?
anty-czka
Posty: 2982
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Lenistwo, niedbałość, brak czasu lub chęci? Przyczyn można znaleźć stopięćdziesiątpięć.
Bo przecież chyba pisałeś a nie umierałeś?
Wojciech Graca
Posty: 3472
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Post autor: Wojciech Graca »

...brak asystenta, ktory notowalby kazde slowo... ma ktos jeszcze jakies pomysly?
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości