sześćset pięćdziesiąt osiem tysięcy trzysta dwanaście

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
Awatar użytkownika
kobietobot
Posty: 442
Rejestracja: 2009-07-31, 20:47
Kontakt:

sześćset pięćdziesiąt osiem tysięcy trzysta dwanaście

Post autor: kobietobot »

Za siedmioma marzeniami, za siedmioma wspomnieniami mieszkały cudne baśnie, o których opowiem właśnie. Zachwycające jak słońce i bez początku i końca, a za to ze środka całe. Zupełnie niebywałe.

Była sobie między innymi oczywiście Baśń o numerze pięćdziesiąt siedem milionów dziewięćset czternaście tysięcy dziewiętnaście. Nazwijmy ją dla ułatwienia Venia. Venię poznajemy od środka – nigdy nie poznamy jej początku a tym bardziej końca – jeno wycinkowy fragment, dlatego najprawdopodobniej szczególnego morału nie będzie. Z resztą co to za różnica, liczy się historia. Zakończenie nie ma znaczenia, bo co to znaczy dobre, a co złe zakończenie? Za wiele jest kontekstów i punktów widzenia. W tym miejscu należy z podziwem pochylić czoła nad prostotą myślenia tych, którzy szybko dokonują oceny i o jej poprawności są święcie przekonani. Venia przeniknęła do Baśni o numerze KAM4691, a właściwie to KAM4691 wchłonęła w formie dłuższego epizodu Venię. KAM4691 nazwijmy Venatorem. Jak już wspomniano powyżej imiona wprowadzamy dla lirycznego uproszczenia, wszakże wiadomo, iż zarówno baśnie jak i ludzie są tylko statystycznymi liczbami. Dodać należy, że symbole literowe w oznaczeniu identyfikacyjnym baśni oznaczają, że dana baśń jest szczególna, nadzwyczajna, na przykład o jakimś herosie albo nadczłowieku. Sam ciąg cyfr oznacza baśń zwyczajną, pospolitą, raczej nudnawą. Ale nawet takie baśnie są potrzebne, aby stanowiły szare tło, na którym tym bardziej błyszczą niczym brylanty baśnie o literowo-cyfrowej numeracji. Przepraszam za przynudnawy wstęp, ale wiadomo wszystko trzeba jakoś usystematyzować, wcisnąć w sztywne ramy, nadać identyfikator i paragraf, aby w ogóle cokolwiek mówić o sprawie. Towarzysze rozumiecie? Słyszę wyrozumiałe wasze potakiwania. Przecież tchórze nikt z was się nie wychyli – cha cha – szczególnie, że i tak nie udzieliłabym wam głosu.

A więc – nie zaczyna się zdania od „a więc” - dlatego i zdecydowanie (póki jeszcze języka i dłoni nie ucięto) – a więc Venator wchłonął Venię, nakazał jej żyć w jego historii. Venia w zasadzie nie chciała, ale fascynował ją niczym hipnotyczna moc blasku ognia. Venator był taką egzotyczną, kolorową, pełną przygód baśnią – baśnią jak to mówią, z pazurem. W bajkach wszystko jest możliwe, nawet to, że wszyscy kibicują złemu gangsterowi, a jego niepohamowana chuć dodaje mu tylko uroku. Co kogo obchodzi ilu ludzi zniszczy uroczy super bohater.

Venator był w początkowej fazie miłą, ciekawą, komediową baśnią przygodową, ale w miarę rozwoju akcji wątki sensacyjne zaczęły przenikać się z thrillerowskimi i science-fiction. Venia rzekła, że woli być sobą – szarawą obyczajowo – familijną baśnią. Venator zaśmiał się rubasznie. Z wyższością – nic z tego – przemówił. Jam jest baśnią o nadczłowieku. Jestem panem życia i śmierci takich jak ty baśni o włącznie cyfrowej numeracji. Też powiedział, żeby dramaturgia wzrosła, że kocha Venię. Znawcom filmowym wiadomym jest, że w takich momentach oglądalność baśni wzrasta. Venator był szczęśliwy, bo jego historia wskoczyła o oczko w topowej dziesiątce i wzbudzała zainteresowanie mnóstwa ludzi oraz także innych tylko liczbowych baśni. Gdyby Venia poddała się biernie woli Venatora wyżułby ją i po czasie wypluł. Venia tego się domyśliła, ale być może zbyt późno (o ile coś takiego jak późno czy czas w ogóle istnieje). Im bardziej Venia się szamotała tym dla Venatora lepsza komedia. Do tego takie nieujarzmione stwory zawsze przyciągają zaintrygowaną publiczność. Venator dla frekwencji widzów jego baśni, ba dla okrzyków zazdrości, przerażenia i zachwytów gotów byłby wiele poświęcić. Poświęcić, gdyby miałby cokolwiek co mógłby poświęcić – był przecież jako baśń z literowymi symbolami, nieśmiertelny, a uczuć nie posiadał żadnych. Z pornografii zastosował chyba wszystko, z horroru też. Zasadniczo w thrillerze był najlepszy. Po praniu mózgu Venia nie mogła sobie nawet przypomnieć jaki nadano jej identyfikacyjny numer. Bała się swego cienia, bała się wszystkiego. Nie miała gdzie uciec, gdzie się ukryć. Zmieniała adresy i zamki w drzwiach nadaremno. Była przecież już wchłonięta przez grubszą bajkę. Venator brał Venię za rękę i pokazywał jak ją może złamać. Kazał patrzeć jak postaciom z bajek obcina palce, jak nożem przecina ich ciała. Wyciągał zza siebie broń i strzelał w tył głowy przechodniom. Jam jest baśnią o herosie – nadczłowieku, mnie żadne zasady nie obowiązują. A potem, gdy Venia była rozebrana lufę przystawiał jej do czoła – śmiał się, bo przecież to wszystko tylko świetna zabawa. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy w bajki – no czasem powie, że jest tam ziarnko prawdy. Venia doskonale o tym wiedziała, była przecież też bajką. Venator kradł, oszukiwał, mordował – samodzielnie lub przez inne wchłonięte bajki. Jeździł dużo samochodem i strzelał – to uwielbiają oglądać mężczyźni w filmach (nigdy nie zrozumiem dlaczego).
Venia choć była zwykłą obyczajową to była też trochę bardziej niż trochę bajką logiczną. Próbowała różnych chwytów, by uwolnić się z tej matni i wyleźć z Venatora bajki. Postanowiła być jeszcze bardziej szara, nudna, smutna i bierna niż zwykle. Nie pomyślała jednak o jednym, że jest jeszcze młoda i w blasku Venatora dla oglądaczy wyglądała zachwycająco. Reasumując sprzedając ją można jeszcze zarobić. Venator podzielił się tą uwagą z Venią – sprzedam cię do arabskiej bajki o Sindbadzie. Będziesz tam rudym warkoczem robić za haremową paprotkę. Venatorowi zaproponowano wyjątkowo intratną transakcję – tysiąc wielbłądów. Venia wpadła w panikę, ponieważ nie znała arabskiego. Ogólnie słaba była w nauce języków obcych – bo w ich nauce nie było logiki – a ona bez powiązań logicznych przyswajać nie umiała (baśnie nie są lepsze od ludzi, też mają wady – czasem to nawet więcej niż statystyczni ludzie).Venia przestraszyła się, że arabska bajka, do której Venator chce ją wpakować, będzie pornograficzna, a ona takich wyjątkowo nie lubi. Zdecydowanie wolała dramat. Mając to na uwadze zaczęła udawać komedię romantyczną i nawet Venator stwierdził, że to zwiększa oglądalność wśród kobiet (Venator lubił bardzo kobiety jak codziennie pączki, których się nie liczy, tylko zjada). Nie sprzedał jej do arabskiej bajki, czego do dziś bardzo żałuje. Łatwa kasa, a przeszła koło nosa. To ziarno prawdy, które w bajkach bywa zasiane zostało w Venii i poczęła. Straciła wszystko inne, ale cena wolności jest ceną zwykle najwyższą z możliwych.
anty-czka
Posty: 2983
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Ciekawie piszesz






gdy się Tobie chce
Awatar użytkownika
kobietobot
Posty: 442
Rejestracja: 2009-07-31, 20:47
Kontakt:

Post autor: kobietobot »

zaangażowanie takie samo



tyle, że erekcjato szokując i zmieniając znaczenie w pewien subtelny sposób ośmiesza czytelnika i na dłuższą metę niesmak do autora powstaje
ann13

Post autor: ann13 »

strasznie ośmiesza, autor po awersacji powinien się skazać na wieczne katusze z niemyciem włącznie i nie wracać bez ody do młodości, bo tylko ona potrafi pokazać poważne nastawienie do czytelnika, które oczywiście w pisaniu poezji jest najważniejesze, nie co, ale kto to przeczyta przecież i zeby z niego barana nie zrobić























wiekszego jak jest
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości